Ks. Dębski już dawno pokazał, na co go stać. Naprawdę otworzył Wam oczy słowem "szmata"? [OPINIA]
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Opinię o tym, jakim człowiekiem jest ks. Andrzej Dębski, może wyrobić sobie każdy, kto zapoznał się z ustaleniami "Gazety Wyborczej". Choć, szczerze mówiąc, można to było zrobić już kilka lat temu.
O tym, czy duchowny, znany prezenter katolickiego programu dla dzieci "Ziarno", odpowie przed sądem za uporczywe nękanie, złośliwe niepokojenie lub znieważanie kobiet, którym słał wulgarne wiadomości i nagrania, zdecydują one same. O ile oczywiście zechcą wejść na drogę prawną (ich świeckim prawem jest tego nie robić, zwłaszcza że jest to długotrwałe, męczące i kosztowne, a rezultat niepewny).
Oczywiście pozostaje też kwestia ewentualnego zachowania sklerykalizowanej prokuratury, zależnej od ministra Zbigniewa Ziobry, która może chronić księdza, podobnie jak wielu innych jego kolegów "po fachu". Wiadomo, jaki mamy klimat. Z każdym dniem duchota staje się coraz bardziej nieznośna.
Po sądach ciągany jest mężczyzna, który wszedł do kościoła w czapce, albo kobiety od tęczowych maryjek. Bezkarni są za to biskupi, którzy prowadzą skandaliczną nagonkę na nieprawomyślnych Polaków, np. wyzywając ich od zarazy podczas swoich obrzędów religijnych.
Święta nienawiść Jedynie Słusznego Wyznania stała się ideologią chronioną przez państwo, a sprzeciw wobec jego klerykalizacji jest tępiony z właściwą fanatykom bezwzględnością.
Gdzie są te "obrażone uczucia religijne" katolickich fundamentalistów, gdy ich nagrzany kapłan napastuje kobiety wiadomościami o "ruchaniu w gabinecie metropolity"? Gdzie wyrazy oburzenia, rozdzieranie szat, grzmiące tyrady o upadku wszelkich wartości?
Żadna ateistka nie jest w stanie "obrazić uczuć religijnych" katolików tak, jak na co dzień robią to ich księża.
Rzecz jasna sam konstrukt "obrazy uczuć religijnych" jest chorym absurdem. Wiele mówi o naszym (?) państwie to, że nie chroni rozumu, logiki i zdrowego rozsądku, ale chętnie pada na kolana przed mitologią i kolesiami, którzy ją monetyzują w ramach swojej firmy (z góry przepraszam właścicielki i właścicieli uczciwych biznesów za porównanie do Kościoła).
"Nie mam pojęcia, co się ze mną stało" - mówi ks. Dębski, przygotowując zapewne grunt do ucieczki od odpowiedzialności tezą o "opętaniu". Telewizja zakonnika Tadeusza Rydzyka już teraz kolportuje na Twitterze jakieś rzewne opowieści o złu, które ze szczególnym upodobaniem atakuje kapłanów.
Jak nawywijasz, hierarcho, zwal winę na szatana czy innego marsjanina. Nic nowego w instytucji, która jest poświęcona ochronie uprzywilejowanych mężczyzn, w tym ich bezkarności. Pamiętajmy, że ks. Dębskiego przez lata osłaniali zwierzchnicy, w tym poprzedni biskup Tadeusz Wojda, którzy ignorowali napływające skargi.
"Nowy" biskup Józef Guzdek wydał oświadczenie, w którym przeprasza za zgorszenie spowodowane przez podwładnego, w tym za "słowa poniżające godność kobiety".
Spokojnie, księże biskupie. Całkiem spora część kobiet wie, że uważacie je szmaty.
To wasza wielowiekowa tradycja. Właśnie z pogardy do kobiet bierze się kościelne roszczenie do ich ciał pod postacią zakazu aborcji. To z powodu postrzegania kobiet jako szmat lobbujecie za tym, by je torturować.
Oczywiście robicie to z nabożnie złożonymi rękami i napuszonymi minami. Ksiądz Dębski, który napastował słowami o "szmacie" obce kobiety, po prostu zapomniał, że nie należy tego mówić wprost.
Czy będą przeprosiny za szczucie na Strajk Kobiet? Czy padną słowa żalu za podżeganie do pogromu, jaki w waszym imieniu naziole wykonali na uczestniczkach i uczestnikach Marszu Równości w Białymstoku? Oczywiście, że nie. Przecież na tym polega wasza ideologia. A problem z księdzem Dębskim polega na tym, że dał się złapać i was wsypał.