Złe wieści dla naszych siatkarzy z mundialu. Rywale pokazali klasę i uciekli spod topora
- Amerykanie odnieśli drugie zwycięstwo w finałach tegorocznych MŚ
- W katowickim Spodku ograli Bułgarów i rozsiedli się na czele polskiej grupy
- Biało-Czerwoni w niedzielę muszą stawić czoła Meksykowi, początek o 20:30
Bułgarzy i Amerykanie jako pierwsi wyszli na parkiet w katowickim Spodku, by rozegrać swój pojedynek polskiej grupy C mistrzostw świata. Dla Lwów po porażce 0:3 z Polską na począteku turnieju ten mecz miał kapitalne wrażenie. Wygrana pozwalała marzyć o wysokiej pozycji i rozstawieniu przed 1/8 finału MŚ. Porażka oznaczała duże problemy, być może także z awansem do drugiej fazy turnieju.
ZOBACZ WYNIKI I TERMINARZ MISTRZOSTW ŚWIATA SIATKARZY 2022 >>>
To jednak Amerykane byli faworytem i od początku meczu pokazali, że nie były to przypadkowe głosy. Naciskali zagrywką, rządzili na siatce, a w ataku znakomicie radził sobie duet Matthew Anderson - Aaron Russell. Obaj gwiazdorzy trafiali na flankach raz za razem, a (12:8, 16:12), a Bułgarzy nie potrafili odpowiedzieć pięknym za nadobne. Próbował Cwetan Sokołow, próbował Aleksandar Nikołow, to jednak rywale mieli przewagę (22:18) i gładko wygrali pierwszą partię (25:20).
W secie drugim walka była zdecydowanie bardziej wyrównana, a Amerykanie nie grali już tak skutecznie, jak na początku meczu. A Bułgarzy postawili na mocne ataki Cwetana Sokołowa, zaskakiwali rywala zagrywką i wydawało się, że są na dobrej drodze, by wyrównać stan spotkania. Pokazał się Asparuch Asparuchow, który wsparł w ofensywie lidera Lwów. W samej końcówce partii prowadzili jeszcze 22:20, by przegrać 23:25 po fatalnej końcówce.
Trzecią partię znów lepiej rozpoczęli Junacy, prowadzili nawet 8:6, a za chwilę 14:10 i to trener Amerykanów musiał poprosić o przerwę. Po niej obraz gry nie uległ zmianie, świetnie atakował raz za razem Cwetan Sokołow i wydawało się, że jednak mecz przedłuży się o czwartego seta. Bułgarzy prowadzili już 19:16 w końcówce partii i grali naprawdę skuteczną i ładną dla oka siatkówkę.
I wtedy na zagrywkę pomaszerował Torey DeFalco. Trafiał raz za razem, a rywale popełniali kolejne błędy i od stanu 24:22 szybko zrobiło się 24:24. Stracili rezon siatkarze Nikołaja Żeljazkowa, a Amerykanie szli jak po swoje. DeFalco znów huknął z pola serwisu jak z armaty, by zamknąć pojedynek świetnym atakiem z drugiej linii. Wygrana 3:0 stała się faktem, a koledzy aż rzucili się na skrzydłowego, który ocalił ich w trudnym momencie.
W drugim niedzielnym meczu grupy C Polacy podejmą w katowickim Spodku Meksyk. Pierwszy gwizdek już o godzinie 20:30. Nasz zespół jest zdecydowanym faworytem meczu i ciężko sobie nawet wyobrazić, by stracił z ekipą z Ameryki Północnej choćby seta.
A już we wtorek Biało-Czerwoni stawią czoła Amerykanom i ten mecz zadecyduje o losach pierwszego miejsca w stawce. Wygrana może nam bardzo ułatwić drogę do medalu MŚ.
Bułgaria - USA 0:3 (20:25, 23:25, 24:26) Sędziowali: Fabian Pedro Concia (Argentyna), Stefano Cesare (Włochy) Widzów: ok. 2500