Nieprawdopodobny zryw Polaków. "Poryczałem się… Jestem z Was wszystkich cholernie dumny!"
Ta pomoc jest tak przeogromna, że nie da się jej już ogarnąć żadną ramą, ani tym bardziej streścić w żadnym artykule. Chyba nie było miejsca w Polsce, gdzie w czasie weekendu nie odbywałyby się zbiórki darów i jedzenia. Duże miasta, małe miasteczka, wsie – wszędzie dla uchodźców szykowano sale gimnastyczne, remizy, organizowano transport busami i prywatnymi autami.
W stronę granicy ciągnęły samochody z najdalszych zakątków kraju. Zwykli ludzie rzucali swoje codzienne sprawy i jechali na wschód pomagać. Zawozili dary, częstowali gorącą herbatą, kanapkami, okrywali kocami. A w drodze powrotnej zabierali ze sobą całe rodziny uchodźców – oferowali domy, mieszkania, pokoje, dzieląc się, czym mają. Sami z siebie, bezinteresownie.
"Jeśli ktoś z Was zna osobę z Ukrainy, która potrzebuje pomocy, dachu nad głową chętnie taką osobę przygarniemy pod swój dach i pomożemy. Posiadamy wolny pokój w domu. Mamy dwójkę dzieci, chłopiec 10 lat i córka 5 lat. Podzielimy się ubraniami i wszystkim co trzeba" – podobnych ogłoszeń w mediach społecznościowych cały czas jest OGROM.
To się cały czas dzieje.
Polacy pomagają Ukraińcom
W internecie jest gigantyczna koordynacja pomocy. Pod każdym postem jest natychmiastowy odzew. I wtedy, gdy ktoś szuka mieszkania, pracy, leków, ubrań, czy rzeczy dla niemowląt.
I wtedy, gdy szuka pomocy, by wydostać swoich bliskich z Ukrainy. I gdy ktoś sam oferuje pomoc, nawet jeśli niewiele ma. Jak przykładowo w takim wpisie:
"Jeśli ktoś z Ukrainy poszukuje miejsca, aby się zatrzymać w Warszawie to chętnie podzielę się przestrzenią w swoim mieszkaniu. Jest to kawalerka, więc pokój byłby współdzielony. Wiem, że to nie dużo, ale może komuś pomogę".
Coś nieprawdopodobnego ogarnęło Polaków. Pięknego, wzruszającego i potwornie budującego. Ta historia, która jest udostępniana na FB, wielu chwyciła za serce:
"Zabrałem Panią z dwójką dzieci, która potrzebowała dostać się na lotnisko Warszawa-Modlin, aby uciec do rodziny. Postanowiłem ulokować ją w najbliższym Hotelu obok lotniska, bo zajechaliśmy o 6 rano, a lot miała dopiero o 18. Poszedłem na recepcje z wyjaśnieniem sytuacji i prośbą, aby mogli zostać trochę dłużej niż kończy się doba Hotelowa czyli o 12:00 ze względu na samolot. Nieoczekiwanie usłyszałem, że mogą zostać… I że zostają na koszt Hotelu… Nie muszę chyba mówić, że się poryczałem… Jestem z Was wszystkich, wszystkich jak tu jesteście, cholernie dumny!!!".
Jak pomagają Polacy
A to przecież nie koniec. To się rozkręca, bo ten zryw wydaje się coraz większy, coraz szerszy, coraz bardziej zalewa kraj. Słychać, że niektóre firmy chcą udostępniać uchodźcom swoje pomieszczenia, magazyny.
Pomagają samorządy. Ich profile FB zdominowała pomoc, widać, że mieszkańcy i lokalne władze są postawieni na równe nogi i wszystko inne zeszło na dalszy plan. Oto gmina Wierzbica na Lubelszczyźnie. Wielkie brawa dla takich jak ona.
"Tylko dzisiaj Mieszkańcy naszej gminy przyjęli pod swój dach ponad 20 uchodźców. W naszych świetlicach przygotowaliśmy kolejne miejsca noclegowe", "Potrzebna mąka, olej, masło oraz serki, jogurciki i twarożki dla dzieci 2-6", "Od poniedziałku otwieramy bank pomocy i na bieżąco będziemy informować o potrzebach uchodźców" – informuje gmina od kilku dni w kolejnych postach. W ostatnim, że mieszkańcy przyjęli już 70. uchodźców.
Uchodźcom pomagają placówki medyczne. PKP Intercity wprowadza bezpłatne przejazdy dla Ukraińców. Naczelna Rada Adwokacka oferuje pomoc prawną. Również politycy stanęli po jednej stronie barykady.
Jak Polacy byli podzieleni
A dopiero co skakaliśmy sobie do gardeł. Ile polskim rodzin nie mogło razem usiedzieć przy wigilijnym stole, bo ważniejsza była polityka? Opluwaliśmy się na każdym kroku, obrzucając najcięższymi obelgami. Od kilku lat mieliśmy bagno w mediach społecznościowych, bagno na ulicy, w sejmowych korytarzach, w Kościele, w mediach. Wystarczył inny pogląd polityczny, inny kolor skóry, inna orientacja seksualna, inna religia, inny naród, inne cokolwiek, by w Polakach zaczął sączyć się jad.
Przez lata ostatnich rządów odwrócili się do siebie sąsiedzi, znajomi, przyjaciele, nierzadko najbliżsi sobie ludzie. Byliśmy na naszej wewnętrznej wojnie, gdzie zaczęły już puszczać wszelkie hamulce.
Wszyscy wiemy jak było. I gdy wydawało się, że nic nas już nie ruszy, że ta przepaść ostatnich lat jest nie do pokonania, że przekroczyliśmy już pewne granice i Polacy obrośli obojętnością i nic ich nie obchodzi, Rosja dokonała inwazji na Ukrainę. A my potrafiliśmy się zjednoczyć i zdać egzamin z człowieczeństwa.
Dziś nikt nie pyta o poglądy polityczne, o wartości, o historię, które tak dzielą Polaków. Ma w nosie, czy ten jest z PiS, a tamtem z PO. Nie pyta o nic. Po prostu pomaga. I z tego możemy być dumni. Taki obraz Polaków idzie teraz w świat.