Wadim Tyszkiewicz: Czy Polska może zostać potęgą gospodarczą Europy i świata?

Wadim Tyszkiewicz
22 września 2022, 10:31 • 1 minuta czytania
Czy Polska może zostać potęgą gospodarczą Europy i Świata? Warto pamiętać, że rozwój gospodarczy = dobrobyt. Polska ma (a może już miała?) wszelkie predyspozycje, żeby być tygrysem gospodarczym Europy.
Wadim Tyszkiewicz pyta, czy Polska może zostać potęgą gospodarczą Europy i świata. Fot. Jacek Domiński / REPORTER

Szczególnie w tym trudnym dla świata i Europy czasie. Niestabilna sytuacja na świecie sprawia, że potentaci światowej gospodarki szukają bezpiecznego miejsca do inwestowania. A zagraniczne inwestycje, to miliardy wpompowane w gospodarkę, to wzrost dochodów państwa i samorządów, to niższe bezrobocie, to wyższe płace i rosnący poziom życia.


Polityka Rosji i wojna w Ukrainie też przeformatowały plany inwestorów. To co wydawałoby się przewidywalne, budzi dzisiaj obawy. Chiny, czyli największa na świecie fabryka wszystkiego, są teraz postrzegane jako mniej przewidywalne, a co za tym idzie mniej bezpieczne.

Zresztą koszty pracy i koszty produkcji w Azji też znacząco wzrosły. Już nie ma takiej przepaści jak kiedyś. Inwestorzy zaczęli się więc rozglądać za może droższymi lokalizacjami, ale bezpieczniejszymi. A Polska leży na Jedwabnym Szlaku prowadzącym z Chin do Europy.

Czy wykorzystamy tą szansę i wygramy konkurencję o zagranicznych inwestorów z innymi krajami?Wskaźnik BIZ (Bezpośrednie Inwestycje Zagraniczne) ma ogromny wpływ na rozwój gospodarczy kraju w tym na PKB. A PKB przekłada się na poziom życia. Niestety w ostatnich latach BIZ w Polsce jest na bardzo niskim poziomie. Szkoda. Polski rząd skupia się niestety głównie na polityce partyjnej, a nie na polityce gospodarczej. Nie służą nam też ciągłe wojenki i wewnętrzne, i zewnętrzne.

Rząd wojuje z Unią Europejską, z Niemcami, nawet zalazł za skórę Norwegom. Niemiecka gospodarka jest jedną z najpotężniejszych na świecie. Ale czy będą Niemcy inwestować w Polsce? A co z reparacjami? Reparacje to dobra rzecz, gdyby tylko były one realne. Mam niestety obawy, że bilans tej czysto politycznej zagrywki Kaczyńskiego i wojenek rządu PiS z Niemcami będzie dla nas ujemny.

Dostaniemy figę z makiem, a inwestycje Niemiec w polską gospodarkę wyhamują. Wstrzymanie, a nie daj Boże wycofanie z Polski niemieckich inwestycji, byłoby ogromną stratą dla polskiej gospodarki, co przekłada się na dobrobyt i zamożność Polaków. Niemiecki inwestor choćby podświadomie będzie rozważał skutki reparacji. Nierealne? Może. Ale klimat inwestycyjny budują i duże i małe strachy.

Chiny tracą inwestorów. Kto ich przejmie? Który kraj? Ten najbardziej bezpieczny i przewidywalny. Czy będzie nim Polska? Czy może tradycyjnie Czechy czy Słowacja? A może Rumunia czy Bułgaria? Czas pokaże.Trzeba przede wszystkim tworzyć warunki rozwoju dla polskich przedsiębiorstw. Ale trzeba pamiętać, że polskie przedsiębiorstwa korzystają też na BIZ. To są poddostawcy, usługodawcy, architekci, projektanci, inżynierowie, firmy budowlane itd.

Pieniądze zarobione w wyniku BIZ wydawane są u polskich przedsiębiorców, w sklepach Dino, w hotelach, restauracjach... itd. Polscy informatycy zawojowują świat. Mogą świadczyć też usługi dla BIZ. To jedno drugiemu nie przeszkadza, to wzajemnie napędzające się koło zamachowe. PS I nie piszcie proszę o tym, że Polska jest zagłębiem taniej siły roboczej. Tak było i to się zmienia. To proces. W Chinach kiedyś Chińczyk pracował za czapkę ryżu. W Chinach kiedyś lokowano głównie przysłowiowe "fabryki gwoździ". Dzisiaj to światowa potęga technologiczna. Poziom życia w Chinach jest dzisiaj nieporównywalny niż choćby jeszcze 20 lat temu.

Polska musi się rozwijać gospodarczo, czemu służy wskaźnik BIZ. Trzeba przestać bredzić o polskim samochodzie (z chińskich części), który zawojuje świat. To samo z CPK czy przekopem Mierzei Wiślanej. To urojone sny o potędze. Dzisiaj możemy pomarzyć o pozycji choćby rumuńskiej Dacii, o Mercedesie już nawet nie wspomnę. Proces dochodzenia do zachodnich płac jest też długi i niełatwy.

Gdyby w Niemczech i w Polsce koszty pracy byłyby na tym samym poziomie, to nikt by w Polsce nie inwestował. A i koszty pracy nie są też jedynym argumentem. Z jakichś powodów Tesla czy choćby ostatnio Boeing, nie inwestują w Polsce, a w Niemczech. Wraz ze wzrostem inwestycji, rozwojem technologii, spadkiem bezrobocia, konkurencją pracodawcy o dobrego pracownika... rosną też płace. To proces.

Dzisiaj zarobki w Polsce są 3 razy niższe niż w Niemczech czy Irlandii. Ale jeszcze niedawno były 10-cio krotnie niższe. Polakom żyje się lepiej, bo cały świat idzie do przodu. Tylko jedne kraje rozwijają się szybciej, a inne wolniej. Dla nas krajem odniesienia nie powinni być Niemcy, Wielka Brytania czy Norwegia, ale np. Czechy, które przeszły podobną drogę jak Polska, a gospodarczo rozwijają się szybciej.Fajnie równać się do najlepszych, ale trzeba też twardo stąpać po ziemi.

Propagandą i ręcznym sterowaniem gospodarką, jak za komuny, nie poprawi się poziomu życia Polaków. Socjalne rozdawnictwo poprawi samopoczucie na jakiś czas, a później wróci proza życia i zerkanie z zazdrością na sąsiadów zza Odry. PS II W piątek wmurujemy w Szprotawie, nieopodal Nowej Soli, kamień węgielny pod budowę dużej chińskiej fabryki, w czym miałem i ja znaczący udział. Po wielu miesiącach batalii, chiński inwestor, który będzie produkował dla Tesli, wybrał Polskę. To dobrze czy źle? Dla mnie odpowiedź jest oczywista.

Wpis pierwotnie ukazał się na profilu facebookowym Wadima Tyszkiewicza.