Niesamowity gest lidera Tour de France. Poczekał na wielkiego rywala, który zaliczył kraksę

Krzysztof Gaweł
22 lipca 2022, 10:37 • 1 minuta czytania
Niesamowita klasa Jonasa Vingegaarda, lidera Tour de France. Gdy 29 kilometrów przed metą upadł jego wielki rywal Tadej Pogacar, kolarz Jumbo-Visma poczekał na Słoweńca i razem z nim odjechał w stronę mety. A potem wygrał 18. etap i tylko jakiś kataklizm może go pozbawić triumfu w całej imprezie. Media na całym świecie rozpisują się o pięknym geście Duńczyka.
Niesamowita klasa Jonasa Vingegaarda. Poczekał na Tadeja Pogacara po jego pechowym upadku Fot. Eurosport

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Niesamowita klasa Duńczyka Jonasa Vingegaarda, czyli 25-letniego lidera Tour de France, który zmierza po triumf w Wielkiej Pętli i nie zapomina o tym, że rywalizacja "fair play" jest najważniejsza. Kolarz Jumbo-Visma zachował się w sposób, który powinien być stawiany jako wzór dla młodych kolarzy. Bo jedno to rywalizacja o triumf w legendarnej imprezie, a drugie to zachowanie szacunku dla rywala.

Jonas Vingegaard uciekł peletonowi wraz z Tadejem Pogacarem na 18. etapie Tour de France i obaj pewnie zmierzali do mety, gdy Słoweniec upadł. Było 29 kilometrów do mety, a na jednym z zakrętów triumfator dwóch ostatnich edcji Wielkiej Pętli stracił równowagę i i wpadł do rowu. Mocno zdarł udo, ale szybko wrócił na rower i ruszył przed siebie. Duńczyk miał już dziesięć sekund zapasu, ale poczekał na wielkiego rywala.

Obaj walczą od początku tegorocznej imprezy o triumf i miejsce w historii. Tadej Pogacar wygrał dwie ostatnie edycje Wielkiej Pętli, w tym roku miał zgarnąć trzeci triumf, ale jego UAE Team Emirates ma mnóstwo problemów od początku wyścigu. Kilka przypadków COVID-19, do tego kontuzja Rafała Majki i słabsza forma lidera. Żółtą koszulkę przejął Jonas Vingegaard i to on najpewniej wygra wyścig.

Duńczyk przed rokiem był drugi, teraz wydaje się gotowy do wygrania całego Tour de France, co będzie dla niego życiowym sukcesem. Kolarz Jumbo-Visma imponuje nie tylko formą, ale też klasą jako człowiek. Czekał na największego rywala, z którym walczy o triumf w TdF i który mógł go przecież pozbawić wygranej w czwartek i nadal ma szansę zgarnąć zwycięstwo w Wielkiej Pętli. Nie chciał jednak korzystać z nieszczęścia Słoweńca.

Czwartkowy 18. etap i tak zakończył się wygraną Jonasa Vingegaarda, który wraz z Tadejem Pogacarem doścignął liderującego na etapie kolegę z teamu Wouta van Aerta, a potem samotnie ruszył do mety i wygrał w wielkim stylu. Słoweniec nie miał siły, by odpowiedzieć, choć to on szarpał przez cały dzień i starał się zgubić lidera. Duńczyk ograł go o minutę i cztery sekundy, w "generalce" ma już 3,5 minuty przewagi.

"Dziś wygrał najlepszy. Dałem z siebie wszystko, nie poddałem się i jestem dumny" - mówił na mecie Tadej Pogacar, który wygra wyścig w klasyfikacji młodzieżowej. Żółtej koszulki lidera i miejsca w historii Wielkiej Pętli już nikt i nic nie zabierze Jonasowi Vingegaardowi. Kolarz Jumbo-Visma ma do końca zmagań trzy etapy, peleton opuścił już Pireneje i przed wyjazdem do Paryża nie będzie już okazji, by doszło do przewrotu.

W piątek peleton pojedzie z Castelnau-Magnoac do Cahors, kolarze pokonają 188 kilometrów. W sobotę czeka ich ostatnia w imprezie jazda indywidualna na czas, między Lacapelle Marival a Rocamadour. W niedzielę 21. etap Wielkiej Pętli i finisz na Polach Elizejskich w Paryżu, gdzie Jonas Vingegaard zgarnie swój wielki triumf. Solidnie na niego zapracował.