"To jest dramat. To bestialstwo". Co Rosjanie robią z ciałami żołnierzy?
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.
- Rosjanie mogą używać mobilnych krematoriów, które dostarczają na front. W ten sposób chcą zatuszować liczbę żołnierzy, którzy zginęli. Tak spekulowano już pod koniec lutego.
- Ministerstwo Obrony Ukrainy podało teraz, że Rosjanie palą zwłoki rekrutów i wolontariuszy w piecach metalurgicznych w Donbasie, by ukryć prawdziwą liczbę ofiar.
- Rosjanie mają wywozić ciała zabitych na Białoruś – twierdzą media, opisując relacje mieszkańców.
– To jest dramat. To bestialstwo. Czegoś takiego historia wojen nie pamięta od czasów bardzo, bardzo historycznych. A nawet w tamtych przerywano walki, wzajemne zabijanie, robiono przerwy, zabierano ciała i walki trwały dalej - komentował wp.pl gen. prof. Bogusław Pacek, dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego, gdy na początku wojny wciąż docierały do nas informacje, że Rosjanie nie chcą zabierać ciał zabitych żołnierzy. A media informowały o zamarzniętych zwłokach porzuconych np. koło Charkowa. Quentin Sommerville z BBC zrobił o tym wstrząsający reportaż.
Ale wojna trwa już ponad trzy tygodnie i liczba zabitych po rosyjskiej stronie jest znacznie większa niż na początku. Według ostatnich szacunków amerykańskiego wywiadu, od dnia najazdu Rosji na Ukrainę, mogło zginąć ok. 7 tys. rosyjskich żołnierzy, czyli mniej więc tylu, ile Amerykanów polegało w ciągu 20 lat w Iraku i Afganistanie.
Według źródeł ukraińskich – ponad 14 tysięcy.
A Rosjanie wciąż nic w tej sprawie oficjalnie nie robią. "Ukraina znów prosi Czerwony Krzyż, by wezwał Rosję do zabrania ciał swoich zabitych żołnierzy. 17 marca wicepremier Iryna Wereszczuk ponowiła prośbę" – podaje "Kyiv Independent".
Wereszczuk apelowała o to jeszcze w lutym. Teraz miała powiedzieć, że Rosja nie kontaktowała się w sprawie ekstradycji ciał z Ukrainą. Dlatego prosi Międzynarodowy Czerwony Krzyż, by wezwał Rosję do "okazania szacunku poległym żołnierzom” i rozpoczęcia negocjacji w celu odebrania ich z Ukrainy.
Choć w ostatnich dniach pojawiają się też inne, nieoficjalne, doniesienia.
Co Rosjanie robią z ich ciałami?
Ministerstwo Obrony Ukrainy podało, że Rosjanie palą zwłoki rekrutów i wolontariuszy w piecach metalurgicznych w Donbasie, by ukryć prawdziwą liczbę ofiar. A rodziny zabitych nie otrzymują żadnego odszkodowania.
Informowano także o wywożeniu ciał na Białoruś. "Rosyjscy żołnierze zabici w czasie bitwy są przywożeni ciężarówkami do kostnic, a potem pociągiem lub samolotem wysyłani z powrotem do Rosji" – opisywał portal Radia Wolnej Europy, powołując się na relacje mieszkańców.
Według nich w kostnicach w Homlu, Mozyrzu i Narowli miało już brakować miejsc. A lekarze mieli być zastraszani utratą pracy, jeśli będą rozpowszechniać informacje o zabitych i rannych. Szpital w Mozyrzu miał być przepełniony rannymi żołnierzami.
Mieszkańcy z przerażeniem opisywali też, jak widzieli ciała ładowane do pociągu w Mozyrzu. "Liczba ciał była niewiarygodnie duża. Ludzie na dworcu w Mozyrzu byli zszokowani liczbą zwłok wnoszonych do pociągu” – powiedział RFE/RL jeden z nich.
Jak wynika z ostatnich informacji ukraińskich źródeł, z Białorusi do Rosji miało zostać odesłanych ok. 2,5 tys. ciał – drogą lotniczą lub kolejową.
Wcześniej pojawiały się informacje, że Ministerstwo Obrony Rosji miało wydać rozkaz grzebania zabitych żołnierzy w masowych mogiłach, a jeśli nie jest to możliwe – pozbywania się zwłok.
A także, że Rosjanie mogą używać mobilnych krematoriów, które dostarczają na front. Zasugerował to brytyjski minister obrony. "Poprzednio rozmieszczali mobilne krematoria, które podążały za żołnierzami na polu bitwy, co każdemu mrozi krew w żyłach" – mówił jeszcze pod koniec lutego Ben Wallace.
Które są pewne na 100 procent? Nie wiemy.
Rosjanie nie wiedzą
Jedno jednak wydaje się pewne – do Rosjan takie wiadomości nie docierają. I mają nie docierać. Ludzie mają nie widzieć w mediach obrazów trumien i ciał, które wracają do kraju, ani rodzin rozpaczających po stracie synów czy ojców. Mają nie czytać takich informacji.
"Żadnej repatriacji ciał. Żadnych pogrzebów. Żadnych pomników" – pisał na Twitterze ukraiński dziennikarz.
Raf Sanchez, korespondent NBC News – który właśnie wrócił z 3-tygodniowego pobytu w Moskwie i na Twitterze podzielił się swoimi obserwacjami o tym, jaką wiedzę o wojnie Rosjanie dostają w państwowej TV – pisze, że Kreml nie podaje liczby zabitych żołnierzy.
"Ostatnia aktualizacja miała miejsce 2 marca, kiedy poinformował, że zginęło 498 żołnierzy. Od tego czasu rosyjska opinia publiczna nie ma nowych danych. W tym tygodniu Putin potępił Zachód za 'spekulacje na temat strat bojowych'" – napisał 17 marca.
Bo takie doniesienia, jak zauważają niektórzy komentujący, mogłyby mieć większy wpływ na rosyjskie społeczeństwo niż sankcje Zachodu.