
Sadie Sink – od Broadwayu do Netfliksa
Urodzona w 2002 roku w Teksasie Sadie Sink o aktorstwie zaczęła marzyć pod wpływem ikonicznej produkcji Disney Channel, czyli "High School Musical". Jej matka, wysłuchując jej obsesyjnych opowieści o Troyu i Gabrielli, wysłała rezolutną siedmiolatkę razem z bratem do teatru w Houston na lekcje aktorstwa.
"Aktorstwo zawsze było moją pasją. To była w zupełności moja decyzja, by się nim zająć. Jedną z rzeczy, którą uwielbiam w dzieciakach ze 'Stranger Things', to to, że wszyscy sami wybraliśmy aktorstwo. Wszyscy weszliśmy do tego biznesu niezależnie przy wsparciu naszych rodzin i dzięki naszym chęciom i pasji odnieśliśmy sukces – mówiła Sink w wywiadzie udzielonym magazynowi "Vogue".
Sadie już w wieku dziesięciu lat zadebiutowała w musicalu "Annie" na deskach Broadwayu, w którym wcieliła się tytułową rolę. Trzy lata później powróciła na najsłynniejszą teatralną scenę na świecie, by zagrać młodą królową Elżbietę II w "Audiencji" u boku Helen Mirren.
Sink zagrała również epizody w kilku serialach, w "Drodze mistrza" wystąpiła u boku Lieva Schreibera ("Spotlight"), a podczas pracy na planie "Szklanego zamku" zaprzyjaźniła się z Woodym Harrelsonem.
Światu Sadie na dobre dała się jednak poznać dopiero w 2017 roku, kiedy bracia Duffer przedstawili widzom "Stranger Things" Max Mayfield – sympatyczną chłopczycę o niewyparzonym języku, która szybko dołączyła do paczki z Hawkins i zawróciła w głowie Lucasowi.
Jak tylko Sink pojawia się na ekranie, od razu przykuwa uwagę, więc szybko stała się ulubienicą widzów. Wielu z nich cierpiało razem z nią, gdy w trzecim sezonie serialu "Mad Max" (tak prześmiewczo nazywali ją jej rówieśnicy) musiała patrzeć, jak jej brat ginie w wyjątkowo tragicznych okolicznościach. To tło było jednak twórcom potrzebne, by pokazać, na co naprawdę stać pochodzącą z Teksasu aktorkę.
Ucieczka w rytmie Kate Bush
W czwartym sezonie "Stranger Things" Max nie jest już tą roześmianą nastolatką, która zabierała El na szalone przebieranki i nabijała się z chłopaków, a przygniecioną traumą i wyrzutami sumienia młodą kobietą.
Przeżywane przez bohaterkę Sink emocje są widoczne w każdym grymasie i ruchu jej ciała, co wymaga niezwykłej aktorskiej samoświadomości i talentu. Szczyt swoich umiejętności Sadie bez wątpienia pokazała jednak w finale czwartego odcinka pt. "Dear Billy".
Na magię tej sceny z pewnością złożyło się kilka elementów: hipnotyzująca piosenka Kate Bush, doskonała reżyseria oraz kreatywny montaż, jednak to wszystko byłoby na nic, gdyby nie rozdzierające młodą twarz Sink przerażenie i desperacka chęć życia za wszelką ceną.
Ta sekwencja nie tylko jest natychmiastowym klasykiem za sprawą realizacyjnej perfekcji, ale też wywołuje silne i autentyczne emocje. Wielu widzów w komentarzach na YouTube pod piosenką "Running Up That Hill" opisuje, z jakimi własnymi doświadczeniami skojarzyła im się scena i jak silne uczucia w nich wywołała. Tak właśnie działa prawdziwe kino.
W finale czwartego sezonu nie brakuje emocjonalnych scen z udziałem Sadie, które jej fani będą musieli oglądać przez palce, jednak żadna z nich nie była w stanie przebić finału "Dear Billy".
Winona Ryder: To nowa Meryl Streep
Nie tylko widzowie doceniają talent Sink (szczególnie w zestawieniu z dość blado wypadającą na jej tle Millie Bobby Brown), ale również współpracująca z nią na planie ekipa filmowa.
Winona Ryder (serialowa Joyce Byers) w wywiadzie z E! News skomplementowała ją takimi słowami, o jakich marzy chyba każda młoda aktorka. – Sadie jest jak Liv Ullmann – powiedziała Ryder, porównując 20-latkę z ikoną szwedzkiego kina i muzą Ingmara Bergmana. – Będzie jak Meryl Streep – dodała.
Jej talent jest też dostrzegany przez innych reżyserów. Sadie zagrała w filmie Netfliksa "Ulica Strachu - część 2: 1978" w reżyserii Leigh Janiak (prywatnie żony Rossa Duffera), a zgodnie z doniesieniami zagranicznych mediów, Darren Aronofsky zaangażował ją do swojego najnowszego projektu "The Whale".
Sama Sink o swojej aktorskiej drodze mówi tak:
Sadie Sink
Wywiad udzielony magazynowi "Vogue"
Ten progres widać gołym okiem. Widzowie uważają, że to będzie skandal, jeśli Sink za swój występ w czwartym sezonie "Stranger Things" nie dostanie Emmy. Trudno się z nimi nie zgodzić.
Może Cię zainteresować również: