Mazurek pokazała, jak PiS oderwało się od zwykłych ludzi. Dowodzi, że Polakom żyje się świetnie

Natalia Kamińska
05 sierpnia 2022, 13:34 • 1 minuta czytania
Polacy zmagają się z rosnącymi cenami w sklepach. Ci, którzy spłacają kredyty, boleśnie odczuwają drastyczny wzrost rat. Z kolei ci, którzy chcieliby kupić mieszkanie, bardzo często utracili zdolność kredytową. Niektórzy nie radzą sobie z opłaceniem czynszu i innych bieżących rachunków. Jednak przedstawiciele PiS nie dowierzają, że tak jest. Jedną z takich osób jest europosłanka Beata Mazurek, czemu dała wyraz na Twitterze.
Beata Mazurek uważa, że wiele rzeczy tanieje. Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

"Benzyna tańsza, podobnie cukier, węgla nie zabraknie, magazyny gazu pełne, podatki obniżone, wkrótce 14-stka dla emerytów, wyprawka szkolna zapewniona. Martwię się o samopoczucie opozycji, ale życzę miłego weekendu" - napisała w beztroskim tonie w piątkowym wpisie na Twitterze europosłanka PiS Beata Mazurek.

Mazurek łatwo tak pisać, gdyż jako europosłanka zarabia sporą kwotę. Jej zarobki są jawne dla wszystkich. Wynagrodzenia europosłów określa bowiem statut posła do Parlamentu Europejskiego. Wszyscy eurodeputowani otrzymują jednakowe wynagrodzenie.

Jest to 8995,39 euro brutto miesięcznie, co po opodatkowaniu daje kwotę równą 7011,74 euro netto. Przy bieżącym kursie euro to ponad 30 tys. zł. Europosłowie mogą liczyć też na ryczałt od kosztów utrzymania biura czy zwrot kosztów podróży.

Ceny wszystkiego są tak wysokie, że mama musiała się zapożyczyć

Na wpisie Mazurek suchej nitki nie zostawili tweeterowicze. "Ku***, w jakim raju my żyjemy. Lato przez cały rok i bajka...dzięki Becia za info" - ironizował jeden z nich.

"Moja mama staruszka mówi, po co jej ta czternastka, skoro ceny wszystkiego są tak wysokie, że musiała się zapożyczyć. Z chwilą kiedy dostanie, czternastkę musi ją oddać. Wasza inflacja dawno tę czternastkę zeżarła, ale grunt, że gawiedź kupuje te baśnie" - napisał kolejny. Dodajmy, że to nie jedyna tak dziwna wypowiedź przedstawiciela PiS dotycząca sytuacji ekonomicznej Polaków. Równie oderwany od rzeczywistości jest senator, wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz.

– Polacy dostają takie rachunki, że niektórzy mówią, że będą mieli 10 złotych na dzień do przeżycia – zauważyła Agata Adamek z TVN24, która rozmawiała w Sejmie z wiceministrem obrony i senatorem PiS.

Skurkewicz też nie wierzy, że są bardzo biedni Polacy

Dziennikarka podała konkretny przykład z "Faktów" TVN. Jan Błaszkowski w swoim materiale opowiedział o sytuacji lokatorów jednego z osiedli w Polanowie w Zachodniopomorskiem. Mieszkańcy dostali tam podwyżkę rachunków za ogrzewanie. Wyliczono, że jednej z lokatorek po opłaceniu należności zostanie w kieszeni z emerytury... 308 zł. Czyli około 10 zł na dzień.

– Nie, pani redaktor, bądźmy poważni. Nie znam takiej osoby. Proszę mi przedstawić taką osobę, chętnie się spotkam z taką osobą, która mówi, że będzie miała 10 zł miesięcznie (pytanie odnosiło się do stawki na dzień - red.) na przeżycie – przekonywał Skurkiewicz w rozmowie z reporterką TVN24, która podkreśliła, że ta stawka jest realna, bo tyle zostanie lokatorce po opłaceniu rachunku.

Polityk PiS jednak nie odpuszczał. – Mówmy o rzeczach realnych. (...) Zapraszam tą panią, niech się ze mną skontaktuje. Chętnie udzielę jej wsparcia ze swojego uposażenia – zapewniał senator.

Czytaj także: https://natemat.pl/429499,sondaz-kaczynski-premierem-gdyby-odszedl-morawiecki