"Desperackie zaproszenie". Tusk odmówił debaty z Morawieckim w TVP
- TVP Info chciało, aby w programie "Strefa Starcia" wystąpił Donald Tusk. Stacja wystosowała zaproszenie
- Nie zostało ono jednak przyjęte. Powody odmowy wytłumaczył rzecznik PO Jan Grabiec
"Dostaliśmy właśnie desperackie zaproszenie dla premiera Tuska do wieczornego programu TVP z udziałem premiera Morawieckiego. Donald Tusk jest gotów na debatę z prawdziwym liderem i prawdziwymi dziennikarzami w prawdziwej telewizji" – poinformował w niedzielę po południu Jan Grabiec.
TVP chciało, aby obaj politycy pojawili się razem w programie "Stefa Starcia". Jest on emitowany przed godz. 22 w niedzielę. Zatem według słów Grabca Tusk zaproszenie do udziału w programie otrzymał tego samego dnia, kiedy program jest emitowany.
Donald Tusk nie weźmie udziału w programie TVP Info
Jak już zostało wspomniane, Tusk nie pojawi się na antenie TVP Info, co wyjaśnił na Twitterze Grabiec. Odrzucone zaproszenia skomentował pracownik telewizji publicznej prowadzący ten program.
– Niestety, tak jak zwykle, tak i dziś okazało się, że politycy Platformy Obywatelskiej nie wezmą udziału w dyskusji na ważne tematy – stwierdził prowadzący program "Strefa starcia" Michał Adamczyk, cytowany przez Onet.
Komentarzy na temat decyzji Tuska jest więcej. "Panie Donaldzie Tusk, wszyscy wiedzą, że do rozmowy potrzebne są argumenty, a Pan nie ma żadnych. Stąd ten unik" – napisał na Twitterze szef resortu edukacji Przemysław Czarnek.
"Wzywam premiera Morawieckiego do stanięcia w szranki debaty wyborczej z panią Schreiber. To jest dla niego właściwa rozmówczyni. Ona też nie wie, kto zostanie powołany lub odwołany z funkcji ministra. Debatę mógłby poprzedzić konkurs, kto ładniej wywija na trzepaku" – dodał w dużo bardziej żartobliwym tonie mec. Roman Giertych.
Przypomnijmy, że zdaniem Donalda Tuska Mateusz Morawiecki pełni funkcję premiera, ale nim nie jest. Lider PO mówił o tym podczas wywiadu, którego udzielił dziennikarce naszej redakcji Annie Dryjańskiej.
Tusk: Morawiecki nie jest premierem, bo nie rządzi
Dopytany czemu tak jest, wyjaśnił, że Morawiecki nie jest premierem, bo nie rządzi.
– W polskim systemie premier ma wszystkie narzędzia do sprawowania władzy i ponosi pełną odpowiedzialność za to, co robi. Tymczasem Mateusz Morawiecki w dniu, kiedy został premierem, abdykował. Przecież on tego nie ukrywa i publicznie podkreśla, że to nie on rządzi, nie on podejmuje decyzje. Dlatego nie jest prawdziwym premierem – tłumaczył Donald Tusk.
Co ważne, PiS coraz słabiej wypada w sondażach. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, niedawno pojawiło się badanie wskazujące, że obóz "dobrej zmiany" kolejne wybory być może przegrać. Według październikowej edycji badania "Barometr Opinii" Kantar Public to KO cieszy się poparciem najliczniejszej grupy wyborców zdecydowanych.
Koalicja pod przewodnictwem Donalda Tuska zyskała 31 proc. głosów, a PiS poparło 28 proc. respondentów. Na 10 proc. w tamtym badaniu mogła liczyć Polska 2050, 7 proc. wskazań zdobyła Lewica, a 5 proc. Konfederacja.
A jak wglądałby nowy Sejm, gdyby wyborcza rywalizacja rzeczywiście zakończyła się takim rozstrzygnięciem? Z prowizorycznego przeliczenia wyników sondażu Kantar Public na liczbę mandatów wynikło, że KO i PiS mogłyby liczyć na podobną liczbę – 185-190 – miejsc. Niespełna 50 mandatów przypadłoby Polsce 2050, około 30 Lewicy i 5-7 Konfederatom.