Rozpętali wojnę stojąc na czele Rady Bezpieczeństwa ONZ. Absurdalna pozycja Rosji za zgodą świata
To paradoks i największy polityczno-dyplomatyczny absurd obecnej sytuacji. 1 lutego, gdy Rosja miała już ponad 100 tys. wojsk przy granicy z Ukrainą, gdy zagrożenie stawało się coraz bardziej realne i wszyscy zastanawiali się, czy wybuchnie wojna, Federacja Rosyjska przejęła rotacyjne przewodnictwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ – jedno z najważniejszych, najpotężniejszych stanowisk w Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Jako stały członek RB, Rosja sprawuje tę funkcję "tylko" przez miesiąc, do końca lutego – w instytucji, której najważniejsze zadanie to utrzymanie pokoju i bezpieczeństwa na świecie.
Tymczasem pod jej przewodnictwem Zachód patrzył, jak w tym czasie Rosja nasila agresywną propagandę wobec Ukrainy, jak wysyła coraz więcej wojsk i rozszerza manewry na Morzu Czarnym, czy Śródziemnym i bawi się wszystkimi zabiegami dyplomatycznymi.
Rosja na czele Rady Bezpieczeństwa ONZ
Gdy 21 lutego Putin uznał niepodległość Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, Rada Bezpieczeństwa ONZ o 3. w nocy zwołała nadzwyczajne posiedzenie. Pod przewodnictwem Rosji na temat ewentualnej rosyjskiej inwazji. – Prezydencie Putin, niech pan powstrzyma wojska przed atakiem na Ukrainę i da szansę pokojowi – apelował sekretarz generalny ONZ António Guterres.
Ambasador Rosji przy ONZ, Wasilij Nebenzia, bezczelnie reagował, że agresja nie jest przeciwko Ukraińcom, lecz "juncie, która jest u władzy w Kijowie".
– Porzuć swoje obowiązki przewodniczącego, zadzwoń do Ławrowa, zadzwoń do Putina, powiedz im, żeby zatrzymali tę agresję – apelował do niego ukraiński ambasador Serhij Kysłyca.
Godzinę po posiedzeniu Putin wygłosił orędzie i dał sygnał do inwazji. Naloty na ukraińskie miasta zaczęły się, gdy paradoksalnie wciąż – jeszcze przez kilka dni – trwa rosyjskie przewodnictwo w RB ONZ.
Ten absurd widać jak na dłoni. Co więcej Rada Bezpieczeństwa ONZ może nakładać sankcje na inne państwa członkowskie. A świat zamierza dziś karać Rosję najcięższymi sankcjami.
Jeden z zapisów Karty Narodów Zjednoczonych o Radzie Bezpieczeństwa brzmi:
"W celu zapewnienia szybkiego i skutecznego działania Organizacji członkowie nakładają na Radę Bezpieczeństwa główną odpowiedzialność za utrzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa oraz uznają, że przy wykonywaniu swych obowiązków wynikających z tej odpowiedzialności Rada Bezpieczeństwa działa we wspólnym ich imieniu".
Rosja jako członek ONZ
Rosja jest członkiem ONZ od 1945 roku – jako Związek Radziecki, od 1991 roku jako Federacja Rosyjska. Jest jednym ze stałych członków Rady Bezpieczeństwa – oprócz Chin, Francji, USA i Wielkiej Brytanii.
"W poczet członków Organizacji Narodów Zjednoczonych może być przyjęte każde inne państwo miłujące pokój, które przyjmie zobowiązania zawarte w niniejszej Karcie i, zdaniem Organizacji, zdolne jest i pragnie zobowiązania te wykonywać" – brzmi jeden z zapisów Karty Narodów Zjednoczonych.
Zacytujmy też kilka innych artykułów:
- "Wszyscy członkowie załatwiać będą swe spory międzynarodowe środkami pokojowymi w taki sposób, aby nie dopuścić do zagrożenia międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa oraz sprawiedliwości"
- "Wszyscy członkowie powstrzymają się w swych stosunkach międzynarodowych od groźby użycia siły lub użycia jej przeciwko integralności terytorialnej lub niezawisłości politycznej któregokolwiek państwa bądź w jakikolwiek inny sposób niezgodny z celami Organizacji Narodów Zjednoczonych".
W obecnej sytuacji pojawiają się pytania, czy Rosja powinna należeć do tej organizacji. Jak stwierdził ambasador Ukrainy przy ONZ Serhij Kysłyca, nie jest ona w stanie wykonywać obowiązków członka ONZ i zwrócił się do organizacji o ustalenie, czy powinna być członkiem Rady Bezpieczeństwa.
– W obecnej sytuacji Rosja powinna zostać pozbawiona przewodnictwa w RB i powinna rozpocząć się nowa sesja Rady na temat zatrzymania Rosji – przekonywał. Powołał się na Kartę Narodów Zjednoczonych.
"Zgromadzenie Ogólne może, na zalecenie Rady Bezpieczeństwa, wykluczyć z Organizacji Narodów Zjednoczonych członka, który uporczywie łamie zasady niniejszej Karty" – brzmi jeden z jej artykułów.
Zachód po aneksji Krymu
Dziś Zachód jest w szoku i przerażony działaniami Putina. Grzmi o sankcjach i zapewnia, że nie zostawi Ukrainy samej. Ale przypomnijmy, jak było po 2014 roku, gdy Rosja dokonała aneksji Krymu. Szok, przerażenie, groźby i sankcje – wszystko wyglądało podobnie.
"Aneksja Krymu przez Federację Rosyjską oznacza koniec powojennego porządku międzynarodowego", "Aneksja Krymu zniszczyła i tak kruche zaufanie członków Sojuszu do Rosji", "Rosyjskie działania na Ukrainie pogwałciły fundamentalne zasady leżące u podstaw relacji NATO–Rosja" – analizowali politolodzy. W Polsce, na Zachodzie, wszędzie.
Cofając się teraz w czasie, można mieć wrażenie pewnego deja vu. "Czy czeka nas III wojna światowa?" – pytał w 2014 roku Bankier.pl.
– To przypomina Anschluss Austrii przez Hitlera" – komentował Leszek Balcerowicz.
– Na naszych oczach zmienia się historia tego regionu i ta zmiana ma wymiar i kontekst globalny – reagował Donald Tusk.
W związku z aneksją Krymu Stany Zjednoczone i Unia Europejska wprowadziły sankcje wizowe i ograniczone gospodarcze wobec obywateli Rosji i rosyjskich banków. Te sankcje UE sukcesywnie przedłużała od 2014 roku.
Jednak wokół Krymu robiło się ciszej. "Zachód stopniowo odwraca swoją uwagę od konfliktu w sprawie Półwyspu Krymskiego" – pisał już w 2015 roku "New Republic", analizując, że Bruksela zaczęła traktować Krym jak problem, który najlepiej zamieść pod dywan, a Waszyngton także się zdystansował.
W 2016 roku korespondent Obserwatora Finansowego na Ukrainie analizował z kolei: "Rok po rozpoczęciu blokady Krymu widać, że wsparte działaniami ukraińskich obywateli sankcje Zachodu przyniosły efekt. Zachodnie, głównie niemieckie, parcie na odblokowanie możliwości robienia interesów na okupowanym przez Rosję terytorium jest jednak coraz silniejsze".
A potem wyszło, że właściwie nic się nie zmieniło i z traktowaniem Rosji było jak wcześniej.
W 2018 roku w Rosji odbyły się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej. Pomijając święto kibiców, w tamtym czasie miały wymiar polityczny. Dla Putina po aneksji Krymu i ataku na Donbas stały się wielką, międzynarodową okazją do pokazania propagandowego wizerunku Rosji jako potężnego, pokojowego kraju. Ostatecznie, choć o tym się mówiło, nie doszło do bojkotu mistrzostw.
Jak będzie teraz? Póki co do końca lutego Rosja przewodniczy Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Jakby po aneksji Krymu nic się nie stało.