Mucha tłumaczy ceny pączków u Gessler. "Kosztują dużo, ale są wypełnione miłością"

redakcja naTemat
Anna Mucha wypowiedziała się w temacie cen pączków, które można kupić w restauracji Magdy Gessler. Według aktorki wysokie kwoty za ten przysmak są zrozumiałe. – Kosztują dużo, ale są wypełnione miłością – stwierdziła.
Anna Mucha wstawia się za drogimi pączkami Gessler. Fot. TRICOLORS/EAST NEWS

Anna Mucha o cenach pączków Magdy Gessler


Anna Mucha ostatnio aspiruje do miana krytyczki kulinarnej. Kilka tygodni temu głośno było o ostrygach, potem o sałatce, która była mniejsza niż biust aktorki. Teraz gwiazda wzięła w obronę kwotę, którą trzeba zapłacić za jednego pączka u Magdy Gessler.
Czytaj także: Anna Mucha zostawi Polskę dla Paryża? "Zaczęliśmy nawet poszukiwania mieszkania"
Przypomnijmy, że pączki według receptury słynnej restauratorki zrobiły prawdziwą furorę wśród Polaków. Jednak chętni, którzy chcą ich spróbować w lokalach gospodyni "Kuchennych rewolucji", muszą się liczyć ze sporym wydatkiem.


W 2021 roku w restauracji "U Fukiera" jeden taki przysmak można było kupić za 8 zł, a w cukierni "Słodki Słony" w cenie 11 zł za sztukę. Jednak to już przeszłość. Jak podaje Pudelek, teraz za pączka Gessler zapłacimy aż 15 zł.
Czytaj także: Rekordowo drogie pączki w lokalu Magdy Gessler. W tym roku ceny poszły jeszcze bardziej w górę
Koszt słodkości nie zaskoczył jednak Anny Muchy. – Ja rozumiem, dlaczego one tyle kosztują. One kosztują dużo, natomiast one są wypełnione miłością, maliną i smakiem. Tam jest prawdziwe masło, to się czuje. Tam jest ogrom pracy włożony, ale też doświadczenia, więc pewne rzeczy muszą po prostu kosztować – stwierdziła aktorka w rozmowie z tabloidem.

– Czego się spodziewać, jeżeli to jest Magda Gessler, ulica Mokotowska w Warszawie, no to ja mam świadomość tego, że pewne rzeczy mogą kosztować – dodała.

Gwiazda wspomniała też o sałatce, którą kupiła w jednej z krakowskich knajp. Przy okazji wyjawiła, że nie mogłaby być wegetarianką.

– Jednocześnie oburza mnie na przykład cena sałatki, w której są dwie może truskawki, pokrojone w plasterki cieniutko, w której nic nie ma poza tym, a cena była 52 złote, o ile się nie mylę. No uważam, że tak powiem: bez przesady. Dlatego wegetarianizm nie jest dla mnie. Jeżeli sałatki tyle kosztują, to sorry – przyznała.

Anna Mucha zjadła obiad za 700 złotych. Nie smakował jej


Jeszcze wcześniej Mucha zasłynęła z krytyki ostryg. Potrawy, za które zapłaciła 700 złotych, miały być "bardzo średnie".

– Poszliśmy na ostrygi, żeby było tak wiecie, światowo, na bogato... Zapłaciliśmy absurdalnie dużo, absurdalnie drogo w stosunku do jakości. (...) dostaliśmy przystawki i dania główne, z których to przystawek jednej kompletnie nie zjedliśmy, ponieważ była pozbawiona smaku i była żadna, druga była pyszna - te przegrzebki – relacjonowała na Instagramie.

– Do tego dostaliśmy ostrygi, które były średnie, bardzo średnie. (...) Jeżeli ja mam do wydania 700 złotych na obiad, to ja za te 700 złotych mogę zjeść jak król w wielu miejscach w Warszawie – kontynuowała.

– Na kubku smakowym wylądowały dobre sanżaki, czyli małże Świętego Jakuba i reszta niestety bardzo przeciętna, bardzo słaba. (...) Ryba, czy okoń morski, którego jadłam, był przegotowany, przesuszony – narzekała.

– Ja to mówię nie dlatego, żeby opowiadać, że mnie się w du*ie poprzewracało, bo jem ostrygi i sanżaki, a ludzie nie mają co do garnka włożyć, bo to nie o to chodzi kompletnie. To chodzi o to, że jeśli ktoś będzie miał "magic moment", żeby pójść do restauracji, to nie w tej restauracji! – ostrzegała Mucha.
Czytaj także: Anna Mucha zjadła obiad za 700 złotych. Nie smakował jej: "Ostrygi były bardzo średnie"

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut