Twórcy "Stranger Things" tłumaczą, dlaczego nie zabijają bohaterów. "To nie Westeros"

Maja Mikołajczyk
07 lipca 2022, 10:10 • 1 minuta czytania
Skończył się właśnie czwarty sezon "Stranger Things", a pomimo tego, że główni bohaterowie wciąż są wystawiani na liczne niebezpieczeństwa, jeszcze żaden z nich nie zginął naprawdę. Bracia Duffer skomentowali decyzję, która budzi coraz więcej wątpliwości wśród fanów. "To jest Hawkins, nie Westeros" – powiedzieli.
Bracia Duffer tłumaczą, dlaczego nie pozabijali więcej bohaterów w drugiej części "Stranger Things 4". Fot. kadr z serialu "Stranger Things 4"

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Dlaczego twórcy "Stranger Things" nie zabili głównych bohaterów?

Bracia Duffer gościli w podcaście "Happy Sad Confused", w którym wytłumaczyli, dlaczego nie zdecydowali się na zabicie żadnego z głównych bohaterów. – Uwierzcie nam, rozważyliśmy wszystkie możliwe opcje pracując nad scenariuszem – powiedział Matt Duffer. – Mówiąc zupełnie hipotetycznie, gdybyśmy zabili Mike'a, to byłoby przygnębiające – dodał.

Duffer tłumacząc scenopisarskie decyzje odniósł się również do popularnego serialu HBO. – Nie jesteśmy "Grą o Tron". To jest Hawkins, nie Westeros (...) – stwierdził. Wypowiedź może być o tyle zaskakująca, że bracia opowiadając o inspiracjach czwartego sezonu, wskazywali właśnie m.in... "Grę o Tron".

Millie Bobby Brown (aktorka wcielająca się w Jedenastkę) również uważa, że bracia Duffer powinni mieć mniej litości dla swoich bohaterów wzorem twórców przeboju HBO.

– Muszą [twórcy – przyp. red.] zacząć zabijać więcej ludzi – zażartowała Brown i powiedziała, że w finałowym sezonie powinna być scena "masakry". – Musimy mieć nastawienie podobne do tego, jak w "Grze o Tron". Niech mnie zabiją! Próbowali zabić Davida [Harboura, aktora wcielającego się w Jima Hoppera], ale sprowadzili go z powrotem! – dodała.

Reakcje po finale "Stranger Things 4"

Chociaż nie brakuje entuzjastycznych reakcji po finale "Stranger Things 4", w sieci przebijają się też głosy osób zawiedzionych zakończeniem czwartego sezonu serialu Netfliksa.

"Po rewelacyjnej pierwszej części czwartego sezonu 'Stranger Things' liczyłam na równie epicki finał. Twórcy serialu i grający w nim aktorzy zapowiadali 'rzeź' i 'łamanie serc widzom' (...) Niestety, pompowany od tygodni balonik pękł z hukiem – zakończenie nie dorasta do pięt wcześniejszym odcinkom i ciągnie się jak flaki z olejem" – możecie przeczytać w tekście opublikowanym w naTemat.

Zapowiadano masakrę, ale jej wcale nie było. Wszystko przez to, że o ile przedostatni odcinek jest preludium do finału, o tyle 4. sezon jest przydługim wstępem... do 5. sezonu. I to jest największa wada finału. Może ona wynikać ze zbyt wielkich oczekiwań albo z klątwy przedostatniego sezonu, ale myślę, że każdy z nas liczył na większą, mocniejszą, krwawszą i niszczycielską końcówkę" – ocenił w swojej recenzji Bartosz Godziński. Może Cię zainteresować również: