Michalik: Putin jest zbrodniarzem wojennym i już dopuścił się ludobójstwa

Eliza Michalik
27 lutego 2022, 06:18 • 1 minuta czytania
Trudno mi wyrazić jak bardzo podziwiam naród Ukraiński, jakimi wspaniałymi są bohaterami i jak niewyobrażalnie wielkiej miłości do swojej Ojczyzny, odpowiedzialności, odwagi i charakteru dają dowód. Ich prezydent okazał się wielkim przywódcą, człowiekiem prawym i odważnym, z bardzo wysoko ustawioną poprzeczką moralną, liderem, który w najtrudniejszych momentach historii swojego kraju, ryzykując życiem, stoi ramię w ramię z obywatelami Ukrainy, swoimi współbratymcami.
Eliza Michalik: Trudno mi wyrazić jak bardzo podziwiam naród Ukraiński. Fot. Tadeusz Wypych/REPORTER

Mam dla postawy Ukraińców cześć i ogromny szacunek, bo w dzisiejszym świecie bez zasad okazują się ludźmi z innej gliny. Pracujący w Polsce ukraińscy mężczyźni porzucają dobrze płatne posady i wracają do swojego kraju, bronić go przed brutalnym najeźdźcą. Niezwykła jest także postawa europejskiej opinii publicznej, solidarność z obywatelami Ukrainy wyrażana w każdy możliwy sposób, od protestów pod rosyjskimi ambasadami we wszystkich krajach europejskich i na całym świecie, po zakrojoną na olbrzymią skalę pomoc humanitarną.


Czytaj także: Zdjęcie warte więcej niż 1000 słów – polski strażnik niesie dziecko. "Serce rozpada się na kawałki"

Polacy jak zawsze okazują się hojni, otwierają także swoje serca i domy na uchodźców z objętego wojną kraju. Wobec tych wszystkich oznak solidarności i człowieczeństwa tym bardziej serce pęka na myśl, że poświęcenie, bohaterstwo, braterstwo i odwaga mieszkańców Ukrainy miałyby pójść na marne, tylko dlatego, że z tchórzostwa, oportunizmu i wyrachowania, z powodu interesów ekonomicznych zostawiamy ich samych w dniach próby, porzucamy, wydając na pastwę Putina.

Zaraz po wybuchu wojny opublikowałam w mediach społecznościowych post, w którym napisałam: Nie, nie zrobię sobie nakładki profilowej z barwami ukraińskiej flagi i nie napiszę, że jesteśmy solidarni z Ukrainą, bo nie jesteśmy. Wojna na Ukrainie trwa od lat, choć nie był to otwarty konflikt zbrojny. Otwarta agresywna napaść na Ukrainę nie jest początkiem, a końcem całego procesu. Choć słowo "koniec" także nie oddaje istoty sprawy - bo jestem pewna, że to co będzie końcem dla Ukrainy, dla Europy zamieni się w początek koszmaru, czyli kolejnej wojny. Historia pokazuje, że pierwsze godziny i dni po wybuchu wojny decydują o tym, co będzie dalej, a zachowania różnych krajów - pokazują jaka jest linia podziału politycznego i militarnego, kto z kim się ustawi i po której stronie będzie. Obym się myliła, ale sądzę, że powodowany lękiem i chciwością Zachód nie zrobi tego, co powinien, a koniec jego zachowawczej i w gruncie rzeczy tchórzliwej i hańbiącej strategii będzie marny. Dokładnie taki o jakim powiedział Churchill Chamberlainowi: oportunizmem i uległością wobec szalonego terroru nie unikniemy hańby, a wojnę i tak będziemy mieli.

Mogliśmy temu zapobiec. Mogliśmy zapobiegać od lat. Dozbrajać Ukrainę i zaprosić ją do NATO, gdy był na to czas, rozmawiać inaczej z Rosją i odciąć ją od finansowania już dawno, stawiać warunki, prowadzić twardą dyplomację, nie żywić idiotycznych złudzeń, nie dokarmiać iluzji, ale nie zrobiliśmy tego, bo jak zawsze w historii byliśmy głupi i chciwi. Teraz za pieniądze nie kupimy ani bezpieczeństwa ani życia - Ukraińców ani, za jakiś czas, swojego własnego.

Pierwsze reakcje Zachodu na wojnę potwierdziły te najgorsze obawy. Sankcje w obliczu ludobójstwa okazały się być  reakcją symboliczną, budzącą odruch rozpaczy, zwłaszcza, że Ameryka i Europa zrezygnowały z tych najbardziej dolegliwych, choćby z wykluczenia Rosji z międzynarodowego systemu bankowego SWIFT. W piątek rano Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy napisał: Ukraina została zostawiona sama sobie i ostrzegł, że jest celem Rosjan numer jeden i że wkrótce może stracić życie. Mimo tych dramatycznym apeli do piątkowego wieczora zaostrzono co prawda sankcje, ale wciąż nie podjęto decyzji o konkretnej wojskowej pomocy.

Przy okazji wojny kilka krajów, jak Niemcy, Włochy, Węgry czy Cypr, pokazały swoje prawdziwe oblicze. Polscy Politycy stanęli na wysokości zadania, choć coraz bardziej rażący jest brak publicznej i jednoznacznej deklaracji premiera Morawieckiego i wicepremiera ds. bezpieczeństwa, Jarosława Kaczyńskiego, że rząd polski i PiS natychmiast i nieodwołalnie zrywają stosunki dyplomatyczne z Rosją i swoimi niedawnymi skrajnie proputinowskimi przyjaciółmi, Le Pen, Orbanem i Salvinim. Teraz, gdy piszę ten artykuł, prezydent Ukrainy ostrzega, że w nocy z piątku na sobotę los Ukrainy może się rozstrzygnąć, bo jego państwo spodziewa się bandyckiego rosyjskiego ataku.

Putin zachowuje się jak niebezpieczny szaleniec, jest zbrodniarzem wojennym i już dopuścił się ludobójstwa. Zaatakował Ukrainę, grozi użyciem broni atomowej, wygraża Finlandii. Zdaniem wojskowych i ekspertów jest spore niebezpieczeństwo, że ten konflikt rozleje się na całą Europę wywołując III Wojnę Światową. Wiemy, że wojna o Ukrainę jest tak naprawdę wojnę o zachowanie Unii Europejskiej i NATO w dotychczasowym kształcie i wojną o utrzymanie na naszym kontynencie rządów prawa. Co zrobimy z tą wiedzą? Dlaczego pozwalamy, by Ukraińcy walczyli sami? Dlaczego im nie pomagamy - dozbrajając, prowadząc wzmożoną ofensywę dyplomatyczną, wprowadzając jeszcze bardziej dolegliwe sankcje, uruchamiając NATO - bo mimo, że Ukraina nie jest członkiem. Sojuszu, to przecież uderzono w bezpieczeństwo nas wszystkich?

Czytaj także: https://natemat.pl/399239,polska-zada-od-ue-miazdzacych-sankcji-wobec-rosji