Wielki problem gwiazd programu "Rolnik szuka żony". "Nie podoba się, to do sądu"
- Anna i Grzegorz Bardowscy byli uczestnikami 2. edycji programu "Rolnik szuka żony". Obecnie są małżeństwem i doczekali się dwójki dzieci
- Para prowadzi swój kanał na YouTubie oraz profil na Facebooku, gdzie skrupulatnie relacjonują wydarzenia ze swojego życia codziennego
- Od dłuższego czasu Bardowscy budują dom. Problemy na budowie doprowadziły kobietę do łez
Anna i Grzegorz Bardowscy to małżeństwo, które poznało się w programie "Rolnik szuka żony". Swoją popularność zyskali dzięki show Telewizji Polskiej oraz aktywnej działalności w mediach społecznościowych. Od dwóch lat budują dom, jednak jak wiadomo, takie inwestycje wiążą się z wieloma problemami, które i tym razem nie oszczędziły Bardowskich.
Czytaj także: Anna i Grzegorz z "Rolnik szuka żony" zaskoczyli fanów. Para nagrała swoją kłótnię
Bardowscy z programu "Rolnik szuka żony" mają problemy na budowie
Para na swoim kanale YouTube udostępniła film zatytułowany "Drama na budowie". Anna Bardowska opowiedziała o tym, co obecnie spędza jej sen z powiek.
– Mamy wielki problem na budowie, już mam noce nieprzespane, ból brzucha, ale musimy zdjąć schody, które już były u nas zamontowane (...) Jak dla mnie one kolorem całkiem się różnią, są niewyselekcjonowane, w sensie wybarwienia. Oprócz tego gdzieniegdzie odchodzą, widać klej, nie mają idealnych kątów – wyliczała niezgodności.
Gwiazda programu "Rolnik szuka żony" wyznała, że mężczyźnie, który robił schody, przytrafiło się to pierwszy raz od 20 lat. Anna Bardowska dodała, że szkoda jest jej stolarza, ale influencerka jest zmartwiona kolejnym wydatkiem.
– Wiem, że zaliczka może przepaść. Nie chcę chodzić po sądach, ale to jest dla nas ogromny wydatek – dodała.
Na koniec filmu Anna Bardowska zaznaczyła, że w takich trudnych sytuacjach zawsze może liczyć na swojego męża Grzegorza. – Grzesiu mnie zawsze pociesza w takich sytuacjach. No ty to jesteś taką trochę oazą spokoju. Ja to tak wszystko biorę do siebie, że później potrafię przez takie głupie schody płakać – poinformowała swoich fanów.
– No, a ja nie płaczę. Czym tu się przejmować? A ile rzeczy nie poszło na budowie i co? – dodał subtelnie małżonek. Anna Bardowska przyznała, że dużo rzeczy nie poszło zgodnie z planem, ale z każdą osobą była w stanie się dogadać.
Oprócz tego wszystkiego małżeństwo wyznało, że z mężczyzną nie dało się porozmawiać, tylko straszył ich sądem. – Pierwszy strzał to był telefon, gdzie chcieliśmy się dogadać, zaproponować, dopytać, czy może da się coś poprawić. To były dwa słowa "nie podoba się, to do sądu" – wyznali Bardowscy. Ostatecznie mężczyzna zgodził się zdemontować schody.
– Jeżeli ktoś chce nas skrytykować, to zadajcie sobie sami pytanie, czy chcielibyście zapłacić 18 tysięcy i mieć schody, z których jesteście naprawdę bardzo niezadowoleni? – dodała na sam koniec była uczestniczka programu TVP.