Dziennikarka TVP skazana na Białorusi. Wyrok jest wyższy niż domagała się prokuratura

Natalia Kamińska
03 sierpnia 2022, 19:04 • 1 minuta czytania
Sąd Obwodowy w Homlu wydał w środę wyrok w procesie dziennikarki TVP Iryny Słaunikawej. Uznano ją za winną „stworzenia formacji ekstremistycznej” i skazano na 5 lat kolonii karnej. To więcej niż chciało oskarżenie, które wnioskowało o 4 lata.
Dziennikarka TVP na Białorusi skazana na więzienie. Fot. Telewizja Biełsat/Twitter

Jak informuje niezależny Biełsat, nie wiadomo, co sąd uznał za ową formację, ponieważ posiedzenia odbywały się zamkniętymi drzwiami, a adwokata dziennikarki oraz jej rodzinę zobowiązano do nierozgłaszania informacji o przebiegu procesu.

Dziennikarka TVP skazana na Białorusi

"Tak postanowił przewodniczący składu orzekającego Mikałaj Dola, który wcześniej skazał na wieloletnie więzienia m.in. opozycjonistów aresztowanych w ramach tzw. "sprawy Cichanouskiego" - czytamy na stronie portalu telewizji Biełsat.

Iryna Słaunikawa jest od 15 lat związana z TVP. Została zatrzymana wraz z mężem pod koniec października 2021 roku na lotnisku w Mińsku, gdy wracali do domu z wakacji w Egipcie.

Portal przypomina, że najpierw oboje skazano na 15 dni aresztu za zamieszczanie "treści ekstremistycznych" na Facebooku. "Chodziło o materiały Biełsat TV – chociaż pochodziły one z czasów, kiedy na Białorusi nie uznawano jeszcze tej stacji i nadawanych przez nią treści za ekstremistyczne" - podaje Biełsat. Dziennikarka była bowiem związana z Biełsatem, ale było to wiele lat temu.

Jednak po odbyciu przewidzianej w kodeksie wykroczeń kary, dziennikarki nie zwolniono z aresztu. Usłyszała za to zarzuty karne, za które skazano ją w środę.

Na Białorusi było więcej takich procesów

To nie jedyna dziennikarka skazana na Białorusi w ostatnich latach. Wyroki odsiadują także m.in. Kaciaryna Andrejewa i jej koleżanka, Darja Czulcowa.

Obie zostały skazane na dwa lata więzienia w lutym 2021 roku po tym, jak sąd uznał je za winne "organizowania wydarzeń publicznych mających na celu zakłócenie porządku publicznego".

Dziennikarki w ostatnim oświadczeniu na sali sądowej odrzuciły zarzuty przeciwko nim, nazywając je motywowanymi politycznie, ponieważ uczestniczyły w proteście, aby wykonywać swoją pracę jako reporterki.

Kobiety zostały zatrzymane w połowie listopada 2020 roku podczas relacjonowania wiecu w Mińsku poświęconego pamięci Romana Bandarenki.

Bandarenko zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w brutalnym pobiciu przez grupę zamaskowanych napastników - którzy według obrońców praw są powiązani z władzami - podczas jednego z cotygodniowych wieców domagających się rezygnacji Łukaszenki po tym, jak ogłosił on zwycięstwo w wyborach prezydenckich w sierpniu 2020 roku, które według opozycji zostały sfałszowane.

Czytaj także: https://natemat.pl/429277,gerhard-schroeder-byl-w-moskwie-opowiedzial-o-spotkaniu-z-putinem