Ponura prognoza byłego prezydenta. "Rosjanie będą pchali się dalej"
- Niedługo będzie pół roku, odkąd Rosjanie zaatakowali Ukrainę. Było to 24 lutego
- Końca wojny nie widać, co pozwala przypuszczać, że ten konflikt będzie się jeszcze długo ciągnął
- Podobnie uważa były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski
– To jest konflikt na lata, a może nawet na pokolenia. On będzie miał różne fazy. Rosja chce mieć całą Ukrainę pod swoją kontrolą. Nawet jak odejdzie Putin, to nie sądzę, żeby jego następcy mieli zasadniczo inną politykę w tej sprawie – mówił Aleksander Kwaśniewski w programie portalu Onet.
Kwaśniewski uważa, że Rosjanie tak łatwo się nie poddadzą
Jak tłumaczył, najbliższe miesiące to czas, kiedy możemy oczekiwać kontrofensywy ukraińskiej. – Ale Rosjanie będą pchali się dalej. Oczekuję spowolnienia walk od listopada, ale obawiam się, że one mogą rozpocząć się z całą mocą znów od wiosny – uważa były prezydent Polski.
Kwaśniewski jest zdania, że na razie nie ma warunków do rozmów pokojowych. – Ukraińcy nie mogą tych rozmów podjąć tak długo, jak Rosjanie są terenach okupowanych, a Rosjanie nie zrobią nic, żeby się wycofać do linii sprzed 24 lutego – przekonywał.
Dodajmy, że Ukraina ma też sporo wewnętrznych problemów, które nie sprzyjają zwycięstwu. Jednym z nich jest korupcja. Przypomnijmy, że pod koniec lipca szef ukraińskiego MON Ołeksij Reznikow odwołał szefów największych państwowych przedsiębiorstw wyspecjalizowanych w handlu bronią i wyposażeniem wojskowym: Ukrspeceksportu i Spectechnoeksportu.
Ich zadaniem było zatem sprowadzanie broni i sprzętu wojskowego na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy, Gwardii Narodowej i obrony terytorialnej. Co było jednak przyczyną odwołania?
Ukraina zmaga się w wewnętrznymi problemami
"Bezpośredni wpływ na dymisje miało niezadowolenie ministra obrony, który wskazał, że pomimo przekazania ponad 14 mld hrywien (ok. 380 mln dolarów) na import broni dostaw nie zrealizowano, a niektóre kontrakty uznano za "nierzetelne" – pisali w najnowszej analizie analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich, którzy zajęli się tą sprawą.
Problemem jest też szpiegostwo na rzecz Rosjan. Ukraińskie MSW podaje, że od początku wojny zatrzymano ponad 1,6 tys. osób współpracujących z Rosjanami i zlikwidowano ponad 100 wrogich grup dywersyjnych.
Dodajmy, że jednak w bazie Nowofedorowka doszło we wtorek do eksplozji, o którą podejrzewa się Kijów. Ukraina twierdzi jednak, że Kijów nie stoi za tym, co się tam stało. We wtorek wieczorem Mychajło Podolak oficjalnie odciął się od tego wydarzenia. "Ukraina nie bierze odpowiedzialności za wtorkowe eksplozje w rosyjskiej bazie lotniczej na Krymie" – oświadczył doradca prezydenta Ukrainy.
Z kolei Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej twierdzi, że nie przeprowadzono ataku. Resort utrzymuje, że w wyniku detonacji kilku sztuk amunicji lotniczej, do której doszło z niewyjaśnionych przyczyn, w bazie wybuchł pożar.