Ujawniono nowe ustalenia po śmierci Mariana Zembali. Profesor miał dostać "ultimatum"

Agnieszka Miastowska
07 września 2022, 10:29 • 1 minuta czytania
W sobotę, 19 marca zmarł słynny polski kardiochirurg prof. Marian Zembala. Jego ciało znaleziono w basenie w Zbrosławicach koło Tarnowskich Gór w Śląskiem. Dzisiaj wiemy już, że przyczyną śmierci było utonięcie. Były minister zdrowia popełnił samobójstwo i zostawił przy basenie list pożegnalny. Okazuje się, że przed śmiercią był szantażowany, a nawet "postawiono mu ultimatum".
Profesor Zembala popełnił samobójstwo, ale był szantażowany. Nowe fakty Fot. East News/Jan GRACZYNSKI

Marian Zembala szantażowany przed śmiercią

W programie "Uwaga!" TVN ujawniono, że Marian Zembala przed swoją śmiercią był szantażowany. Rodzina mówi wprost, że były minister zdrowia nie miał depresji, nie leczył się psychiatrycznie, a powodem odebrania sobie przez niego życia była sytuacja w pracy, której nie mógł znieść.

Wszystko rozgrywało się w Śląskim Centrum Chorób Serca. Część personelu placówki, w której Zembala był dyrektorem, była skonfliktowana z jego synem. - Nagonka na Michała była tak duża, że mąż zaczął mieć bardzo dużo telefonów z naciskaniem – wyznała Hanna Zembala, żona Mariana.

Znany kardiochirurg przeszedł udar mózgu w 2018 roku i dzięki rehabilitacji wrócił do życia zawodowego, pozostając nadal formalnym szefem swojego syna, który pracował w tej samej placówce. Hanna Zembala wyjaśnia, że jej mąż był nękany telefonami z żądaniami, by "zwolnić Michała, bo przez niego szpital przestanie funkcjonować".

To były osoby na stanowiskach kierowniczych, nie chcę rzucać nazwiskami, ale aż się prosi powiedzieć, o kogo chodzi – tłumaczyła Hanna Zembala. Chirurdzy od transplantacji płuc grozili odejściem z pracy jeszcze przed udarem profesora.

W kalendarzu profesora znaleziono nawet notatkę, która dziś rzuca nowe światło na sprawę jego samobójstwa. Marian Zembala napisał w niej: "Postawiono mi jako dyrektorowi ultimatum, albo Michał, albo MY”.

18 marca, czyli dzień przed odnalezieniem zwłok Mariana Zembali, odbyło się spotkanie kierownictwa Śląskiego Centrum Chorób Serca z Michałem Zembalą. Z relacji wdowy po byłym ministrze zdrowia wynika, że atmosfera spotkania miała na jej męża wielki wpływ. Tak jakby była jedną z rzeczy, które przyczyniły się do jego decyzji.

Hanna Zembala w rozmowie z "Uwagą!" wyjaśniała, że w piątek odbyło się spotkanie, na którym ich synowi Michałowi wręczono wypowiedzenie. Chociaż profesor Zembala go nie podpisał, przeważyło zdanie dwóch innych osób, tym samym Michał Zembala został zwolniony.

Zwolnienie syna było dla niego ciosem

- Mąż, jak przyjechał do domu, to powiedział: „Straciłem syna, nie wiem, jak ja teraz będę żył. Straciłem szpital”. Powiedział, że jego życie jest już bez sensu. Powiedziałam: „Nie martw się, będziemy żyć. Michał znajdzie gdzieś pracę. Będziesz żył, przejdziesz na emeryturę i koniec" - mówiła Hanna Zembala i niestety nie miała racji.

Ostatecznie jednak Prokuratura Okręgowa w Gliwicach umorzyła śledztwo ws. śmierci Zembali. Zdaniem prokuratorów znany kardiochirurg popełnił samobójstwo.

Przypomnijmy, że śmierć byłego ministra zdrowia wywołała poruszenie nie tylko w środowisku lekarskim, ale także na scenie politycznej. "Panie Profesorze, na zawsze pozostanie Pan w naszej pamięci" – przekazał Adam Niedzielski. "Nestor polskiej kardiologii, człowiek wielkiego serca. Miałem zaszczyt czerpać z jego rad" – napisał Mateusz Morawiecki po śmierci profesora.