Policja ściga posłankę PO i chce uchylenia immunitetu. Oto, co polityczka "ma na sumieniu"
- W 2020 roku posłanka PO Gabriela Lenartowicz brała udział w proteście przeciw pandemicznym regulacjom, które utrudniały życie mieszkańcom przygranicznych miejscowości
- Przebieg protestu relacjonowali dziennikarze portalu "Nowiny", których kamera zarejestrowała jak posłanka przechodzi na czerwonym świetle
- Na podstawie tego nagrania policja chce ukarać Lenartowicz
Gabriela Lenartowicz może stracić immunitet
24 kwietnia 2020 roku w miejscowości Chałupki, niedaleko granicy z Czechami, odbył się protest mieszkańców. Manifestowali oni swój sprzeciw wobec nielogicznych regulacji, które uniemożliwiały im normalne funkcjonowanie, bo wówczas każde przekroczenie granicy wiązało się z koniecznością odbycia dwutygodniowej kwarantanny.
Z tego powodu osoby pracujące w zakładach na terenie Czech musiały rezygnować z pracy lub przeprowadzić się za granicę. W proteście wzięła udział także Gabriela Lenartowicz.
Jej obecność zarejestrowały kamery lokalnego dziennika. Jednak w sposób niefortunny, bo kiedy dziennikarz zapowiedział rozmowę z posłanką, to kamera została skierowana na Lenartowicz, która w tym momencie przechodziła przez czerwone światło.
Lenartowicz: zostałam wezwana na policję
Ta niewinna sytuacja miała swoje konsekwencje. Miesiąc później posłanka została wezwana na policję w związku z wykroczeniem, którego miała się dopuścić. - Wokół byli policjanci. Nikt się słowem nie odezwał. W sumie to trudno się dziwić, bo droga, przez którą przechodziłam, była w zasadzie nieużywana w związku z ograniczeniami na przejściu granicznym – mówiła.
Jej zdaniem dowód w postaci nagrania jest niewiarygodny, bo na nagraniu widać tylko światła za nią więc nie ma pewności, czy przeszła na czerwonym świetle. W wyjaśnieniach dodała też, że oprócz protestujących, policjantów i dziennikarzy nie było żadnego ruchu.
Posłanka PO straci immunitet?
Gabriela Lenartowicz w rozmowie z TVN24 relacjonuje, że została wezwana na posterunek policji w Krzyżanowie, gdzie zapytano ją, czy przyjmuje mandat. – Nie zgodziłam się, bo przecież tego dnia wykonywałam obowiązki poselskie. Funkcjonariusze odebrali ode mnie jedynie oświadczenie, że faktycznie ja jestem na nagraniu - mówi posłanka.
Lenartowicz podkreśla, że będący na miejscu policjanci nie reagowali, więc nie rozumie, dlaczego została wezwana na komisariat. 18 sierpnia 2020 roku do Sejmu trafiło pismo od Komendanta Głównego Policji, który zwrócił się o wyrażenie zgody na pociągnięcie posłanki do odpowiedzialności za przejście na czerwonym świetle, czyli uchylenie jej immunitetu.
Sprawa od dwóch lat czeka na rozpatrzenie przez Komisję Regulaminową, Spraw Poselskich i Immunitetowych. Posłanka w rozmowie z TVN24 mówi, że nie boi się uchylenia immunitetu. – Z największą przyjemnością poruszę na sali plenarnej temat politycznego wykorzystywania policji - zaznacza.