Twórcy "Stranger Things" tłumaczą, dlaczego nie zabijają bohaterów. "To nie Westeros"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- W piątek 1 lipca miał premierę finał "Stranger Things 4"
- Twórcy serialu powiedzieli w podcaście "Happy Sad Confused", dlaczego nie zabili żadnego z głównych bohaterów
- "Nie jesteśmy 'Grą o Tron'" – powiedzieli Bracia Duffer
Dlaczego twórcy "Stranger Things" nie zabili głównych bohaterów?
Bracia Duffer gościli w podcaście "Happy Sad Confused", w którym wytłumaczyli, dlaczego nie zdecydowali się na zabicie żadnego z głównych bohaterów. – Uwierzcie nam, rozważyliśmy wszystkie możliwe opcje pracując nad scenariuszem – powiedział Matt Duffer. – Mówiąc zupełnie hipotetycznie, gdybyśmy zabili Mike'a, to byłoby przygnębiające – dodał.
Duffer tłumacząc scenopisarskie decyzje odniósł się również do popularnego serialu HBO. – Nie jesteśmy "Grą o Tron". To jest Hawkins, nie Westeros (...) – stwierdził. Wypowiedź może być o tyle zaskakująca, że bracia opowiadając o inspiracjach czwartego sezonu, wskazywali właśnie m.in... "Grę o Tron".
Millie Bobby Brown (aktorka wcielająca się w Jedenastkę) również uważa, że bracia Duffer powinni mieć mniej litości dla swoich bohaterów wzorem twórców przeboju HBO.
– Muszą [twórcy – przyp. red.] zacząć zabijać więcej ludzi – zażartowała Brown i powiedziała, że w finałowym sezonie powinna być scena "masakry". – Musimy mieć nastawienie podobne do tego, jak w "Grze o Tron". Niech mnie zabiją! Próbowali zabić Davida [Harboura, aktora wcielającego się w Jima Hoppera], ale sprowadzili go z powrotem! – dodała.
Reakcje po finale "Stranger Things 4"
Chociaż nie brakuje entuzjastycznych reakcji po finale "Stranger Things 4", w sieci przebijają się też głosy osób zawiedzionych zakończeniem czwartego sezonu serialu Netfliksa.
"Po rewelacyjnej pierwszej części czwartego sezonu 'Stranger Things' liczyłam na równie epicki finał. Twórcy serialu i grający w nim aktorzy zapowiadali 'rzeź' i 'łamanie serc widzom' (...) Niestety, pompowany od tygodni balonik pękł z hukiem – zakończenie nie dorasta do pięt wcześniejszym odcinkom i ciągnie się jak flaki z olejem" – możecie przeczytać w tekście opublikowanym w naTemat.
Zapowiadano masakrę, ale jej wcale nie było. Wszystko przez to, że o ile przedostatni odcinek jest preludium do finału, o tyle 4. sezon jest przydługim wstępem... do 5. sezonu. I to jest największa wada finału. Może ona wynikać ze zbyt wielkich oczekiwań albo z klątwy przedostatniego sezonu, ale myślę, że każdy z nas liczył na większą, mocniejszą, krwawszą i niszczycielską końcówkę" – ocenił w swojej recenzji Bartosz Godziński. Może Cię zainteresować również:
- Finał 4. sezonu "Stranger Things" łamie kości i serca. I pozostawia niestety na głodzie
- Winona wróży jej karierę na miarę Meryl Streep. "Stranger Things 4" należało do Sadie Sink
- Netflix kręcił "Stranger Things" w miejscu kaźni Polaków. Wybuchł skandal, ale z innego powodu