Polak bohaterem meczu w Lidze Mistrzów. Obronił rzut karny i zatrzymał mistrzów Anglii
- Kamil Grabara obronił rzut karny w meczu Ligi Mistrzów z Manchesterem City
- FC Kopenhaga zremisowała sensacyjnie z mistrzami Anglii na swoim boisku
- Sensacyjnie przegrał Juventus Turyn, który będzie mieć problem z awansem
Piłkarze FC Kopenhaga podejmowali w czwartej kolejce Ligi Mistrzów Manchester City i wydawało się, że mistrzowie Anglii gładko rozprawią się z Duńczykami. Tym razem mecz na ławce rozpoczął Erling Haaland i trzeba powiedzieć, że drużynie brakowało snajpera. I kogoś, kto pomógłby w trudnym dla MC momencie. Spotkanie rozpoczęło się od nieuznanego gola dla MC, Rodri wpisał się na listę strzelców w 11. minucie, ale sędzia dopatrzył się zagrania ręką. I gola nie uznał.
W 24. minucie Anglicy znów mogli wyjść na prowadzenie, ale Riyad Mahrez zmarnował rzut karny. Uderzył lekko i niezbyt precyzyjnie, a nasz Kamil Grabara świetnie odbił piłkę i ocalił swój zespół przed utratą gola. Żeby było ciekawiej, w 30. minucie z boiska wyleciał Sergio Gomez, który zatrzymał ręką wychodzącego na czystą pozycję rywala. Manchester City mógł prowadzić na Parken ze spokojem, tymczasem do przerwy grał w "10" i remisował 0:0.
Po zmianie stron Anglicy cofnęli się i czekali na okazje do kontr, ale nie potrafili zagrozić bramce Duńczyków i pokonać Kamila Grabary. A ten grał bardzo pewnie, czekał na to, co koledzy pokażą w ofensywie i czy uda się wygrać mecz. Nie udało się, ale na Parken gospodarze i tak dokonali wielkiej sztuki. Urwali punkt mistrzom Anglii, dla których tym razem nie zagrał Erling Haaland.
FC Kopenhaga - Manchester City 0:0
W drugim środowym meczu grupy G Borussia Dortmund podejmowała na Signal Iduna Park Sevilla FC. Niemiecka ekipa, w razie drugiego zwycięstwa z Hiszpanami, mogła zapewnić sobie awans do 1/8 finału rozgrywek. Za sterami Andaluzyjczyków zadebiutował jako trener Jorge Sampaoli, a jego ekipa zremisowała 1:1 z BVB. Wynik otworzył Tanguy Nianzou, a jeszcze przed przerwą wyrównał Jude Bellingham.
W Hajfie gościła ekipa Juventusu Turyn, który miał w planach zwycięstwo na terenie rywala i powrót do gry o awans z grupy H. Stara Dama przegrała dwa pierwsze mecze w tegorocznej edycji Champions League i musiała z ekipą z Izraela wywalczyć pełną pulę, by móc rzucić wyzwanie Paris Saint-Germain i Benfice Lizbona. Po pierwszym meczu, który Juve wygrało u siebie 3:1, wydawało się, że nie będzie miało większych przeszkód.
Ale Maccabi na swoim terenie to bardzo groźna ekipa, która potrafi walczyć z faworytami. Już w 7. minucie kapitalną centrę w pole karne wykorzystał Omer Atzili, który strzałem głową pokonał Wojciecha Szczęsnego i było 1:0 dla miejscowych. Na domiar złego Juventus stracił Angela Di Marię, który szedł z urazem w 24. minucie, ustępując miejsca Arkadiuszowi Milikowi. Ale jeszcze przed przerwą drugi cios zadał Omer Atzili, który zaskoczył potężną bombą w okienko.
W drugiej połowie Stara Dama próbowała odwrócić losy meczu, ale w żaden sposób nie była w stanie zapobiec katastrofie. Próbowali Dusan Vlahović i Arkadiusz Milik, starał się Juan Cuadrado, okazję zmarnował Manuel Localetii. Juve przegrało i może nie awansować do 1/8 finału Ligi Mistrzów, bo gra po prostu źle. Teraz musi szukać punktów w starciu z PSG i Benficą, a o to na pewno nie będzie łatwo.
Maccabi Hajfa - Juventus Turyn 2:0 (2:0) Bramki: Omer Atzili (7, 42)
Szlagierowo zapowiadał się drugi mecz w grupie H, Paris Saint-Germain na Parc des Princes podejmowało Benfikę Lizbona i prowadziło 1:0 od 40. minuty, bo bramkę z rzutu karnego strzelił Kylian Mbappe. Ale Orły pokazały charakter po przerwie, wyrównał Joao Mario i jego zespół dowiózł remis do końca. Benfica oddała jeden celny strzał w Paryżu, jak się okazało, to wystarczyło by zapewnić sobie cenny punkt na ciężkim terenie.
W środę działo się też w Mediolanie, gdzie AC Milan w zasadzie walczył o życie w grupie E. Wygrana z Chelsea Londyn mogła otworzyć Rossonerim bramę do fazy pucharowej LM, ale zespół Stefano Piolego znów przegrał. A to oznaczać może spore problemy w drodze do 1/8 finału. Gole dla The Blues strzelii Jorginho i Pierre-Emerick Aubameyang, ich ekipa jest liderem grupy. A drugi jest Red Bull Salzburg, który 1:1 zremisował w Zagrzebiu z Dinamem.