Gospodarze bez błysku w Zakopanem. Słowenia pokazała moc na Wielkiej Krokwi

Maciej Piasecki
Słowenia wygrała w sobotnim konkursie drużynowym Pucharu Świata w Zakopanem. Drugie miejsce zajęli Niemcy, na najniższym stopniu podium Japończycy. Polacy w składzie: Piotr Żyła, Stefan Hula, Jakub Wolny i Paweł Wąsek - zakończyli rywalizację na Wielkiej Krokwi na szóstej pozycji.
Stefan Hula powrócił do reprezentacji Polki w konkursie drużynowym. Medalista olimpijski zaprezentował się nieźle. Fot. Damian Klamka/East News
Chociaż w piątek postraszyło w Zakopanem i warunki atmosferyczne nie pozwoliły na rozegranie czegokolwiek z zaplanowanych, prób skakania, zupełnie inaczej sytuacja wyglądała w sobotę. Zaczęło się od serii próbnej, gdzie drugie miejsce zajął Paweł Wąsek, skacząc na odległość 133 metrów.

Reszta Polaków raczej w kratkę, choć z pewnością na plus zapisał się przez trenerem Michalem Doleżalem wracający do pierwszej kadry, Stefan Hula. Medalista olimpijskich (brąz w drużynie z 2018 roku) dostał szansę pokazania się w konkursie drużynowym.

I trzeba przyznać, że swoją szansę wykorzystał. W pierwszej serii konkursu oddał najdalszy skok spośród naszych reprezentantów, lądując na odległości 125 metrów. Najgorszy występ zaliczył za to Jakub Wolny, jeśli mowa o pierwszej części sobotnich zawodów. Skończyło się na bardzo kiepskim występie i zaledwie 113 metrach.


Biało-Czerwoni po skoku Huli byli na miejscu czwartym, ale jak się później miało okazać, to jednak szósta lokata była wypadkową dosyć eksperymentalnego zestawienia reprezentacji na konkurs PŚ w Zakopanem.

Trzeba bowiem pamiętać, że w kadrze zabrakło dwóch etatowych zawodników, Kamila Stocha i Dawida Kubackiego. Pierwszy jest w okresie rehabilitacji po kontuzji stawu skokowego, a drugi miał pozytywny wynik testu na COVID-19. W drugiej serii lepiej zaprezentował się Wolny, który tym razem pofrunął najdalej spośród naszych reprezentantów, oddając soki na odległość aż 132,5 metra.

Biało-Czerwoni nie byli jednak w stanie zbliżyć się czy to do Norwegów, czy Austriaków. Poza zasięgiem były też marzenia o podium na swoim terenie. Sama rywalizacja o najcenniejsze laury była interesująca.

Świetnie skakali zwłaszcza ci, którzy byli "czwórkami" w swoich teamach. Słoweniec Anże Laniszek potrafił wylądować na odległości 140,5 metra. Markus Eisenbichler (trzeci skoczek u Niemców) wykręcił 141,5 m. Lider PŚ tym razem tylko 135,5 metra, co z pewnością nie pomogło Japończykom w wyścigu z Niemcami o drugie miejsce.

Słoweńcy pokazali bowiem, że tego dnia mieli najrówniejszy team spośród wszystkich startujących. Dość powiedzieć, że Peter Prevc potrafił sobie przypomnieć swoje najlepsze czasy i wylądował na odległości 140,5 metra. Ale to solidność i brak wpadek u całej czwórki zwycięzców zadecydowała, że w Zakopanem nikt nie mógł im zagrozić.

Na niedzielę zaplanowano kwalifikacje (14:30) oraz konkurs indywidualny (16:00) w zimowej stolicy Polski.
Czytaj także: Miłe złego początki. Biało-Czerwoni daleko na półmetku konkursu w Zakopanem