"Są granice bzdur". Ciągle doganiamy Zachód i co z tego wynika? Tak Kaczyński karmi ludzi tą wizją

Katarzyna Zuchowicz
26 lipca 2022, 06:13 • 1 minuta czytania
Prezes PiS dość często to powtarza. Podczas ostatniego spotkania z wyborcami w Gnieźnie też padło: "Dościgamy Zachód, ten proces trwa". Słyszymy to od lat. Że będziemy państwem poważnym, takim, który dogania kraje Zachodu pod każdym względem. Że w ciągu 10 lat dościgniemy najbogatsze państwa Europy Zachodniej. Że Polski Ład na to pozwoli. – Tych bzdur nie da się już komentować – reaguje politolog prof. Roman Kuźniar. Gdzie w tym doganianiu jesteśmy dziś?
Jarosław Kaczyński w Gnieźnie: – Dościgamy Zachód, ten proces trwa. fot. Lukasz Gdak/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Z jednej strony w wizji opcji rządzącej Zachód to niemałe zło. Narzuca nam różne wzorce, ciągle się czepia, czegoś od nas chce. UE jest zła, LGBT jest złe, w ogóle ich lewackie wartości i obyczaje są straszne.

– Musimy obronić się przed szaleństwem – tak Jarosław Kaczyński mówił niedawno w Grudziądzu. – Chcą doprowadzić do tego, żeby były przyjmowane rozwiązania, które już można określić nawet jako z pogranicza, powiedzmy sobie, rozsądnego myślenia – dowodził w kwestii osób LGBT.

Z drugiej strony cały czas ten Zachód doganiamy. Taką wizją Jarosław Kaczyński karmi swoich wyborców co najmniej odkąd rządzi PiS.

Choć jeszcze przed wyborami w 2015 roku nieżyjący już Andrzej Urbański, szef gabinetu i doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego, powiedział: "Tym, co najbardziej ekscytuje prezesa Jarosława Kaczyńskiego, jest to, co powiedział w Szczecinie: "Chcemy jak najszybciej dogonić Zachód".

A to oznacza, że on chce w ciągu dwóch lat powrócić do 7-proc. PKB. Czyli zacząć dwukrotnie szybciej doganiać Zachód, niż to się działo za premiera Donalda Tuska. To jest obsesja prezesa. On zostawił w 2007 roku 7 proc. I nigdy się Donaldowi Tuskowi nie udał się taki wynik, co najwyżej 3 proc., może 3,1. Andrzej Urbańskiwywiad dla "Polska The Times", 2015

Jakkolwiek tego nie oceniać teraz, hasło "dogonić Zachód" jak mantra pojawia się w wystąpieniach prezesa PiS do dziś. I końca nie widać, choć każdy pewnie by chciał, żebyśmy w końcu go dogonili...

Prezes PiS o doganianiu Zachodu

– Doganiamy Zachód, będziemy na równi. Ale w Polsce trzeba budować i odbudowywać patriotyzm – mówił Kaczyński w Białymstoku.

W połowie Lipca, w Płocku: – Musimy być narodem walecznym, odważnym. Jeżeli takim nie będziemy, spotkają nas nieszczęścia. Jeśli takim będziemy, będziemy państwem poważnym, takim, który dogania kraje Zachodu pod każdym względem.

Uczestnicy tego spotkania usłyszeli też, że niewiele trzeba, aby dogonić Zachód, a "Polska bardzo szybko się rozwija i za jakiś czas będziemy na równi z innymi".

Tu padły też głośne słowa: – Daj Boże, przyjdzie czas, że to Zachód będzie u nas zbierać szparagi.

– Są granice bzdur. Nie da się tego komentować normalnie. Cały kraj, również ci, którzy na nich głosują, będą za to płacić. Przede wszystkim tym, że zostaliśmy cofnięci, jeśli chodzi o trendy rozwojowe. A ponadto dziwię się, że chce dogonić Zachód, jeżeli on na ten Zachód tak nieustannie pluje. Jest w tym jego rozumowaniu jakiś oksymoron. Chce dogonić coś, na co rzuca najgorsze kalumnie. W tych dwóch miejscach jest to dla mnie niezrozumiałe – reaguje w rozmowie z naTemat prof. Roman Kuźniar, były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Akademii Dyplomatycznej MSZ.

W czasie ostatniego weekendu prezes mówił jeszcze w Gnieźnie: Dościgamy Zachód, ten proces trwa.

– Chciałem powiedzieć z całą powagą, że prezes w tym punkcie chrzani jak potłuczony. Dokładnie tak jak Chruszczow, który obiecywał, że dogonimy i przegonimy. Pamiętamy, jak to zapowiadał. Pamiętamy uchwałę zjazdu KPZR z 1960 roku o tym, że za 20 lat – czyli w 1980 roku – Sowieci przegonią Amerykę. I to jest dokładnie w tym samym tonie – zauważa prof. Kuźniar.

"Dogonić i przegonić Amerykę w produkcji mięsa, mleka i masła w przeliczeniu na głowę ludności" – tak brzmiała tamta zapowiedź.

My mamy ciągłą wizję doganiania Zachodu. – Jak się słyszy tego typu rzeczy, to człowiekowi krew się burzy. Bo cała ich polityka od 2015 roku jest antyrozwojowa, czyli oddalająca nad od Zachodu – komentuje prof. Kuźniar.

Kaczyński o doganianiu Zachodu

Jarosław Kaczyński mówi o tym jednak dość często. Oto krótkie przypomnienie. Z ust prezesa PiS padały nawet konkretne daty.

2018 rok. Media relacjonują jego wystąpienie o tym, że "Polska prześcignie Zachód w jakości życia": – Niemcy były bogatsze od Polski. Nikt nie powiedział, że nie przyjdzie taki czas, że my nie będziemy bogatsi.

2019 rok, na konwencji PiS w Gorlicach: – Za 14 lat Polska dogoni średnią europejską. To są wyliczenia naukowców z SGH. Za 21 lat dogonimy Niemcy. Mamy wyjątkowo zdolnego premiera i on mówi, że to będzie jeszcze szybciej.

Ten sam rok, Gdańsk. Kaczyński o długoterminowym planie: – Ma doprowadzić do tego, że nasz kraj najpierw osiągnie przeciętną UE, później przeciętną tzw. starej UE, a w końcu dogoni naszych zachodnich partnerów.

I jeszcze Stalowa Wola: – My nie mówimy oczywiście, że wszystko dzisiaj w Polsce jest dobrze, to jeszcze daleka droga. Musimy przecież dogonić tych, którzy są na zachód od naszych granic, ale jest lepiej.

2021 rok, na kongresie Porozumienia: – W ciągu 10 lat doścignąć pod kątem zamożności, mierzonej realnym dochodem przypadającym na jednego mieszkańca, najbogatsze państwa Europy Zachodniej.

Ten sam rok, podczas promocji Polskiego Ładu: – To przede wszystkim plan dogonienia Europy do końca tej dekady. Jeżeli chodzi o dochód na głowę liczony w sile nabywczej, czyli realny dochód na głowę. (...) Nie wszyscy w Europie są zainteresowani tym, żeby Polska była na europejskim poziomie, żeby mogła konkurować.

Doganianie czy cofanie

– Z jednej strony opowiada takie androny, a z drugiej strony cała polityka jego rządu, odkąd przejęli władzę, jest antyrozwojowa. Wzrost jest pompowany jedynie konsumpcją, a poprzez konsumpcję się nie dogania. Jak doganiamy, jeśli dramatycznie spadły inwestycje? Spadek inwestycji jest tu podstawowym wskaźnikiem – komentuje prof. Kuźniar.

Wskazuje też m.in. na walkę rządu z samorządami czy wielkimi miastami.

– Nośnikiem cywilizacji zawsze, od późnego średniowiecza, są wielkie ośrodki miejskie. Po 1990 roku samorządy były niezwykle ważnym czynnikiem ogólnego wzrostu Polski. A PiS walczy z miastami. Oczywiście wszyscy korzystają na tym, że miasta ciągną rozwój do przodu, ale ktoś jest lokomotywą. Oni tę lokomotywę krępują, rzucają jej kłody. To są rzeczy nieznośne, tego nawet nie da się komentować – mówi.

Inny przykład: – Reforma szkolnictwa Czarnka, która jest antyrozwojowa. Ona eliminuje, wywraca, demoluje prawo wartości w nauce. A bez nauki nie ma postępu. O czym my mówimy? Tych bzdur nie da się nawet komentować poważnie. Byliśmy na dobrej drodze, ale zostaliśmy zawróceni, weszliśmy na drogę regresu rozwojowego, który jest zakłamywany pompowaniem pieniędzy. Na dłuższą metę nie da się tego oszukać.

Jak można się rozwijać, nie mając niezawisłości wymiaru sprawiedliwości? Nie ma niezależnego sądownictwa, nie ma rozwoju. To w Europie wie się od XVI-XVII wieku. Wystarczy spojrzeć do Johna Locke'a. Panie Prezesie, przeczytajcie Locke'a, kłania się elementarz.Prof. Roman Kuźniarpolitolog

Prof. Kuźniar zastanawia się, czy Jarosław Kaczyński wie, na czym polegają procesy rozwojowe, czy to cyniczne zakłamywanie rzeczywistości. – Po tym, jak oddadzą władzę, długo będziemy musieli odrabiać straty cywilizacyjne, które Polsce zadali. Oni żyją w innym świecie i chyba nie rozumieją, na czym polega rozwój cywilizacyjny – mówi.

– Podejrzewam, że w przypadku doganiania Zachodu może być jak z komunistyczną formułą. "Im bardziej doganiamy, tym bardziej się oddala" – dodaje.