To dzięki nim poznaliśmy smak czerwonej herbaty. Dzisiaj wciąż nie przestają zaskakiwać

redakcja naTemat
Kawa czy herbata? Z upływem lat odpowiedź na to pytanie staje się coraz bardziej skomplikowana. I bardzo dobrze, bo to oznacza jedno: coraz większy wybór. Czynników, składających się na to, że dzisiaj coraz śmielej dopytujemy gospodarzy o herbaty czerwone, zielone czy owocowe jest sporo, ale szczególne zasługi w tej kwestii ma jedna, bardzo “aktywna” marka.
Fot. Unsplash.com / Anastasiia Krutota
Big-Active, bo o niej mowa, od lat zapisuje się w naszej świadomości jako marka, która lubi zaskakiwać. Bo jeśli zdarzyło wam się kiedyś, że wasz wzrok w sklepie przyciągnęła herbata o intrygującym smaku, istnieje spora szansa, że był to jeden z produktów Big-Active.

Czerwona, zielona czy biała?

Innowacyjność to słowo, które od początku było wpisane w DNA marki. Od początku, czyli od roku 2000, kiedy na półkach pojawiły się pierwsze kartoniki z logo… BioActive, bo taką początkowo nazwę przyjęła. W miarę, jak portfolio marki rozrastało się o nowe kategorie produktowe, potrzebna była też bardziej “pojemna” nazwa. Stąd lekka jej modyfikacja.


Cofając się jednak w czasie jeszcze na moment, warto wspomnieć, że początek lat dwutysięcznych to okres, w którym nasza miłość do różnorodnych herbat dopiero nieśmiało zaczyna się rozwijać. Do tej pory sklepowe regały z herbatami były krótkie: czarna sypana, czarna ekspresowa, może zielona liściasta. Miętę, melisę czy rumianek kupowaliśmy z reguły w aptece.

Można więc wyobrazić sobie, że wprowadzenie na rynek tak intrygującego, ale i nieznanej odmiany, jak herbata czerwona, musiało wiązać się z pewnym ryzykiem. Szybko jednak okazało się, że Pu-Erh ma całą masę zalet, których nie mogliśmy zignorować, jak choćby wspomaganie przemiany materii.

Półfermentowane herbaty typu Pu-Erh to jednak dopiero wierzchołek góry lodowej, na którą zamierzało się wdrapać Big-Active. Na odkrycie czekały przecież jeszcze herbaty białe i zielone różnych odmian, takich jak na przykład Gun Powder.

Big-Active postanowił nas również przekonać, że słowo “herbatka” nie powinno kojarzyć się z naparem serwowany przez nasze babcie swoim przeziębionym wnuczkom. “Herbatki”, zwłaszcza te funkcjonalne, mogą przecież dużo więcej: wspomagać odchudzanie, dodawać energii, poprawiać koncentrację — to na początek.

W miarę jak coraz śmielej zaczęliśmy sięgać po różne rodzaje herbat, Big-Active zaczęło dostarczać nam coraz ciekawszych kombinacji smaków, aromatów i składników. Dzisiaj w serii ich herbat zielonych możemy znaleźć na przykład tę z dodatkiem opuncji, gravioli, bergamotki, pigwy, papai czy mango.

A może próbowaliście ich białej herbaty z aloesem lub jaśminem? Pu-erh o smaku cytryny lub grejpfruta? Jeśli nie, koniecznie musicie to nadrobić, zwłaszcza że na rynku pojawiają się kolejne, nie mniej zaskakujące, nowości.

Owocowy zawrót głowy

Kategorią, którą z pewnością należy przetestować, są herbaty owocowe. Big-Active przygotowało tu prawdziwą niespodziankę, czyli połączenia smaków znanych i lubianych, z odrobiną egzotyki.
Fot. materiały prasowe


Koniecznie spróbujcie więc połączenia jeżyny z marakują, figą i borówką, doprawionej odrobiną czarnuszki. Jeśli wolicie czerwone owoce, do waszych serc trafi z pewnością truskawkowy miks z liczi, z granatem, jagodami goji oraz szczyptą guarany. Oczywiście jest też opcja dla tych, którzy nieustannie tęsknią za słońcem: brzoskwinia, mango i papaja z dodatkowym “wspomaganiem” w postaci kurkumy.

Jeśli więc myśleliście, że odpowiedź na pytanie: “Kawa czy herbata?” macie już dobrze wypracowaną, pozwólcie się zaskoczyć. Big-Active zawsze znajdzie na to sposób.

Artykuł powstał we współpracy z marką Herbapol.