Ekspert: Ludzie z otoczenia Putina tracą na tej wojnie wszystko. Upadek dyktatora jest bardzo realny
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Według medialnych doniesień Władimir Putin miał być wściekły i zaskoczony oporem stawianym przez Ukrainę, dlatego ukrył się w bunkrze.
- Strona rosyjska nie potwierdziła tych doniesień.
- Nie jest ich pewien także dr Marek Radziwon, jednak według niego już od lat Putin przebywa w symbolicznym bunkrze.
– Nie wiemy dokładnie, czy Putin ukrywa się w bunkrze, ale nie jest to wykluczone. Na początku wojny mówiło się, że jest gdzieś na Uralu lub w jednym z ośrodku w Soczi. Być może jednak jest w Moskwie gdzie są zaawansowane systemy bezpieczeństwa – analizuje dr Radziwon. – Ale jest to wróżenie z fusów, nie wiem, czy to ma dla nas zasadnicze znaczenie, w jakim teraz znajduje się miejscu – ocenia.
Putin od lat w symbolicznym bunkrze
Dr Marek Radziwon zauważa, że "ucieczka" Putina nie musi mieć związku jedynie z potencjalnym zagrożeniem zewnętrznym, Putin może w ten sposób izolować się od własnego otoczenia. Zdaniem eksperta ze Studium Europy Wschodniej, Władimir Putin od lat znajduje się w "symbolicznym bunkrze".
W symbolicznym bunkrze Putin jest od wielu lat. System autorytarny, który zbudował z tak scentralizowaną władzą powoduje, że z jednej strony kontroluje źródła informacji i wprowadza totalną cenzurę w kraju, ale jednocześnie sam pada ofiarą tej sytuacji. Na tym polega paradoks władzy autorytarnej.
Władimir Putin, który chce mieć pod kontrolą wszystkie informacje, sam dostaje je z opóźnieniem i bez szczegółów. Wszystko przez to, że ludzie wokół Putina boją się przekazywać mu całą prawdę.
Czytaj także: Bunkier Putina to tak naprawdę podziemne miasto? To tu miał się ukryć rosyjski dyktator z rodziną
– Kiedy Putin próbuje sobie zapewnić pełne bezpieczeństwo kontrolując informacje, sam znajduje się w sytuacji niebezpiecznej, bo zależy tylko od tej informacji, którą przyniosą mu ludzie z jego otoczenia. A oni przyniosą mu tę informację, o której myślą, że może się mu się spodobać. Informację, która nie będzie świadczyć przeciwko nim – tłumaczy.
Potwierdzeniem tej tezy, zdaniem dra Radziwona, jest niepowodzenie w wojnie z Ukrainą. Według założeń Putina wszystko powinno inaczej wyglądać, a bieg zdarzeń jest dla niego przykrym zaskoczeniem.
Czytaj także: https://natemat.pl/399543,wladimir-putin-w-wyniku-oporu-ukrainy-mial-ukryc-sie-w-bunkrze-na-uraluKiedy nastąpi koniec Władimira Putina?
W 2020 roku rosyjski parlament przegłosował zmiany w konstytucji, które dają prawo Władimirowi Putinowi do dwóch kolejnych kadencji prezydenckich, co oznaczałoby, że obecny prezydent mógłby sprawować władzę aż do 2036 r. Jednak po tym, jak Putin zdecydował się zaatakować sąsiednią Ukrainę i ściągnął na Rosję największe sankcje gospodarcze w historii, wielu przewiduje mu rychły koniec. Zdaniem dra Radziwona upadek Putina jest bardzo realny.
– Nie wiemy, co teraz dzieje się na Kremlu, jednak do zmiany prędzej czy później dojdzie – ocenia. – Tak poważna zmiana, nigdy nie dokona się z powodu jednej przyczyny. Do tak wielkiej przemiany porządku politycznego nie dojdzie tylko przez protesty społeczne, bunt na szczytach władzy lub sankcje, ale dlatego, że kilka czynników zbiegnie się jednocześnie – zaznacza.
Zdaniem eksperta nałożone na Rosję sankcję mogą doprowadzić do jeszcze większych protestów społecznych, nie tylko w dużych miastach, ale także w regionach.
– Spowoduje to, że nie pierwszy szereg generalicji typu gen. Szojgu czy gen. Gierasimow, ale drugi szereg wysoko postawionych urzędników będzie się nie tyle buntował, ile sabotował decyzje Putina.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że ludzie z otoczenia Putina, nie pierwszy szereg osób, ale drugi, którzy nie rozumiją, po co jest ta wojna i mają pełne przekonanie, że na niej tracą, prędzej czy później się zbuntują. Oni na tej wojnie tracą wszystko, w sensie bytowym i finansowym.
W rozmowie dla naTemat.pl dr Marek Radziwon przewiduje też, że gdy Putin w pewnym momencie starci władzę, to nie będziemy obserwować wielkich manifestacji na Placu Czerwonym i nikt nie wyjdzie na ulice z poparciem dla niego.