W wypadku w Chorwacji zginął znany i lubiany ksiądz. Przez lata był kapelanem w ZHR
- W wyniku obrażeń odniesionych w wypadku w Chorwacji zmarł ks. Grzegorz Radziszewski, były kapelanem obwodu płockiego ZHR
- Duchowny w ciężkim stanie został przetransportowany do szpitala. Salezjanie i członkowie ZHR prosili o modlitwę w jego intencji
- Informację o śmierci duchownego potwierdziła Inspektoria Warszawska Księży Salezjanów, powołując się na dane otrzymane z polskiego konsulatu w Zagrzebiu
"Druhny i druhowie, przyjaciele, ks. Grzegorz odszedł na wieczną wartę! Dziękujemy za Twoją służbę, za Twój uśmiech, za to, że byłeś z nami w dobrych i trudnych chwilach" – taki wpis pojawił się w poniedziałek 8 sierpnia wieczorem na facebookowym profilu obwodu płockiego Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.
Informację o śmierci duchownego potwierdziła również Inspektoria Warszawska Księży Salezjanów.
"Drodzy Współbracia, otrzymaliśmy z Konsulatu RP w Zagrzebiu oficjalne potwierdzenie o tragicznej śmierci naszego Współbrata – ks. Grzegorza Radziszewskiego. Niech Bóg okaże Jemu swoje Miłosierdzie i przyjmie do radości nieba, a najbliższą Rodzinę niech ukoi w bólu i umocni w nadziei, że rozłąka przemieni się w ponowne spotkanie, które już się nie skończy" – napisał ks. Artur Sulik SDB, sekretarz inspektorialny.
Ks. Grzegorza Radziszewskiego pożegnali również salezjanie z parafii pw. św. Jana Bosko w Sokołowie Podlaskim, do której należał duchowny.
"Z wielkim żalem informujemy, że 6 sierpnia w wypadku autokarowym w Chorwacji zginął Wikariusz naszej Parafii Ksiądz Grzegorz R. SDB. Polecamy Księdza Grzegorza Miłosierdziu Bożemu" – napisali w mediach społecznościowych.
Ks. Radziszewski był jednym z pielgrzymów, którzy jechali do Medjugorie. Po wypadku z udziałem polskiego autokaru salezjanin w ciężkim stanie trafił do chorwackiego szpitala. Niestety, w wyniku odniesionych obrażeń zmarł. Na razie nie wiadomo, kiedy odbędzie się pogrzeb.
– Wspaniały człowiek, zawsze służył pomocą. Sześć lat pracował tutaj w Sokołowie jako bardzo znany katecheta w liceum ogólnokształcącym. Bardzo lubiana osobowość – tak proboszcz opisuje wikariusza ks. Grzegorza Radziszewskiego, cytowany przez Radio Dla Ciebie.
Jak poinformowało Zgromadzenie Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu, zmarła także siostra Janina Mateusiak z parafii w Jedlni. Dwa lata temu została tam przeniesiona z Warszawy.
– Dzięki niej wierni podróżowali m.in. do Fatimy i Rzymu – mówi siostra Ewelina z Kaplicy Świętego Jana Pawła II w Jedlni. – Nasze siostry z Warszawy pojechały do Zagrzebia, żeby przekonać się o tym, co dzieje się z siostrą Janiną. No i żeby pomóc tym siostrom, które też są w szpitalach i potrzebują pomocy – dodaje.
Wypadek polskiego autokaru w Chorwacji
Przypomnijmy, że w sobotę polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło śmierć 12 pasażerów autokaru. Jak przekazano, jedenaście osób zginęło na miejscu, a jedna osoba w szpitalu. Wśród ofiar także dwaj kierowcy.
Chorwackie służby wciąż ustalają przyczyny tragedii, do której doszło 6 sierpnia nad ranem na autostradzie A4, na trasie Zagrzeb – Gorican. Jedną ze wskazywanych nieoficjalnie przyczyn jest zasłabnięcie lub zaśnięcie kierowcy.
Prof. Milan Stanojevic, doradca chorwackiego ministra zdrowia, był we wtorek gościem "Rozmowy w południe" w RMF FM. Przekazał m.in. ustalenia chorwackich ekspertów ruchu drogowego. – Twierdzą oni, że bariera przy autostradzie była za słaba – stwierdził.
Dobra informacja jest natomiast taka, że ranne osoby z każdym dniem czują się coraz lepiej, dlatego w środę do Polski przetransportowana zostanie samolotem pierwsza grupa poszkodowanych. Chodzi o 13 osób. Co z pozostałymi? – O tym zdecydują już lekarze – przekazał chorwacki lekarz.