"Kupię starą toyotę". Zamiast na złom, polskie auta trafiają do... Afryki - i dostają drugie życie
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
"Sprzedaję 20-letnią toyotę i po raz pierwszy spotykam się z przebijaniem ceny za auto" – czytamy w jednym ze wpisów na Facebooku, gdzie ktoś przytomnie zaczął podejrzewać przekręt. Pewnie każdemu zapaliłaby się czerwona lampka, jednak od dawna wiadomo, że niektóre starsze auta są coraz bardziej w cenie.
Stare toyoty w Afryce
Żeby zrozumieć, o co chodzi, wystarczy wpisać w Google "stare Toyoty", a wyszukiwarka sama podpowie wam słowo "Afryka". To jeden z najpopularniejszych kierunków, jeśli chodzi o eksport wysłużonych samochodów. Z raportu ONZ sprzed kilku lat wynikało, że średni wiek aut importowanych do Gambii i Namibii wynosił niemal 20 lat.
Mowa w zasadzie o kilku konkretnych markach. To, że toyoty cieszą się największym zainteresowaniem, widać po liczbie osób w grupie na Facebooku "Skup aut na Afrykę". W nazwie oczywiście zaznaczono, że chodzi tylko o toyoty. Temat śledzi ponad 20 tys. osób.
Wspomniane już dane ONZ wskazywały, że 80 proc. z 14 mln wyeksportowanych starych samochodów trafia do krajów o niskim i średnim dochodzie. Nie chodzi tu tylko o osobówki, ale też auta dostawcze czy busy. Liczby pokazują więc, że ten afrykański kierunek jest żyłą złota dla handlujących, bo samochody, na które m.in. w Polsce już nikt nie chce spojrzeć, można sprzedać ze sporym zyskiem.
Stoją hektary samochodów w portach w Antwerpii, czekające na podróż do Afryki. Toyota wiedzie wśród nich prym.
Wróćmy do serwisów ogłoszeniowych, gdzie w temacie starych aut momentami naprawdę się gotuje. Poszukiwane są tak naprawdę wszystkie stare toyoty, które w Afryce docenia się przede wszystkim za wytrzymałość. Nie liczy się wygląd. Chodzi o to, by mimo upływu lat połykały kolejne kilometry.
Na toyotę jest największy szał, ale inne popularne marki też mają wzięcie. "Kupimy każdą toyotę i mercedesa z całego kraju, odbiór w ciągu dwóch godzin na terenie Polski" – zachęca ktoś w ogłoszeniu. "Ja tak nissana sprzedałem. Przyjechał chłop, kasa w rękę i do widzenia. Samochód ponoć do Afryki" – wspominał jeden z internautów.
Na liście przewijają się też volkswageny, ale to akurat nie może dziwić, skoro sami kupujemy kilkunastoletnie passaty czy golfy, by jeździć nimi po setki tysięcy kilometrów. Do tego kia, reanult, dacia – wszystkie modele, które w Polsce też często katujemy przez lata.
Czasami, żeby sprzedać auto "na Afrykę" wystarczy zwykły przypadek. Ktoś podzielił się historią kolegi, który dostał od ojca starą corollę. Miał ją w końcu zezłomować, ale na światłach zaczepił go nieznajomy i zaoferował 5 tys. zł. "Sprzedał bez zastanowienia. Po podpisaniu umowy kupujący powiedział mu, że auto jedzie do Afryki" – czytamy.
Uwaga na "nigeryjski przekręt"
Zarabianie na autach w ten sposób wiąże się jednak z wyjątkowo perfidnym działaniem oszustów. Powiedzenie z "nigeryjskim szwindlem" utarło się już nie tylko w temacie samochodów, ale wszystkich naciągaczy, którzy kuszą szybkim zarobkiem na afrykańskich przelewach.
Trzeba być po prostu czujnym, by nie dać się oszukać na często spotykany haczyk, którego używają przestępcy. "Żadnej sprzedaży typu PayPal, na kartkę, OLX, bo stracisz i kasę i samochód – ostrzega pan Roman, który włączył się do dyskusji o sprzedaży starej toyoty. Schemat działania, by wszystko poszło szczęśliwie, jest prosty. "Kasa z góry i jak jest umowa, to wydajesz auto. Zgłaszasz do wydziału komunikacji, jest sprzedaż i tyle" – wylicza.
Jak będziesz miał pieniądze w łapie, to co za różnica, kto kupuje. Jeśli będą chcieli wysłać lawetę po samochód, a tobie wyślą tylko potwierdzenie przelewu, to odpuść i tyle.
Ostrożność, kiedy potencjalny nabywca proponuje zapłatę przelewem, jest kluczowa. Jak zauważa pan Adrian, są sposoby, by przelew anulować. Czyli w teorii macie potwierdzenie, że pieniądze będą na waszym koncie, ale ostatecznie nigdy ich nie zobaczycie. "Jeśli masz umowę kupna-sprzedaży, nie przejmowałbym się kupującym. Masz papier, reszta ciebie nie obchodzi" – dodaje.
Afryka jak wielkie złomowisko
Z danych ONZ wynikało, że rozklekotane 20-letnie auta trafią do portów w Holandii bez podstawowych dokumentów dopuszczających samochód do ruchu. O normach emisji spalin już nie wspominając. Rośnie więc liczba śmiertelnych wypadków na afrykańskich drogach, szczególnie w Nigerii czy Zimbabwe.
Niektóre kraje z Afryki już ucięły masowy import starych pojazdów. Tą drogą poszło choćby Maroko, które zezwala jedynie na sprowadzanie pojazdów młodszych niż 5 lat. W innych miejscach, jak we wspomnianej Nigerii interes kręci się dalej.
Czytaj także: https://natemat.pl/413743,straz-miejska-w-bydgoszczy-holowala-forda-super-duty-prawie-3-godziny