Policjant uciekł z miejsca makabrycznego wypadku. "Zostanie niezwłocznie wydalony"

Michał Koprowski
21 lipca 2022, 15:42 • 1 minuta czytania
Do tragicznego wypadku doszło w podwarszawskiej Kobyłce. Kabriolet, którym podróżowały cztery osoby, uderzył w słup. Dwóch mężczyzn nie przeżyło, a kolejnych dwóch zbiegło z miejsca wypadku. – Bez względu na to, czy był pasażerem, czy kierowcą, zostanie niezwłocznie wydalony ze służby – przekazał mediom nadkom. Sylwester Marczak.
Policjant uciekł z miejsca wypadku pod Warszawą. "Zostanie niezwłocznie wydalony ze służby" Fot. Miejski Reporter / Facebook

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Śmiertelny wypadek w podwarszawskiej Kobyłce

Do tragicznego wypadku doszło w nocy ze środy na czwartek. Grupa czterech mężczyzn wybrała się na przejażdżkę kabrioletem, który posiadał tylko dwa miejsca. Wobec tego dwóch mężczyzn siedziało w samochodzie, a kolejnych dwóch podróżowało na bagażniku.

Mężczyźni zostali zauważeni przez policjantów z drogówki, którzy natychmiastowo podążyli za pojazdem. Właśnie wtedy samochód wypadł z drogi, a następnie uderzył w słup. Dwóch mężczyzn nie przeżyło zderzenia, a kolejnych dwóch uciekło.

Funkcjonariusz policji uciekł z miejsca wypadku

Kierowca kabrioletu, za którym podążyli policjanci z drogówki, stracił panowanie na łuku. Na miejsce wypadku zostali wezwani kolejni policjanci, a Komendant Powiatowy Policji z Wołomina ogłosił alarm.

W poszukiwania zaangażowano funkcjonariuszy z Oddziału Prewencji Policji. Mężczyzn szukano także przy pomocy śmigłowca oraz przy wsparciu psa tropiącego. Po odnalezieniu mężczyzn okazało się, że jeden z nich to funkcjonariusz warszawskiej policji, przebywający poza służbą.

– Bez względu na to, czy był pasażerem, czy kierowcą, zostanie niezwłocznie wydalony ze służby. Jest to tragedia, która nie miała prawa się wydarzyć. W tego typu sytuacjach stosujemy zasadę zero tolerancji i kara musi być bezwzględna – podkreślił nadkom. Sylwester Marczak, cytowany przez Wirtualną Polskę.

Były policjant oskarżony o gwałt

Do dramatycznej sytuacji z udziałem byłego policjanta doszło w Mławie. 17 lipca 49-letnia kobieta zgłosiła sprawę gwałtu na policję. Mężczyzna usłyszał zarzuty, ale nie przyznaje się do winy.

Do sytuacji miało dojść w jednym z hosteli na Mazowszu. Jak się okazało, mężczyzna był jego właścicielem oraz funkcjonariuszem policji, który w wyniku przekraczania uprawnień został wydalony ze służby pod koniec 2021 roku. Policja potwierdziła, że zgłoszenie przyjęto 17 lipca w nocy. Niewiele później 53-letni mieszkaniec Mławy został zatrzymany. Mężczyzna był pod wpływem alkoholu.

Anna Pawłowska z Komendy Powiatowej Policji w Mławie przekazała, że mężczyzna trafił do aresztu. Kobietę przewieziono do szpitala, ale nie wymagała pomocy medycznej. Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. 53-latek usłyszał zarzut, grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.

Przedstawiciel prokuratury rejonowej w Mławie przekazał, że oskarżony nie przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia, które będą analizowane. Prokuratura wystosowała wniosek o trzymiesięczny areszt, ale Sąd wyraził zgodę jedynie na jeden miesiąc aresztu.