Co czwarty Polak jeździ na nartach. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego nie istniejemy w tym sporcie?

Rafał Badowski
Wygląda to tak, jakby narciarstwo było naszym sportem narodowym. Prawie co czwarty Polak zapewnia, że potrafi jeździć na nartach. Ale to tylko pozory. Nie przywozimy medali z igrzysk olimpijskich. Dlaczego tak się dzieje?
Dlaczego, choć na nartach jeździ tak wielu Polaków, nie zdobywamy medali w sportach narciarskich? Fot. Wojciech Stróżyk / Reporter
Niby ponad 23 proc. Polaków, a więc prawie co czwarty, zapewnia, że potrafi jeździć na nartach lub snowboardzie. 55,6 proc. deklaruje, że jeździ na narty lub snowboard 1-3 razy w roku, a niemal 16 proc., że więcej niż cztery razy w roku.

Tylko 7 proc. Polaków uprawia sporty zimowe

Z drugiej strony, zaledwie 1 proc. – czyli co setny z nas! – ćwiczy swoje narciarskie umiejętności co najmniej 10 razy w roku – wynika z badań na zlecenie TMR (Tatry Mountain Resort).

Wiele mówi też fakt, że narty to typowy sport na weekend dla Polaków. Weekendowe wypady narciarskie planuje prawie 32 proc. amatorów śniegu i zabawy. Na 3-4 dni wyjeżdża około 31 proc. osób, a tylko 3,4 proc. osób przeznacza na jazdę na nartach więcej czasu.


Badania TNS Polska pn. "Polacy i sporty zimowe" wskazują ponadto, że tylko 7 proc. Polaków uprawia sporty zimowe. 75 procent z nich, czyli trzy czwarte, wskazuje, że jeździ na nartach, a 26 proc., że na łyżwach.

Raport NIK o sportach zimowych

Na problem pogarszających się wyników sportowych w sportach zimowych wskazuje raport NIK z 2018 roku wykonany już po ostatnich Igrzyskach Olimpijskich w tym samym roku. Izba zwracała uwagę, że mimo przeznaczenia przez rząd 152 mln zł na rozwój olimpijskich sportów zimowych nie osiągnięto celu zakładanego w ministerialnych programach. Chodzi o awans Polski w rankingach medalowych.

Praktycznie z imprezy na imprezę pogarsza się pozycja Polski w rankingach. W światowym rankingu medalowym Zimowych Igrzysk Olimpijskich lub Mistrzostw Świata Polska w 2014 roku zajęła 11. miejsce za 6 medali, rok później spadła na miejsce 23. za cztery medale. W 2017 roku byliśmy na miejscu 17. za dwa medale, zaś rok wcześniej nie byliśmy sklasyfikowani przez brak medali.

Na poprzednich Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu w 2018 roku spadliśmy w stosunku igrzysk w Vancouver w 2010 roku i Soczi w 2014 roku. Na ZIO w Pjongczangu polska kadra zdobyła o cztery medale mniej. Uzyskaliśmy też mniej punktów w takich dyscyplinach jak biegi narciarskie czy biathlon. W skokach narciarskich zanotowaliśmy zaś nieznaczny spadek w stosunku do igrzysk w Soczi w 2014 roku.


Kowalczyk, Stoch, Małysz i co dalej?

Najwięcej medali w biegach narciarskich zdobyła Justyna Kowalczyk – łącznie pięć, w tym dwa złote, jeden srebrny i jeden brązowy. Cztery medale w skokach zdobył Kamil Stoch – w tym trzy złote i jeden brązowy. Podobny bilans ma Adam Małysz – chodzi o trzy srebrne krążki i jeden brązowy.

Zwraca natomiast brak sukcesów Polaków w narciarstwo alpejskim. – Sytuacja narciarstwa alpejskiego w Polsce jest tragiczna. Tego sportu w naszym kraju nie ma. To jest totalna "rozpierdziucha" – oceniał Tomasz Kurdziel, komentator narciarstwa alpejskiego w Eurosporcie i redaktor naczelny Magazynu "NTN Snow & More".

Kurdziel zwracał uwagę na brak pieniędzy oraz na to, że jedynie ci, którzy je mają, próbują własnym sumptem "coś tam robić". – Tacy ludzie mają kasę, a to sprawia, że nie mają parcia na sukces sportowy (…). Na nartach jeżdżą tylko dzieci tych rodziców, którzy mają na to pieniądze – oceniał.

Zwrócił uwagę na fakt, że choć kilka milionów Polaków deklaruje jazdę na nartach, to jednak nie przekłada się to w żadnym stopniu na wyniki w narciarstwie alpejskim.
– W Alpach jest mnóstwo małych ośrodków, które są ratowane głównie przez naszych rodaków – zaznaczył Kurdziel.

Gdzie zatem tkwi błąd? W naszym kraju nie ma nawet Pucharu Polski w narciarstwie alpejskim. – Dopóki dzieci z małych ośrodków górskich nie zaczną od najmłodszych lat trenować narciarstwa zjazdowego, to nie będziemy mieli sukcesów – podsumowuje Kurdziel.

TPN działa jak państwo w państwie

Jedyna w Polsce góra typowo alpejska, Kasprowy Wierch, z infrastrukturą dla narciarzy, jest dla nich praktycznie niedostępna. – Ceny kolejki są mniej więcej takie jak w Alpach, a Tatrzański Park Narodowy działa jak państwo w państwie – mówił Kurdziel.

Warto zwrócić też uwagę, że narciarstwo alpejskie traci kosztem promowania skoków narciarskich w Polsce, czyli sportu de facto kanapowego, bo przecież prawie nikt z nas nie będzie chodził trenować na skocznię. A zjeżdżać ze stoków lubi nawet co trzeci z nas.

W 2 lata nie nadrobimy kilkudziesięciu lat zaniedbań

Efekty są takie, że narciarstwo alpejskie w Polsce wciąż nie może wrócić do sukcesów sprzed kilkudziesięciu lat. By przygotować naszych alpejczyków do sukcesów na Igrzyskach Olimpijskich w 2022 roku, Polski Związek Narciarski zatrudnił wybitnego eksperta, jakim jest Christian Leitner. Austriak miał przygotować kadrę do igrzysk w Pekinie. Został jednak zwolniony za brak wyników, podczas gdy zawodnicy systematycznie poprawiali swoje osiągnięcia sportowe.

Leitner wskazywał na długi i zakulisowe gierki PZN. Warto tu przytoczyć przykład czołowego alpejczyka, pięciokrotnego mistrza Polski Piotra Habdasa. Został on powołany do kadry Polski, pod warunkiem, że... opłaci sobie przygotowania, które są warte około 120-130 tysięcy euro za sezon.

– To tak jakby powiedzieć Robertowi Lewandowskiemu po tym, jak zostanie królem strzelców Bundesligi, żeby sam opłacał sobie kontrakt – skomentował sprawę w TVP Christian Leitner, z którym PZN rozstał się w marcu 2020 roku.

Austriak osiagnął w przeszłości wielkie sukcesy z narciarzami z Finlandii. Doprowadził Kalle Palandera do mistrzostwa świata w slalomie. Byli zawodnicy Leitnera aż 45 razy stawali na podium Pucharu Świata.

A jednak został zwolniony po dwóch latach – oficjalnie za brak wyników. – Gdy starasz się odbudować coś, co ostatni raz funkcjonowało prawie pół wieku temu, potrzebujesz lat. Naprawdę nie wierzę, żeby ktoś mógł być tak głupi, żeby po wielu latach zaniedbań stwierdzić, że w niecałe dwa lata któryś z naszych zawodników wygra slalom Pucharu Świata, tym bardziej, że nie mogliśmy w nim startować – podsumował.