Wielka rywalka Igi Świątek wycofała się z rywalizacji w Wimbledonie. "To turniej towarzyski"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Naomi Osaka zdecydowała, że nie zagra w tegorocznym Wimbledonie
- Japonka nie pojawi się w Londynie, bo turniej nie będzie punktowany
- Była liderka światowych list byłaby bardzo groźną rywalką dla Igi Świątek
Naomi Osaka w 2019 roku była liderką światowych list, rządziła na kortach i wydawało się, że będzie długo na samym szczycie. Szybko okazało się, że źle radzi sobie z wielką presją i trudami rywalizacji na całym świecie. Do tego w blasku fleszy i będąc przez cały czas na świeczniku. Rok 2021 był dla Japonki niezwykle trudny, ale to ona rozpoczęła dyskusję o depresji i kondycji psychicznej tenisistek. Iga Świątek mocno ją w tym wspierała.
Japonka próbowała wrócić na szczyt, ale po porażce w turnieju olimpijskim w Tokio - gdzie dostąpiła zaszczytu zapalenia znicza olimpijskiego - grała w kratkę i tak też jest w tym roku. Naomi Osaka była nie tak dawno w finale turnieju WTA w Miami, gdzie przegrała z naszą mistrzynią 4:6, 0:6, a potem żartowała podczas Rolanda Garrosa, że Polka to jej senny koszmar i boi się starcia z nią. We Francji odpadła sensacyjnie już w pierwszej rundzie.
To wtedy przyznała, że zapewne nie wystąpi w Wimbledonie. - Mam takie odczucie, że Wimbledon bez punktów, to trochę turniej towarzyski. Wiem, że to nieprawda, ale mój mózg wytwarza u mnie takie poczucie - stwierdziła jeszcze w Paryżu podczas konferencji prasowej. Jak dodała, lubi wyzwania, w których daje z siebie sto procent, a w tym przypadku to nie będzie możliwe.
Wimbledon został ukarany przez władze ATP oraz WTA i nie będzie punktowany do rankignów obu federacji, ponieważ Anglicy zadecydowali, że nie dopuszczą do startów sportowców z Rosji i Białorusi, co jest konsekwencją wojny w Ukrainie i agresji Federacji Rosyjskiej oraz Białorusi na swojego sąsiada. Władze legendarnej imprezy znalazły się między młotem, a kowadłem, bo taką decyzję wymogły na nich władze Zjednoczonego Królestwa.
Rywalizacja toczyć się więc będzie o miejsce w historii oraz o pokaźne premie, a drabinki obu imprez - żeńskiej oraz męskiej - zostały przetrzebione. Wszak Rosjanie i Białorusini to wielka siła w świecie tenisa. I tak jedni decyzję Anglików skrytykowali - jak Serb Novak Djoković - a inni wsparli i ośwadczyli z dumą, że tak powinien zareagować cały tenisowy świat. Iga Świątek też zabrała głos, od wybuchu wojny zawsze okazuje wsparcie walczącej Ukrainie.
Teraz straciła wielką rywalkę do końcowej wygranej, choć Naomi Osaka nigdy nie była specjalistką od gry na trawie i w Londynie najdalej dotarła do trzeciej rundy. Tak samo zresztą jak w Rolandzie Garrosie. A przecież ma na koncie po dwie wygrane w Australian Open oraz US Open, co czyni ją specjalistką od gry na twardej nawierzchni.
- Ta decyzja będzie miała też wpływ czy w ogóle w tym sezonie zagram na trawie. Chciałabym zyskać jakieś doświadczenie w grze na tej nawierzchni, ale jednocześnie jestem typem zawodniczki, którą motywuje widok wchodzenia wyżej w rankingu - mówiła 24-letnia Japonka, a Iga Świątek nie zgodziła się z jej zdaniem i nie zaprzątała sobie głowy punktami. Wszak za nasza granicą toczy się krwawa wojna i giną ludzie.
- Wimbledon to Wimbledon, jeden z najważniejszych turniejów w sezonie. Nie mam problemu z zagraniem bez możliwości zdobycia punktów. Wokół nas dzieje się wojna, zdecydowanie skupiam się na tym, a nie na punktach do rankingu - powiedziała liderka światowych list. Legendarna impreza rozgrywana w Londynie rusza już 27 czerwca w poniedziałek i potrwa do 10 lipca. W Polsce będzie można oglądać mecze Wimbledonu na antenach Polsatu Sport.
Czytaj także: https://natemat.pl/419815,serena-williams-wraca-do-rywalizacji-w-wimbledonie