Jak tam wasze noworoczne postanowienia? Z tego jednego nie warto rezygnować

Redakcja naTemat
Z reguły nic z nich nie wychodzi i jest ku temu dobry powód. Realizacja postanowień noworocznych przypada na okres, gdy za oknem jest ciemno, szaro i buro. Nic więc dziwnego, że motywacja do radosnych treningów biegowych czy żywienia się sokami warzywnymi jest niewielka, żeby nie powiedzieć — żadna. Jest jednak jedno postanowienie, które w okresie zimowym realizuje się idealnie.
Fot. Unsplash.com / Jonathan Kemper
Mowa o rzucaniu palenia — procesie, który, wbrew pozorom, dużo łatwiej rozpocząć zimą, niż latem. Dlaczego? Powody są co najmniej dwa. Pierwszy, praktyczny: gdy temperatury spadają, wychodzenie na papierosa jest nieco trudniejsze — przynajmniej dla tych, którzy nie są fanami gimnastyki związanej z nieustannym zakładaniem i zdejmowaniem kurtek.

Żarty żartami, ale jak twierdzi dr Katarzyna Korpolewska, psycholog społeczna, wykładowczyni akademicka i autorka dwóch programów profilaktyki uzależnień dla młodzieży oraz programu rzucania palenia, początek roku to dobry termin na pożegnanie z nałogiem.


— Rzucanie palenia to walka z nałogiem na trzech poziomach. Pierwszy związany jest z uzależnieniem od nikotyny. Na drugim trzeba poradzić sobie z typowymi nawykami i zachowaniami, np. papieros po jedzeniu, do kawy, przy długiej rozmowie telefonicznej. Tutaj należy też przyzwyczajenie trzymania papierosa w dłoni i sięgania nim do ust. Trzeci poziom to zachowania społeczne, czyli np. spotkania w palarni, wzajemne częstowanie się papierosami, poczucie wspólnoty z innymi palaczami. Zerwanie z nałogiem oznacza więc zmianę trybu życia — komentuje ekspertka.

Biorąc pod uwagę powyższe, nie da się ukryć, że okolicznością sprzyjającą rzucaniu palenia będzie na przykład rodzinny wyjazd na ferie, czy kilkudniowy wypad na narty w gronie znajomych. Oderwanie się od codzienności, spadek poziomu stresu i aktywność na świeżym powietrzu — to wszystko sprzyja pożegnaniu starych, szkodliwych nawyków.

Oczywiście, trudno zakładać, że kilka dni “białego szaleństwa” wyleczy nas z nałogu. Wypracowanego przez lata nawyk zapalania papierosa w drodze do pracy, w przerwie obiadowej, czy w chwilach zdenerwowania nie da się tak po prostu wymazać z pamięci.

Dr Korpolewska zaznacza, że nałóg papierosowy zdecydowanie zalicza się do najsilniejszych. Jej zdaniem ma więc nic złego w sięganiu po “wspomagacze”, które pozwolą nam płynnie przejść przez wszystkie etapy rozstania najpierw z papierosami, a później — z nałogiem nikotynowym.

— Tu przydatne mogą być np. papierosy elektroniczne. Nadal po coś sięgam, trzymam między palcami, sięgam do ust, zaciągam się, ale zmniejszam dawkę nikotyny, nie wdycham substancji smolistych i nie truję otoczenia — przekonuje dr Korpolewska.

Podobnego zdania są przedstawiciele brytyjskiej służby zdrowia. Public Health England oraz Royal College of Physicians (Królewskie Kolegium Lekarskie) oficjalnie stwierdziło, że alternatywne dla tradycyjnych papierosów urządzenia mogą być potencjalnie mniej szkodliwe nawet o ok. 90- 95 proc. Dymu bogatego w substancje smoliste nie emitują wspomniane już e-papierosy, a także podgrzewacze tytoniu.

Na rynku pojawiają się również produkty z zupełnie innej kategorii. Saszetki nikotynowe (na polskim rynku można wybierać z wielu, wśród nich np. VELO) w niczym nie przypominają tradycyjnych papierosów. Te wypełnione nikotyną woreczki, umieszcza się pomiędzy dziąsłem a wargą.

Fakt, że nie zawierają one tytoniu sprawia, że naukowcy oceniają szkodliwość saszetek nikotynowych jako niższą, niż wspomnianych e-papierosów, nawet tych działających w systemach zamkniętych, czyli z gotowymi, przebadanymi laboratoryjnie kartridżami, do których należą m, in. Vuse.

Na tę okoliczność stworzono, co ciekawe, specjalną skalę, która określa wpływ produktów nikotynowych na organizm (tzw. risk continuum), a jako mniej szkodliwe od tradycyjnych papierosów znajdziemy na niej również popularne podgrzewacze tytoniu.

Rzucanie palenia nigdy nie będzie łatwe, ale dzisiaj, dzięki alternatywnym, bezdymnym rozwiązaniom, może być nieco łatwiejsze. Nawet zimą.