Wojna trwa też w Polsce – w internecie. Zobacz, co czytać, by nie paść ofiarą rosyjskiej propagandy
Stało się. Nad ranem polskiego czasu 24 lutego rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę. Jak zareagować będąc mieszkańcem (na razie) bezpiecznego kraju? Nie dać wciągnąć się w wojnę informacyjną w internecie – dla dobra własnego i mieszkańców Ukrainy. Oto, czego nie czytać i nie robić, by nie popaść w panikę i nie przekazywać fałszywych informacji.
- Jak zachowywać się w czasie wojny na Ukrainie w Polsce? Przede wszystkim zadbać o własne bezpieczeństwo informacyjne.
- W internecie panuje wojna dezinformacyjna, należy kierować się kilkoma zasadami, by nie wzbudzać paniki i nie powielać fałszywych informacji.
- Na Twitterze do niedawna krążył m.in. film z lecącymi nisko nad miastem samolotami, który miał być dowodem na atak powietrzny w tamtym rejonie – okazał się jednym z wielu fejk newsów.
Wojna dezinformacyjna – jak nie dać się wciągnąć?
Na Ukrainie trwa wojna, pojawiają się doniesienia o atakach powietrznych. W stolicy Ukrainy co chwilę da się usłyszeć syreny alarmowe. Z samego rana reporterzy BBC w Kijowie relacjonowali, że na ulicach jest jeszcze cicho i spokojnie. Sytuacja zmieniła się, kiedy pojawiły się kolejne doniesienia o rosyjskich atakach.Przerażeni mieszkańcy rzucili się do aptek i bankomatów, drogi wyjazdowe z Kijowa zostały zakorkowane, bo ludności zależy na szybkiej ucieczce. Z całego świata płyną wyrazy solidarności z Ukrainą, Przewodnicząca Komisji Europejskiej zapowiada wysokie sankcje, które mają skłonić prezydenta Władimira Putina do wycofania swoich wojsk.Może cię zainteresować także: Te obrazki z Ukrainy będą symbolem tej inwazji. CNN pokazała poruszające zdjęcia z Charkowa
Losy państwa naszych sąsiadów, a być może całej Unii Europejskiej, ważą się na naszych oczach, a my – pozostajemy w bezpiecznym kraju, wpatrując się w ekran telewizora, lecz częściej telefonu i komputera. I niezauważenie dajemy się wciągnąć w walkę, która trwa również w Polsce – w dezinformacyjną wojnę w internecie.
Nie tylko śledzić doniesienia medialne wtedy, gdy mamy na to psychiczną siłę i odwagę, lecz także wybrać rzetelne źródła informacyjne, a podane tam wiadomości i tak sprawdzić przed udostępnieniem ich kolejnym użytkownikom. Tak uchronimy siebie i innych przed medialną paniką i nie zatrzemy sytuacji, która faktycznie ma miejsce w kraju naszych sąsiadów. Co powinniśmy zrobić?
1. Wybrać rzetelne źródła informacji
Najlepiej wybrać medialne źródła, o których wiemy, że charakteryzują się obiektywizmem i rzetelnym sprawdzaniem faktów. Serwisy informacyjne, które operują wyłącznie potwierdzonymi wydarzeniami, autoryzowanymi wypowiedziami i konkretnymi danymi. Możecie śledzić naTemat.pl, by być na bieżąco i nie poddać się gorączce dezinformacji.2. Dawkować informacje
Nie nakładajcie na siebie obowiązku śledzenia newsów i informacji bez przerwy, jeśli nie czujecie, że was to uspokaja i daje wam odpowiedzi na wasze wątpliwości. Natłok informacji może być przytłaczający lub nawet wpędzać w panikę. Wyznaczcie sobie moment, w którym chcecie wiedzieć, co się dzieje, ale starajcie się nie angażować w każde doniesienie medialne, bo ich ilość szybko was przerośnie.3. Ograniczyć media społecznościowe
Szczególnie Twitter i Facebook są platformami, na których internauci chętnie udostępniają wideo i zdjęcia dotyczące bieżącej sytuacji. Można trafić na wiele treści niepotwierdzonych jako obrazy z dotkniętej wojną Ukrainy, a także na drastyczne zdjęcia czy filmiki, które — nawet jeśli są prawdziwe — mogą wpędzić nas w panikę. Na mediach społecznościowych inni użytkownicy będą dzielić się swoimi emocjami w związku z obecną sytuacją polityczną — jeśli cię to przytłacza, nie wdawaj się w dyskusje dotyczące tematu.4. Wesprzeć Ukrainę
Mówione i pisane słowa wsparcia na pewno są ważne dla bliskich nam osób z Ukrainy, jednak pomóc możemy też bardziej materialnie, wspierając fundacje pomocy dla Ukraińców, np. poprzez Fundację Ocalenie.5. Nie udostępniać zdjęć i filmów
Do sieci trafia coraz więcej treści dotyczących wojny i niektórymi z nich warto się dzielić. Jednak drastyczne, niepotwierdzone obrazy mogą u wielu osób wywołać wielką panikę, a ich udostępnianie nie posłuży także ofiarom.Na Twitterze pojawił się m.in. filmik pokazujący samoloty lecące nisko nad miastem, co miało być dowodem na powietrzny atak. Film szybko obiegł sieć. Pochodził jednak z zupełnie innych okoliczności prawdopodobnie pokazów lotniczych, a jego źródło nie zostało potwierdzone. Nie brak komentarzy wskazujących, że to fejk, jednak nie brak także udostępniania tej treści dalej. Ostatecznie został przez serwis zbanowany.
Z wszelkich doniesień wynika, że Polska jest krajem bezpiecznym. Warto więc nie dokładać swojej cegiełki do dezinformacyjnej wojny i przemyśleć to, co umieszczamy oraz co sami czytamy w internecie. Dla własnego zdrowia psychicznego, komfortu innych użytkowników i z szacunku do osób cierpiących w centrum konfliktu na Ukrainie.