Lewandowski zatrzymany w Mediolanie. FC Barcelona nad przepaścią w Lidze Mistrzów

Maciej Piasecki
04 października 2022, 22:58 • 1 minuta czytania
Druga porażka w Lidze Mistrzów FC Barcelony stała się faktem. Duma Katalonii przegrała 0:1 (0:1) na wyjeździe z Interem Mediolan. Gola na wagę zwycięstwa zdobył Hakan Calhanoglu. To nie był dzień lidera LaLiga, bezbarwne spotkanie zaliczył Robert Lewandowski. Sytuacja Barcy w Lidze Mistrzów robi się coraz trudniejsza.
Robert Lewandowski był bezradny w starciu z Interem Mediolan. Koledzy z zespołu niewiele pomogli Polakowi. Fot. Antonio Calanni/Associated Press/East News

W Mediolanie spotkały się zespoły w zupełnie odmiennych nastrojach. FC Barcelona przyjechała do światowej stolicy mody w roli lidera ligi hiszpańskiej. Zespół z brylującym w ofensywie Robertem Lewandowskim chciał wymazać plamę, spoglądając na poprzedni pojedynek w Lidze Mistrzów. Barca przegrała bowiem (0:2) z Bayernem Monachium i myśląc o awansie z grupy, w Mediolanie musiała zagrać dużo skuteczniej.

Co ciekawe, swój pierwszy mecz w karierze na legendarnym stadionie San Siro (nazywanym Giuseppe Meazza przez fanów Interu) również rozegrał we wtorek Lewandowski. Polak naprzeciwko Interowi Mediolan stawał w roli jednego z trzech liderów klasyfikacji strzelców obecnej edycji LM. Po trzy trafienia mieli po dwóch kolejkach "Lewy", Erling Haaland z Manchesteru City oraz Kylian Mbappe z Paris Saint-Germain.

Swoje problemy w lidze włoskiej ma za to Inter. Drużyna z Mediolanu po ośmiu kolejkach Serie A jest dopiero na dziewiątym miejscu. Cztery wygrane i cztery porażki, a do tego solidarnie, jedno zwycięstwo i przegrana w Champions League, to wystarczający problem, żeby rozmawiać nawet o zwolnieniu trenera Simone Inzaghiego. Co ciekawe, w roli ew. następcy włoskie media rozpatrywały m.in. byłego selekcjonera Biało-Czerwonych, Paulo Sousę.

Groźne kontry Interu, nieuznany gol i rzut karny

Zanim jeszcze mecz się rozpoczął, z Monachium nadeszły wieści odnośnie bardzo efektownego zwycięstwa mistrzów Niemiec. Bayern rozbił Viktorię Pilzno aż 5:0, dopisując kolejny komplet punktów na swoje konto. Po trzech kolejkach LM były klub Lewandowskiego ma dziewięć oczek i imponujący bilans bramkowy, dziewięć goli zdobytych i zero po stronie strat bawarskiej defensywy. Dla Bayernu był to 31 mecz z rzędu bez porażki w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Zarówno Inter jak i Barcelona rozpoczęły wtorkowe starcie bez kilku ważnych postaci. Po stronie gospodarzy zabrakło pomocnika Marcelo Brozovicia oraz napastnika Romelu Lukaku. Za to goście nie mogli skorzystać z usług takich graczy jak ofensywie usposobiony Memphis Depay czy pomocnika Frenkiego de Jonga.

Pierwszą groźną sytuację przeprowadzili piłkarze Interu. Gospodarze oddali piłkę rywalom, nastawiając się na grę z kontry. W 6 minucie Inter dostał taką okazję, a szybki kontratak zamknął potężnym uderzeniem z 25 metrów Hakan Calhanoglu. Turek strzelił pod poprzeczkę, ale dobrą, pewną interwencją popisał się Marc-Andre ter Stegen.

Duma Katalonii próbowała początkowo rozmontować zasieki przeciwnika dośrodkowaniami. Swoją pierwszą poważną szansę Lewandowski miał w 17 minucie. Polak dostał piłkę tuż przed polem karnym, ale kropnął wyraźnie obok bramki, w której stał Andre Onana.

W odstępnie od 23 do 28 minuty sędzia Slavko Vincić dwukrotnie wywołał jęk niezadowolenia w szeregach Interu. Najpierw po analizie VAR nie przyznał gospodarzom rzutu karnego, ze względu na wcześniejszą pozycję spaloną Lautaro Martineza. Mediolańczycy mogą żałować kilku centymetrów spalonego, bo w tej sytuacji piłkę ręką w polu karnym zagrał Eric Garcia.

Pięć minut później gola zdobył za to Joaquin Correa. Argentyńczyk pognał ze swojej połowy ze skuteczną kontrą, ogrywając w pojedynku jeden na jeden ter Stegena. Sędzia Vincić ponownie jednak dostrzegł pozycję spaloną, na której faktycznie był strzelec gola.

Mocny cios tuż przed przerwą

Barcelona próbowała atakować głównie uruchamiając na prawym skrzydle Ousmane Dembele. Francuz nie potrafił jednak znaleźć sposobu ani na celny strzał, ani na dokładne dogranie do Lewandowskiego. Bezzębna w ofensywie Barcelona dodatkowo nadziała się tuż przed przerwą na zabójczą kontrę.

Kolejny raz świetnym uderzeniem popisał się Calhanoglu. Ter Stegen wyciągnął się jak struna, ale mierzony strzał w prawy róg dał prowadzenie gospodarzom. Co ciekawe, dla Turka było to pierwsze trafienie w Lidze Mistrzów od... września 2016 roku.

Barcelona po godzinie gry nadal nie mogła znaleźć pomysłu na przekucie przewagi w posiadaniu piłki na konkrety pod bramką Interu. Bardzo dobrze spisywał się tercet stoperów gospodarzy, który Inzaghi złożył z Alessandro Bastoniego, Stefana de Vrija oraz Milana Skriniara. Takiego zestawu nie mógł rozmontować nawet taki snajper jak Lewandowski.

Kontrowersja w doliczonym czasie

W 61 minucie do wyrównania mógł doprowadzić Dembele. Francuz znalazł się tym razem po lewej stronie, a jego uderzenie z sześciu metrów od bramki zatrzymało się na słupku.

W 67 minucie piłka wpadła do siatki Interu. Xavi Hernandez wpuścił na boisko Ansu Fatiego, a ten rozruszał ofensywę gości. Hiszpan zaliczył "asystę" przy trafieniu Pedriego. Okazało się jednak, że podobnie jak w pierwszej części gry, ponownie sędzia musiał zerknąć do analizy VAR. Ta wskazała, że Fati pomagał sobie ręką, przedłużając podanie do nieszczęśliwego strzelca. Kibice w Mediolanie mogli odetchnąć, Inter utrzymał minimalne prowadzenie.

Ostatnie 20 minut było mocno nerwowe po stronie drużyny Xaviego. To był idealny scenariusz dla gospodarzy, którzy w iście włoskim stylu, przedłużali do maksimum grę. Dodatkowo trener Inzaghi dokonywał wielu roszad, kradnąc kolejne sekundy, do upragnionego zwycięstwa.

To Interowi udało się osiągnąć. Choć w doliczonym czasie gry doszło jeszcze do sporej kontrowersji. Sędzia Vincić przedłużył pojedynek aż o osiem minut, a w jednej z akcji wydawało się, że ręką piłkę z pola karnego wybił Denzel Dumfries. Pokazały to również powtórki telewizyjne, ale słoweński arbiter, po konsultacji z VAR, nie wskazał na wapno.

Dzięki wygranej mediolańczycy mają sześć punktów, o trzy więcej od Dumy Katalonii. W przyszłą środę (tj. 12 października) grupowy rewanż, tym razem na murawie Spotify Camp Nou. Lewandowski i koledzy będą już jednak pod ścianą.

Dokładnie tak samo, jak Inter przed wtorkowym, zwycięskim pojedynkiem.

Inter Mediolan – FC Barcelona 1:0 (1:0) Bramka: Hakan Calhanoglu (45+2)