Ekspert wyjaśnia, jak Duda dał się wykorzystać przez Iran. "Brak profesjonalizmu w otoczeniu"

Tomasz Ławnicki
21 października 2022, 17:03 • 1 minuta czytania
Świat z przerażeniem spogląda w stronę Teheranu. Kolejny tydzień w całym Iranie trwają masowe protesty. Służby, jak szacują organizacje praw człowieka, zabiły już ponad 200 osób, w tym wiele dzieci. Przerażenie jest tym większe, że władze w Teheranie coraz bardziej otwarcie sprzedają broń Rosji wykorzystywaną w wojnie z Ukrainą. W takim właśnie momencie polski prezydent zadzwonił do głowy państwa irańskiego. – Otoczeniu prezydenta brakuje profesjonalizmu – mówi w rozmowie z naTemat dr Janusz Sibora i wskazuje, jakie zasady złamała polska dyplomacja.
Prezydent Andrzej Duda jest krytykowany za rozmowę z prezydentem Iranu. Fot. Jacek Dominski / REPORTER

W Iranie setki ofiar

Trudno o bardziej niezręczny moment na rozmowę. Tuż po tym, jak Kancelaria Prezydenta podała, że Andrzej Duda zadzwonił do prezydenta Iranu Ebrahima Ra'isiego, świat obiegła wiadomość o śmierci kolejnej nastolatki w Iranie. 16-letnia Asra Panahi z miasta Ardabil została zabita, bo wraz z grupą uczennic odmówiła zaśpiewania proreżimowej piosenki wychwalającej przywódcę Iranu Alego Chameneiego.

Do akcji skierowano funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa, którzy krwawo postanowili "zaprowadzić porządek". Asra Panahi zmarła w szpitalu, jej koleżanka jest w stanie krytycznym.

Protesty uczennic, kobiet, ale nie tylko ogarnęły cały Iran. Masowe protesty w Iranie trwają od połowy września, wybuchły po śmierci 22-letniej Mahsy Amini. Kobieta była aresztowana przez policję moralności z powodu "nieodpowiedniego nakrycia głowy". Władze zaprzeczają, ale wszystko na to wskazuje, że kobieta była brutalnie bita przez funkcjonariuszy. 22-latka zapadła w śpiączkę i zmarła w szpitalu.

Telefon Dudy do prezydenta Iranu

Od tego momentu, jak wynika z danych organizacji Iran Human Rights, irańskie służby zabiły 215 protestujących w tym 27 dzieci. Czy to dobra chwila, aby z przywódcą kraju, gdzie krwawo tłumione są protesty prawa kobiet, rozmawiać o "kwestiach dwustronnych" oraz o "bieżącej sytuacji międzynarodowej" lub... w ogóle o czymkolwiek?

Dr Janusz Sibora, historyk i badacz dziejów dyplomacji oraz protokołu dyplomatycznego, w rozmowie z naTemat ocenia, że służby odpowiadające za sprawy międzynarodowe w Kancelarii Prezydenta zapomniały o pewnych zasadach zawodowego uprawiania dyplomacji.

– Niestety, ta rozmowa jest charakterystyczna dla dyplomacji uprawianej przez Pałac Prezydencki. Otoczeniu prezydenta brakuje profesjonalizmu, a jego działania przeczą sztuce dyplomacji – mówi dr Sibora.

– Liczba ofiar śmiertelnych w Iranie rośnie, coraz więcej znanych polityczek z całego świata ścina włosy w symbolicznym geście solidarności z kobietami w Iranie. Wobec tych dramatycznych wydarzeń trzeba się poważnie zastanowić, w jaki sposób utrzymywać kontakty z Iranem – mówi ekspert.

Polski prezydent nobilituje władze z krwią na rękach

Dr Sibora zauważa, że ostrożność w relacjach z Teheranem jest konieczna nie tylko ze względu na politykę wewnętrzną tego kraju, ale też w związku z jego postawą wobec wojny w Ukrainie. Wiadomo, że za pomocą irańskich dronów w ostatnim czasie atakowane są ukraińskie miasta, a specjaliści z Iranu szkolą rosyjskie wojska na Krymie.

Dlatego to jest bardziej moment na to, by powiedzieć Iranowi stanowcze "stop", a nie prowadzić z nim rozmowy o stosunkach dwustronnych.

Stara, dobra szkoła dyplomacji, ma sposób na to, jak należy się zachować wobec państw, które mają krew na rękach. Wolfgang Ischinger, dyplomata od pół wieku, były szef Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium mówił, że w takich sytuacjach nie należy prowadzić rozmów na poziomie ambasadorów, nie mówiąc już o szefach MSZ czy głowach państw. Najczęściej kontakty z takim krajem załatwiane są poprzez pracowników wywiadu i to na terenie państwa trzeciego. A jeśli już musi dojść do rozmów dyplomatów, to w jakiejś tajnej wilii, bez robienia zdjęć, żeby nikt tego nie widział. A tymczasem mamy sytuację, że do prezydenta kraju, który ma zbrukane ręce krwią, dzwoni przywódca 38-milionowego państwa będącego członkiem UE i NATO. Taki telefon nobilituje nie tylko prezydenta Iranu, ale i politykę tego państwa. dr Janusz Siborahistoryk i badacz dziejów dyplomacji oraz protokołu dyplomatycznego

W obecnej sytuacji Iran jest pariasem na scenie międzynarodowej. Właściwie tylko Rosja chętnie rozmawia z władzami w Teheranie, bo ma w tym interes. Fakt, że polski prezydent zadzwonił do prezydenta Iranu, pozwala mu nieco wyjść z tej izolacji.

Propaganda Iranu wykorzystała telefon od Dudy

– Z przykrością zauważam, że strona irańska w sposób perfekcyjny wykorzystała propagandowo telefon od polskiego prezydenta. I biuro irańskiej głowy państwa, i tamtejsze media przedstawiły to w taki sposób, że w chwili, gdy UE popiera uczestników zamieszek, Andrzej Duda dzwoni do Teheranu i rozmawia o stosunkach dwustronnych – mówi w rozmowie z naTemat dr Janusz Sibora.

Oburzony środową rozmową Andrzeja Dudy z Ebrahimem Ra'isim jest m.in. Radosław Sikorski. Były szef polskiej dyplomacji zażądał wyjaśnień w tej sprawie. "Dzwoni do rzeźnika z Teheranu, mordercy tysięcy dysydentów i komplementuje pokojową politykę terrorystycznego reżimu mułłów? Czy Prezydent nam zwariował?" – dopytywał były szef MSZ.

Sikorski odniósł się do informacji z "oficjalnej strony prezydenta islamskiej republiki Iranu". Według nich Andrzej Duda miał stwierdzić podczas rozmowy, że Iran zawsze dążył do pokoju oraz stabilności na świecie. Prezydent miał zadeklarować także chęć zacieśniania współpracy.

Były szef MSZ przypomniał, że Iran znajduje się na liście państw, które zostały uznane przez USA za sponsorujące terroryzm.

Pałac Prezydencki o rozmowie z przywódcą Iranu

Do stanowiska Sikorskiego odniósł się Jakub Kumoch. Według szefa prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej wpis byłego szefa MSZ jest "obraźliwy i zdumiewająco nieprofesjonalny".

"Rozmowa z prezydentem Iranu była następstwem rozmowy z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i dotyczyła z naszej strony niemal wyłącznie doniesień o sprzedaży kolejnych partii uzbrojenia dla Rosji. W sprawach szczegółów rozmów między państwami obowiązuje dyskrecja" – wyjaśnił przedstawiciel Pałacu Prezydenckiego.