Ochroniarz "Oszusta z Tindera" pierwszy raz o swoim życiu. Wspomniał też o Antku Królikowskim

Weronika Tomaszewska-Michalak
W filmie "Oszust z Tindera" czujni widzowie dopatrzyli się polskiego wątku. Wówczas wyszło na jaw, że ochroniarzem Simona Levieva był niejaki Piotr Kaluski. Tymczasem mężczyzna udzielił pierwszego wywiadu, w którym opowiedział swoją wersję wydarzeń przedstawionych w dokumencie. Wyjawił, jak teraz wygląda jego życie. Wspomniał też o Antku Królikowskim.
Ochroniarz "oszusta z Tindera" przerywa milczenie. Fot. Instagram/@peter_kaluski // Fot. Kadr z "Oszusta z Tindera" / Netflix
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google



O filmie dokumentalnym "Oszust z Tindera" w ostatnim czasie było głośno na całym świecie. Przypomnijmy, że opowiada on o mężczyźnie znanym jako Simon Leviev (naprawdę nazywa się Shimon Hayut), który latami oszukiwał kobiety poznane na tytułowym portalu randkowym.


Podawał się za bogatego potentata diamentów i wyłudził od randkujących z nim kobiet łącznie nawet 10 milionów dolarów. O oszustwach w dokumencie opowiedziały trzy jego byłe partnerki: Cecilie Fjelljøy, Pernilla Sjoholm i Ayleen Charlotte.

Ochroniarz Simona Levieva w filmie "Oszust z Tindera"

Większość osób z otoczenia Simona Levieva w materiale wypuszczonym na Netflixie, nie zostało zanonimizowanych. Widzowie w jednym z ujęć zauważyli, że na biletach lotniczych widniało polskie imię. Chodziło o ochroniarza głównego bohatera. Szybko okazało się, że jest nim Piotr Kaluski.

Wtedy mężczyzna zapowiedział, że pozwie platformę za to, że rozpowszechniła jego wizerunek. Teraz w rozmowie z portalem "Pomponik" przyznał, że przez film "Oszust z Tindera" poznał go cały świat.

Uważa, że przedstawiono go tam w złym świetle – jako współwinnego przekrętów Levieva. Zaprzeczył, jakoby miał wiedzę na temat tego, że jego "szef" oszukiwał swoje wybranki.

– Tam nikt nie był nieszczęśliwy, nikt nie czuł się pokrzywdzony. Nie było sytuacji, że jest jakieś oszustwo. Oszustwo było skierowane w moją stronę, bo – jak pewnie wiecie – on mi nie zapłacił. Nie do końca się ze mną rozliczył za moją pracę – mówił Kaluski. – Obecnie toczy się moje postępowanie z Netflixem. Dlaczego nie z nim? Bo tak naprawdę nie wiem, jak on ma na imię i nazwisko. Byłem święcie przekonany, że nazywa się Simon Leviev i jest właścicielem LLD Diamonds, dużej firmy z diamentami – stwierdził.

Kaluski o życiu po filmie "Oszust z Tindera" i Antku Królikowskim

Zdradził, że po emisji dokumentu nie może znaleźć pracy i ma problemy psychiczne. W trudnej sytuacji, w której się znalazł, miał mu pomóc Antek Królikowski. – Rozmiar tego wszystkiego jest dosyć mocny. Po premierze ciężko mi było przez dwa, trzy tygodnie się pozbierać. Duże podziękowania w stronę Antka Królikowskiego, bo wylądowałem z tym wszystkim u psychiatry – zwierzał się.

– Wróciłem do domu i nagle widzę siebie w Netflixie. Są ludzie, którzy powiedzą: 'chciałbym być na jego miejscu', ale ja się o to nie prosiłem. Antek pomógł mi poradzić sobie z tą sytuacją i za to jestem mu wdzięczny. To jest skomplikowany temat – powiedział.

– Przez ten film jestem bez pracy. Nie zajmuję się niczym. Z dnia na dzień straciłem reputację. Jakąkolwiek i gdziekolwiek. Ludzie do mnie mówią: 'ty złodzieju, oddaj pieniądze'. Pytam: 'jakie pieniądze? Komu ukradłem? Gdzie? Kiedy? Czy ktoś mi dał tę forsę?' – relacjonował Kaluski.
Czytaj także: Królikowski pozuje z ochroniarzem "Oszusta z Tindera". "To nie jest żaden szwindel"