Rosyjski ambasador mało dyplomatycznie o krokach Zachodu. "Mamy to w dupie"

Wioleta Wasylów
Zachód przestrzegał, że jeśli Rosja dopuści się inwazji na Ukrainę, spotkają ją bardzo surowe sankcje. Takie ostrzeżenia nie robią wrażenia na rosyjskim ambasadorze w Szwecji. Wiktor Tatarincew w rozmowie z miejscowym dziennikiem "Aftonbladet" nie użył zbyt dyplomatycznego języka i wypalił: "Mamy w dupie ich sankcje".
Rosyjski ambasador, odpowiadając na pytania o sankcje, nie zastosował z pewnością dyplomatycznego języka. Fot. Russian Embassy in Sweden / Facebook

Wciąż nie maleje napięcie na linii Rosja-Ukraina. Stąd zarówno państwa członkowskie Unii Europejskiej, USA, jak i kierownictwo NATO ostrzegały Kreml, że podejmą zdecydowane decyzje, które uderzą w rosyjską dyplomację i gospodarkę, jeśli Władimir Putin zaatakuje Ukrainę.

Rosyjski ambasador dosadnie o sankcjach na Rosję

Do tej kwestii odniósł się w rozmowie ze szwedzkim dziennikiem "Aftonbladet" ambasador Rosji w Szwecji, Wiktor Tatarincew. – Przepraszam za mój język, ale mamy w dupie ich sankcje. Nie są one czymś pozytywnym, ale nie są też tak złe, jak to brzmi na Zachodzie – oznajmił bez cienia skrępowania.


Czytaj także: "Anglosasi potrzebują wojny". Rzeczniczka kremlowskiej dyplomacji o możliwości ataku na Ukrainę

Tatarincew próbował przekonywać, że Rosja poradzi sobie z sankcjami, a kary nakładane na nią w przeszłości wbrew pozorom pomogły wzmocnić kraj gospodarczo. – Staliśmy się bardziej samowystarczalni i byliśmy w stanie zwiększyć eksport. Nie mamy włoskich ani szwajcarskich serów, ale nauczyliśmy się robić równie dobre sery rosyjskie według włoskich i szwajcarskich receptur – stwierdził.

Rosyjski ambasador zarzucił Zachodowi, że nie ten potrafi zrozumieć mentalności Rosjan. Dodatkowo zdradził, dlaczego Kreml głośno protestuje w sprawie wejścia Szwecji do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Nawiązał przy tym do burzliwej sytuacji wokół Ukrainy, o której eskalację oskarżył NATO i USA.

– Gdyby nie prowokowali i nie pogarszali sytuacji, nie sprzeciwilibyśmy się przystąpieniu Szwecji do NATO. Szanowalibyśmy taką decyzję Szwecji – powiedział.

Relacje między Rosją i Ukrainą. Reakcja Zachodu

Rosja oczekuje, że Zachód zapewni jej tzw. gwarancje bezpieczeństwa. Putin twierdził, że jest gotowy na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu, jeśli NATO zrezygnuje ze wspierania militarnego Ukrainy, aktywności militarnej na wschodzie i rozszerzenia Sojuszu o państwa ze Wschodu.

Kierownictwo NATO i USA nie przystają na żądania Rosji, ale proponują inne rozwiązania, które – jak zapewniał wysokiej rangi przedstawiciel amerykańskiej administracji – są korzystne dla obu stron.

Zachód podejmował też szereg rozmów dyplomatycznych z Putinem, jednak nie nastąpił w tej kwestii żaden przełom. Prezydent USA Joe Biden przyznał w sobotę po rozmowie telefonicznej z rosyjskim przywódcą, że "inwazja Moskwy pozostaje znaczącą możliwością".

Czytaj także: Macron i Biden rozmawiali z Putinem. Francuzi bardziej optymistyczni od Białego Domu


Już wcześniej po spotkaniu z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem zapowiedział: "Jeśli Rosja zdecyduje się na agresję, odpowiemy razem z Niemcami i całym NATO". Dodał, że nie będzie wtedy dla Moskwy powrotu do normalnych stosunków z tymi krajami i prowadzenia wspólnych inwestycji. – W takim przypadku nie może być powrotu do "business as usual" (...). Wówczas nie powstanie Nord Stream 2 – oznajmił Biden.

Czytaj także: Ukraina o ewentualnej agresji Rosji: "Powinniśmy liczyć na siebie i swoich obywateli"

Z kolei w rozmowie z Putinem prezydent USA poinformował go, że opracowywanie wspólnego pakietu sankcji na Moskwę ze strony Zachodu weszło w "kulminacyjna fazę", a jeśli konflikt zbrojny nastąpi, to będzie on oznaczał dla Rosji odizolowanie i bardzo duży cios w jej gospodarkę, który uzależni ją bardziej od Chin. O tym, jakie sankcje spotkają Rosję, mówiła też już przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut