W bazie wojskowej Nowofedorowka na Krymie doszło do serii wybuchów. W okolicy wakacje spędzało wielu Rosjan. W mediach społecznościowych pojawią się nagrania pokazujące, jak wjeżdżające rodziny skarżą się, że muszą opuszczać półwysep.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W bazie Nowofedorowka doszło we wtorek do eksplozji. Ukraina twierdzi, że Kijów nie stoi za tym, co się tam stało
Rosjanie przekazali z kolei, że nie przeprowadzono ataku. Moskwa poinformowała, że w "wyniku detonacji kilku sztuk amunicji lotniczej doszło do pożaru"
Incydent przeraził jednak Rosjan przebywających na półwyspie. Wielu z nich zdecydowało się na wyjazd
Przypomnijmy, że do zdarzenia bazie wojskowej na Krymie doszło we wtorek. Chodzi o bazę Nowofedorowka, która znajduje się w zachodniej części okupowanego przez Rosję półwyspu krymskiego. Lokalny portal "Krym Info" przekazywał, że "dym jest widoczny zarówno na lądzie, jak i na morzu".
Okoliczni mieszkańcy relacjonowali w rozmowie z "Ukraińską Prawdą", że uderzenia najprawdopodobniej były wymierzone w magazyny broni. "Okna się trzęsły i włączały się alarmy samochodowe" – opisywał portal.
Rosjanie skarżą się, że muszą uciekać z Krymu
Wybuchy spowodowały popłoch wśród Rosjan, którzy tam wypoczywali. Teraz w mediach społecznościowych krąży wiele nagrań, na których widać, jak opuszczają oni półwysep krymski. Skarżą się, że muszą uciekać, a na Krymie jest jak "w domu".
Na przykładowym nagraniu zapłakana Rosjanka mówi, że "nie chce stąd wyjeżdżać". – Tutaj jest tak fajnie, przyzwyczaiłam się, czułam się tutaj jak u siebie w domu – kontynuuje swój wywód.
Co się stało w bazie na Krymie? Podejrzenie, że to atak padło od razu na Ukrainę, ale władze tego kraju zaprzeczają. We wtorek wieczorem Mychajło Podolak oficjalnie odciął się od tego wydarzenia. "Ukraina nie bierze odpowiedzialności za wtorkowe eksplozje w rosyjskiej bazie lotniczej na Krymie" – oświadczył doradca prezydenta Ukrainy.
Ukraina zaprzecza, że to Kijów stoi za atakiem
Jednak wcześniej władze Ukrainy w nieco zawoalowany sposób wydawały się potwierdzać, że za atakiem stoi Ukraina. – Wybuchy, do których doszło we wtorek na rosyjskim lotnisku wojskowym na okupowanym przez Rosjan Krymie, są przypomnieniem o tym, do kogo należy półwysep – przekazała wicepremier UkrainyIryna Wereszczuk za pośrednictwem aplikacji Telegram.
We wtorek wysoki rangą ukraiński wojskowy, pragnący zachować anonimowość, przyznał w rozmowie "New York Times", że za wybuchem stoją siły ukraińskie. – To była baza lotnicza, z której regularnie startowały samoloty do ataków na nasze siły na południowym odcinku frontu – stwierdził.
Z kolei Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej twierdzi, że nie przeprowadzono ataku. Resort utrzymuje, że w wyniku detonacji kilku sztuk amunicji lotniczej, do której doszło z niewyjaśnionych przyczyn, w bazie wybuchł pożar.
"Podejmowane są działania mające na celu ugasić pożar i ustalić przyczynę wybuchu. Według relacji z miejsca, nie doszło do pożaru zawalonego magazynu amunicji na lotnisku" – przekazała rosyjska agencja informacyjna RIA Novosti.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.