"Sprawa dla reportera" nie przestaje zadziwiać. Jaworowicz śpiewała "Hallelujah"

Joanna Stawczyk
02 września 2022, 10:58 • 1 minuta czytania
"Sprawa dla reportera" to program interwencyjny, który na przestrzeni lat często pomógł bohaterom w rozwiązaniu problemów. To również format, który jest prawdziwą skarbnicą memów. W ostatnim czasie Elżbieta Jaworowicz zaprasza do studia bowiem postacie związane ze światem show-biznesu czy kultury. Podczas ostatniego odcinka śpiewał Zbigniew Macias, a wtórowała mu sama prowadząca.
"Sprawa dla reportera". Elżbieta Jaworowicz śpiewała "Hallelujah" z gościem Fot. vod.tvp.pl

Program Jaworwicz jest skarbnicą memów

"Program interwencyjny 'Sprawa dla reportera' od kilku dekad realnie pomaga ludziom w ich kłopotach, przynosi ulgę i daje nadzieję na lepszy los" – tak TVP firmuje kultowy już format, prowadzony przez Elżbietę Jaworowicz.

"Goście zapraszani przez Zespół Redakcyjny do udziału w audycji mają albo bezpośredni związek z historiami przedstawianymi w reportażach, albo też stanowią eksperckie lub interesujące z innych względów, dopełnienie studyjnej, komentarzowej części programu" – tłumaczono ostatnio w kontekście głośnego występu Tamary Gonzales Perei.

Niegdyś prowadząca "Pytania na Śniadanie" i znana blogerka modowa, Macademian Girl w jednym z lipcowych odcinków wystąpiła jako ekspertka od uzdrawiania dźwiękiem. Grała na bębnach. Po emocji odcinka w sieci zaroiło się od memów z jej wizerunkiem. Warto zauważyć, że w ostatnim czasie w programie goszczą postaci, które są kojarzone głównie z show-biznesem. Mowa nie tylko o wspominanej byłej blogerce, ale także o Krzysztofie Rutkowskim, który pojawił się w odcinku na początku sierpnia.

Wśród ostatnio zaproszonych gości była także znana projektantka mody Ewa Minge, która po wystąpieniu w programie nie kryła oburzenia postawą jednego z ekspertów. – Ja się zastanawiam, czy po tej akcji w ogóle jeszcze zaproszą mnie do 'Sprawy dla reportera', po tym, jaki szum zrobiłam w mediach – powiedziała w rozmowie z naTemat.

Nie jest żadną nowością, że Elżbieta Jaworowicz od czasu do czasu, dla urozmaicenia zaprasza do programu wokalistów, którzy śpiewają w trakcie lub już pod sam koniec programu. Nieraz był to ulubieniec TVP Zenek Martyniuk.

Jakiś czas temu widzowie byli zaskoczeni połączeniem dramatu jednej z uczestniczek z występem zespołu disco-polo. Wstrząsającą relację kobiety podsumowano wówczas utworem "Żono moja". Jaworowicz zawsze, kiedy wykonawcy bywają w studio, ochoczo buja się w rytm muzyki, klaszcze czy też sama nuci słowa piosenki, którą wykonuje dany artysta.

"Sprawa dla reportera". Jaworowicz śpiewała "Hallelujah" z Maciasem

Nie inaczej było podczas pierwszego, wrześniowego wydania. W czwartek (1 września) jedną z bohaterek była pani Elżbieta, która pracowała m.in. jako bileterka w jednym z łódzkich teatrów. Starsza kobieta już nie musi martwić się o swój los. "Od biedy do bogactwa" – tak Jaworowicz podsumowała historię bohaterki, która doczekała się upragnionego mieszkania od urzędników. Kobieta rok wcześniej gościła w "SdR" i mówiła o swoich kłopotach. Wówczas w studio był także Zbigniew Macias, który dla otuchy wykonał piosenkę "Gdybym był bogaty". "Cudownie śpiewał. Wszyscy to zapamiętali. Oglądalność była wspaniała" – Jaworowicz wróciła pamięcią do tamtego występu. Śpiewak operowy był oceny także w czwartkowym wydaniu, gdzie zrobił "bis".

Potem Macias przywołał utwór "Brunetki, blondynki, ja wszystkie was dziewczynki", w ramach podziękowania dla życzliwych urzędniczek, które pomogły pani Eli z mieszkaniem. "Eugeniusz Bodo nazywał je po prostu "Baby, ach te baby" – oznajmił.

W dyskusję o "kulturze" włączyła się prawniczka. "Jak mówił niemiecki poeta: "Gdzie słyszysz śpiew – tam wchodź, tam dobre serca mają. Źli ludzie - wierzaj mi - ci nigdy nie śpiewają" – błysnęła.

"Czyżby to był Goethe?" – zapytał inny gość. Oczytaniem kolejno pochwaliła się Jaworowicz, parafrazując Mickiewicza. "Sztuka nas od ziemi oddala. Tej krainy ułudy, gdzie zapał czynił cudy. To "'da do młodości'" – powiedziała.

Na zakończenie odcinka ponownie na środek wyszedł Macias i zaśpiewał balladę "Hallelujah". Obecni w studio wtórowali mu i kołysali się na boki. Zwieńczeniem było to, jak gospodyni zaciągnęła jednym głosem ze śpiewakiem refren, trzymając się za ręce. Odcinek można obejrzeć TUTAJ.