Grbić o niezwykłym pomyśle na polską kadrę. Walka o półfinał? Będzie jeden spory problem [WYWIAD]
- Nikola Grbić pochwalił polskich siatkarzy po wygranej z Tunezją w MŚ
- Biało-Czerwonych czeka teraz ćwierćfinał imprezy z Amerykanami
- Serb ma pomysł na naszą grę i oczekuje od drużyny "siatkówki totalnej"
Jak pan może ocenić mecz z Tunezją i wygraną naszej drużyny w drodze do ćwierćfinału MŚ?
Jedyny problem przed tym meczem był taki, że dawno nie graliśmy. Oczywiście, patrząc na to, jak toczy się turniej. I to było dla nas coś nowego, tak samo jak to, że kolejny mecz zagramy dopiero za cztery dni. Jesteśmy dobrze przygotowani do turnieju, siatkarze wykonali pracę pod tę konkretną imprezę. Inaczej niż w klubach, gdy grasz regularnie co kilka dni. To była jedna z różnic w naszej pracy, dostosowaliśmy się do wymogów turnieju.
Teraz przed wami kolejny ciężki rywal i tak już do końca.
Wykonaliśmy swoją pracę, wygraliśmy i jesteśmy w ćwierćfinale. Ale teraz przed nami są trzy kolejne finały. Każdy mecz taki będzie, a my musimy stanąć na wysokości zadania. Zmierzymy się z najlepszymi zespołami świata, ale mamy wiele doświadczenia na tym poziomie i wiemy, jak sobie z tym poradzić. Amerykanie? Jestem pewien, że wejdą na wyżyny i zagrają najlepiej, jak potrafią. Każdy ma świadomość, że gdy teraz przegra, wraca do domu. Nie można się już cofnąć.
Reprezentacja USA już tego doświadczyła, omal nie przegrała z Turcją.
Wszyscy jesteśmy ludźmi, szanujemy naszych rywali i oglądaliśmy ich mecz, dziwiąc się, jak dobrze radzi sobie Turcja. Czy liczyliśmy, że Amerykanie odpadną? Dajcie spokój, przecież oni przyjechali tutaj wygrać cały turniej. I tak grają mecz po meczu. Wiedziałem, że w końcu wrócą do dobrej gry i że wygrają ten mecz. Turcy mieli swoje szanse, ale zespół USA to jeden z tych, który ma to coś. Już wam mówiłem, że bardzo ich szanuję za to, jak grają.
To dlatego wygrali?
Amerykanie nigdy się nie poddają. Mogą grać nawet trzy godziny i ty musisz cały czas być skoncentrowany, cały czas musisz pokazywać swoją najlepszą siatkówkę. Wywierają presję, mają mentalność zwycięzców i mają to coś, co czyni ich jedną z najlepszych drużyn świata. Na pewno czeka nas bardzo ciężkie spotkanie w czwartek.
Mecz dopiero za cztery dni, to źle czy dobrze?
Zrobiliśmy co w naszej mocy, żeby zespół był dobrze przygotowany fizycznie do turnieju. Nie mamy żadnych kontuzji, a to czasem potrafi spędzać sen z powiek. My tego problemu nie mamy, możemy trenować w spokoju i mamy dzięki temu duży komfort. To wielkie szczęście, choć pamiętajcie, że czasem siatkarza coś musi boleć. Ale wszyscy są gotowi do gry i mogą trenować na sto procent.
Druga strona medalu, to psychika i emocje. To, jak radzisz sobie z presją, jak na ciebie wpływa to wszystko, co dzieje się dookoła i związane jest z meczem. Kibice, media, oczekiwania, ciężar spotkania i cała otoczka wokół niego. To również jest ważne i wszystko jest w głowach. Szykujemy się na kolejny mecz, na parkiecie chcę widzieć mój zespół gotowy do walki i skoncentrowany. To wszystko nie jest takie proste, ale będziemy gotowi .
Czego możemy się spodziewać po naszych kolejnych rywalach?
Mecze na tym poziomie są ciężkie, ale nie tylko ze względu na klasę rywala. Siatkarze będą odczuwać ciężar tego meczu i tak będzie każdego dnia, póki nie wyjdą na parkiet. Mogę powiedzieć, z mojego doświadczenia, że dla Amerykanów wygrana z Turcją będzie dodatkowym doładowaniem energii. Wyszli z trudnej sytuacji, zachowali spokój i wygrali ten mecz. Dla nas byłoby chyba lepiej, gdyby wygrali z Turcją gładko 3:0. Teraz dostali zastrzyk energii.
Czyli będą jeszcze silniejsi...
Zdarzyło mi się coś podobnego wiele razy, na przykład podczas igrzysk olimpijskich w Sydney. Przegrywaliśmy już z Holandią, byliśmy już niemal poza grą i wszystko szło źle. Ale udało się nam wyjść z tego obronną ręką, a potem wywalczyć złoty medal (Nikola Grbić grał w barwach Jugosławii - przyp. red.). Holendrzy mogli się czuć zwycięzcami, ale tylko w najbliższej akcji. Mecz wygraliśmy my. I takie doświadczenia dodają energii i pewności siebie. Amerykanie na pewno zagrają z nami bardzo dobry mecz.
A ich rozgrywający? Tak jak pan mówił, jest gotowy do gry w kluczowym momencie.
Micah Christenson miał przerwę, kilka dni odpoczywał i teraz wrócił do gry, a to nigdy nie jest proste, bo nie masz rytmu gry i nie wchodzisz na boisko ot tak. Zaufajcie mi, będą gotowi na mecz z nami i zagrają świetnie. Widzieliście, jak zagrał w końcówce meczu z Turcją Matthew Anderson? Oni dadzą z siebie wszystko, są doświadczeni i potrafią grać świetnie w kluczowych momentach. Dlatego należą do najlepszych drużyn świata. Ale dla nas taki silny rywal to szansa, żeby iść w górę i być coraz lepszą drużyną. Taki jest nasz cel.
Wie pan, że ćwierćfinał to w Polsce zawsze newralgiczny temat.
(śmiech) Tak, znam historię polskich ćwierćfinałów, ale chciałem wam przypomnieć, że igrzyska są dopiero za dwa lata. A tak poważnie, ćwierćfinał to zawsze punkt zwrotny w trakcie dużej imprezy. To mecz o dużym ciężarze. Pamiętacie Francuzów na igrzyskach w Tokio? Niemal odpadli po fazie grupowej, awansowali dopiero w ostatnim meczu. Nikt nie widział w nich kandydata do złota. A potem? Sami dobrze wiedzie, co się stało.
Nikt nie wygrywa tutaj łatwo i lekko, to są mistrzostwa świata. Turcja dobrze to pokazała. W tym turnieju nie ma słabych drużyn, presja jest ogromna i każdy chce zrobić swoje. Nikt nie odda ci nic za darmo. Na każde zwycięstwo musisz ciężko pracować, a wygrasz jeśli grasz swoją najlepszą siatkówkę. Bo rywal będzie tak grać i musisz pamiętać, że możesz przegrać. To jest coś, z czym musimy sobie poradzić.
Zatem co trzeba zrobić, żeby wygrać i awansować do czwórki?
Trzeba serwować i wywierać presję. Odrzucić ich od siatki i znaleźć sposób na ich grę w ataku. Ja nie chcę się skupiać na jednym elemencie, bo chciałbym, żeby wszystkie były na bardzo wysokim poziomie. Ja nazywam to siatkówką totalną. Nie możesz polegać na jednym elemencie, na przykład na zagrywce. Dam wam przykład. Tunezja atakowała lepiej od nas po dobrym przyjęciu. Tunezja, nie USA, Francja, Brazylia czy Włochy. Każdy chce grać tak dobrze, jak potrafi. Ale to nie znaczy, że nie możemy sobie z tym poradzić.
Pan ma swój pomysł na zespół i to widać zwłaszcza podczas mundialu.
Chciałbym, żeby mój zespół potrafił odrzucić rywali od siatki. Żeby potrafił ustawić blok, a potem podbić piłkę, rozegrać ją i zaatakować. Tak ma wyglądać nasza praca. Żeby siatkarze wiedzieli, co zrobić z piłką, jak zagrać kontrę i jak zaskoczyć rywala. To wszystko łączy się ze sobą i tworzy całość. Siatkówka totalna. Musisz być dobry w obronie, przyjęciu, bloku, zagrywce, ataku i kontrataku. Musisz zrobić to wszystko najlepiej, jak się da. A potem zobaczysz, w którym miejscu będzie przełom i to zadziała, który element zaskoczy.
To coś podobnego do futbolu totalnego znanego z Holandii?
Mówiłem to samo siatkarzom Perugii w zeszłym sezonie. Musimy pracować nad każdym elementem i się rozwijać. Czasem Mateusz Bieniek będzie musiał zagrać w obronie, Bartek Kurek rozegrać piłkę, a Olek Śliwka ją zaatakować daleko od siatki i do tego przy potrójnym bloku. Rozumiecie mój pomysł? Każdy siatkarz jest w czymś lepszy, a w czymś gorszy. Ja chcę, żeby radzili sobie z każdym elementem najlepiej, jak się da. I wtedy wygramy akcję, jedną akcję. Ale to takie sytuacje bywają w meczu przełomowe i dają zwycięstwa.
Chcę, żeby tak właśnie grała reprezentacja Polski. Wywierała presję na rywalu w każdym aspekcie gry i szła po swoje. Ja nie wymyśliłem takiego sposobu grania, siatkarze wiedzą, o co mi chodzi i już się z tym zetknęli. Ja chcę im pomóc moim doświadczeniem z czasów kariery zawodniczej, a teraz także trenerskiej. Staramy się to wszystko wykorzystać najlepiej, jak potrafimy. W taką siatkówkę wierzę i takiego grania oczekuję od polskich siatkarzy.