Kierowca seicento zdradził, dlaczego wstąpił do Platformy. Wskazał na rządzących

Wioleta Wasylów
W weekend media obiegła informacja o tym, że Sebastian Kościelnik – czyli kierowca, z którego seicento w 2017 roku zderzyła się limuzyna ówczesnej premier Beaty Szydło – został członkiem Platformy Obywatelskiej. Teraz sam zainteresowany uchylił rąbka tajemnicy i powiedział, czemu postanowił wejść do polityki i wybrać Platformę. Jak przyznał... zachęcili go do tego "obecnie rządzący".
Sebastian Kościelnik przyznał, co go skłoniło do wstąpienia do Platformy Obywatelskiej. Fot. Michal Dubiel / REPORTER
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

W sobotę poseł Platformy Obywatelskiej Marek Sowa zamieścił na swoim Twitterze wpis, w którym przekazał, że do partii wstąpiła nowa osoba – Sebastian Kościelnik. Potem sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński potwierdził to.

Przypomnijmy, że Kościelnik był kierowcą fiata seicento, który pięć lat temu w Oświęcimiu zderzył się z limuzyną rządową, którą podróżowała ówczesna premier Beata Szydło.

Kościelnik o tym, czemu wstąpił do PO

Na Twitterze Kościelnik postanowił wyjaśnić, co skłoniło go do wejścia do polityki i wstąpienia do PO. "Motywacją do tego były wszelkie nieprzyjemności, jakie spotkały mnie przez ostatnie 5 lat związane z wypadkiem, i nie mam na myśli tylko partii rządzącej. A szereg nieprawidłowości, przewlekłości, niejasności, niewyjaśnionych przyczyn i okoliczności różnych zdarzeń, które nigdy nie powinny mieć miejsca, absolutnie nigdy" – tłumaczył.

"Całokształt tego co doświadczyłem, jak i historie osób, które napisały do mnie na przestrzeni tych lat, w celu uzyskania pomocy lub choć słowa nadziei, wpłynęły istotnie na podjętą decyzję" – dodał.


Czytaj także: Sebastian Kościelnik wstępuje do Platformy. To w jego seicento uderzyła limuzyna Szydło

Nieco więcej na ten temat powiedział też w rozmowie z Interią. – Organizacje pozarządowe nie są na tyle sprawcze, by cokolwiek zmienić w sprawach podobnych do mojej. Potrzebne są zmiany na poziomie legislacji. Do wejścia do polityki zachęcili mnie obecnie rządzący – przyznał Kościelnik.

Zdradził też dziennikarzom portalu, że żadna z partii nie namawiała go do wejścia w jej szeregi. Sam zgłosił się do Marka Sowy z PO, który najszybciej po wypadku w 2017 roku miał zaproponować mu pomoc.

Czytaj także: Wywiad 5 lat po wypadku Szydło. Kierowca seicento dla naTemat: Byłem naiwny

– Utożsamiam się z programem PO, podzielam zdanie wielu polityków, którzy są już w partii – dodał przy okazji Kościelnik. O tym, że wcześniej wspierał Platformę wiadomo już od lutego 2020 roku, kiedy zjawił się inauguracji kampanii prezydenckiej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.

Kierowca seicento o stłuczce z Szydło

W wypadku, w którym seicento zderzyło się z limuzyną rządową ucierpieli Szydło i oficer ówczesnego BOR. Sąd pierwszej instancji w Oświęcimiu uznał, że 21-letni wówczas Kościelnik spowodował wypadek i umorzył warunkowo postępowanie. Jednak ten wniósł apelację i sprawa w sądzie odwoławczym na razie utknęła.

W międzyczasie jednak uszkodzone zostały dowody w postaci monitoringu. Na jego podstawie być może udałoby się ustalić, czy to kolumna rządowa wioząca premier Szydło miała pierwszeństwo. Byłaby rzeczywiście w uprzywilejowanej pozycji, gdyby limuzyny dawały sygnały dźwiękowe i świetlne, jednak część świadków utrzymuje, że tych pierwszych sygnałów wcale nie było.

Czytaj także: Mija pięć lat od wypadku Szydło. Poruszający wpis kierowcy seicento

Dodatkowe światło na sprawę rzuciły grudniowe zeznania oficera Biura Ochrony Rządu, zabezpieczającego przejazd kolumny. Przyznał, że w obawie przed utratą posady złożył nieprawdziwe zeznania w prokuraturze. Dodał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że dowódca zmiany sugerował jemu i jego kolegom, że mają przedstawić wersję, w której winą obarczony za zderzenie jest Kościelnik.

W tej sprawie wciąż sąd nie wydał prawomocnego wyroku wskazującego winnego kolizji. Po informacjach "GW" Kościelnik i jego pełnomocnik poprosili sąd we wniosku o dodatkowe przesłuchanie oficerów SOP.