Michalik: O to toczy się gra w wyborach prezydenckich. Stawka jest wysoka
Kandydat Koalicji Obywatelskiej, bez względu na to, czy będzie nim Radosław Sikorski, czy Rafał Trzaskowski, ma tylko jedno zadanie – musi wygrać z PiS.
Reklama.
Kandydat Koalicji Obywatelskiej, bez względu na to, czy będzie nim Radosław Sikorski, czy Rafał Trzaskowski, ma tylko jedno zadanie – musi wygrać z PiS.
To sprawa wagi państwowej, jeśli mamy odzyskać demokrację.
Bo to się jeszcze nie stało.
Chcę, żeby to mocno wybrzmiało: najbliższe wybory prezydenckie to dla Polski sprawa życia i śmierci.
Także dlatego, że PiS nie został zdelegalizowany, choć spełnia przesłanki do delegalizacji partii politycznej, zapisane w Konstytucji RP. Dlatego ugrupowanie Kaczyńskiego działa dalej, udając normalną formację polityczną. Swoją prawdziwą twarz pokaże w całości (znowu), jeśli dostanie swojego prezydenta.
A wtedy oto, czego z całą pewnością możemy się spodziewać:
Wojny z rządem. Utrudniania, przewlekania, wetowania, wchodzenia w kompetencje rządu w polityce międzynarodowej, uprawiania przez pisowskiego prezydenta własnej polityki zagranicznej i wewnętrznej nijak mającej się do tego, co robi wybrany demokratycznie rząd i Sejm.
Uniewinniania przestępców z PiS. Zablokowania wszystkich rozliczeń. A także wszystkich ustaw zwiększających prawa kobiet i swobody obywatelskie i prawa człowieka.
Propagandy i dezinformacji na niespotykaną dotąd skalę. Knucia przeciw rządowi i większości parlamentarnej. Oraz, naturalnie zbudowania w pałacu prezydenckim potężnej przechowalni dla pisowców.
Prezydent z PiS będzie także oznaczał dla Polski opóźnianie i blokowanie odbudowy praworządności i wojnę z niezależnym sądownictwem. Plus walkę o rozbicie koalicji rządowej i rozpisanie przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Pewnikiem jest także ponowne pogorszenie stosunków z Unią Europejską, skandale i kompromitacja Polski na forum międzynarodowym. Wyobraźcie sobie tylko, co będzie mówił i jak się będzie zachowywał jako prezydent ktoś taki jak np. Przemysław Czarnek.
Kolejny pisowiec na stanowisku głowy państwa (a z pewnością nie będzie to człowiek inteligentny, obyty i kierujący się dobrem publicznym ani dyplomata) będzie również budował w społeczeństwie poparcie dla idei władzy autorytarnej – być może wykorzystując do tego figurę nowego prezydenta USA, Donalda Trumpa.
Pisowcy będą się zresztą z pewnością, tak czy owak starać o poparcie Trumpa dla swojego kandydata i ewentualnie – prezydenta.
O narodowym pojednaniu, a nawet ostrożnym pokoju między zwaśnionymi polskimi plemionami politycznymi pod rządami prezydenta z PiS możemy zapomnieć – wiadomo, że będzie on wzmacniał i podgrzewał konflikty, a nawet celowo wywoływał kłótnie i walki.
Najgorsze byłoby jednak to, że prezydent z PiS pozbawiłby wyborców strony demokratycznej nadziei na lepsze jutro – na przełamanie związanego z PiS impasu i ostateczne, ugruntowane na dłużej, przywrócenie normalności. W istocie prezydent z PiS stałby się dla Polaków, którzy pragną demokracji symbolem braku nadziei na co najmniej pół dekady, a gdyby został nim ktoś w rodzaju Czarnka, także olbrzymim policzkiem w twarz i upokorzeniem.
Ryzyko związane ze wspieraniem przez PiS Rosji i cichym, ale skutecznym wspieraniem polityki Putina jest w przypadku zwycięstwa kandydata PiS oczywiste.
Podobnie jak pogorszenie "klimatu" mentalnego w kraju, pogorszenie jakości mediów, w tym kontynuacja zabójczego dla Polski symetryzmu wielu dziennikarzy, polegającego na udawaniu, dla własnej kariery i wygody, że się nie widzi zła i brunatniejącej Polski.
Plus powrót wszystkich odrażających postaci, teraz upchniętych w PiS głęboko w szafie, typu Stanisław Piotrowicz, Antoni Macierewicz, Zbigniew Ziobro, Daniel Obajtek, Jacek Kurski, Michał Rachoń, Miłosz Kłeczek itp.
Jeśli tego wszystkiego nie chcemy, jeśli przeraża nas wizja prezydenta, który zamiast służyć Polsce, służy tylko finansowym interesom PiS, wizja odbudowy imperium PiS i jego zradykalizowania się, wykorzystywania państwa, wszystkiego w nim – edukacji, zdrowia, polityki fiskalnej – do własnych brudnych celów, jeśli nie chcemy powrotu niesprawiedliwości, chamstwa i dyskryminacji do debaty publicznej i powrotu fanatyzmu religijnego do głównego nurtu polityki – kandydat Koalicji 15 października musi wygrać z kandydatem PiS.
O to toczy się ta gra.
Tak wysoka jest stawka.