Gdyby wybory parlamentarne w Polsce odbywały się w najbliższą niedzielę i wzięli w nich udział obywatele o wyrobionych preferencjach partyjnych, na zwycięstwo z poparciem rzędu 31 proc. mogłaby liczyć Koalicja Obywatelska. Lista Zjednoczonej Prawicy – współtworzona przez Prawo i Sprawiedliwość oraz partie satelickie – otrzymałaby 28 proc. głosów.
W październikowym "Barometrze Opinii" Kantar Public dwa główne ugrupowania znacząco wyprzedzają resztę konkurencji. Na trzecim miejscu w nowym sondażu uplasowała się Polska 2050, ale z poparciem na poziomie jedynie 10 proc. Na konto Lewicy wpadło 7 proc. głosów, natomiast 5-proc. wynikiem cieszy się Konfederacja.
Pozostałe partie znalazły się poniżej progu wyborczego. Najbliżej jego przekroczenia było Polskie Stronnictwo Ludowe, na które oddanie głosu zadeklarowało 4 proc. respondentów. Natomiast aż 13 proc. uczestników badania zgłosiło zamiar udziału w wyborach, jednak nie chciało lub nie potrafiło określić swoich preferencji partyjnych.
Jak zwracają uwagę autorzy badania, w porównaniu z wrześniowym "Barometrem Opinii" poparcie dla KO wzrosło o cztery punkty procentowe, a dla PL2050 o dwa punkty. O jeden punkt zmniejszył się natomiast elektorat PiS. Wśród ugrupowań mogących liczyć na udział w podziale mandatów podobną stratę zanotowała także Konfederacja.
Najnowszy sondaż ośrodek Kantar Public przeprowadził metodą CAPI w dniach 14-19 października 2022 roku na reprezentatywnej próba 982 pełnoletnich mieszkańców Polski. Preferencje partyjne ustalono natomiast na podstawie badania 671 respondentów, którzy pytani o udział w wyborach odpowiedzieli, że wezmą w nich udział "zdecydowanie" lub "raczej" mają taki zamiar.
Powyższe dane wskazują więc, że gdyby wybory do Sejmu i Senatu odbywały się w najbliższym czasie, należałoby się spodziewać frekwencji na poziomie około 68 proc.
A jak wglądałby nowy Sejm, gdyby wyborcza rywalizacja rzeczywiście zakończyła się takim rozstrzygnięciem? Redakcja naTemat.pl dokonała prowizorycznego przeliczenia powyższych wyników procentowych na liczbę mandatów (metodą d'Hondta z uwzględnieniem utrwalonego w ostatnich latach poparcia w niektórych kluczowych okręgach).
Jak się okazuje, KO i PiS mogłyby liczyć na podobną liczbę – 185-190 – miejsc w 460-osobowej izbie niższej polskiego parlamentu. Niespełna 50 mandatów przypadłoby w takim układzie PL2050, około 30 Lewicy i 5-7 konfederatom.
Sondaże, w których PiS nie zajmuje pierwszego miejsca, są wciąż rzadkością. Jednak równie trudno o takie badanie, które wskazywałoby, iż wygrana zapewni tej partii trzecią kadencję. Sytuacja formacji opozycyjnych przedstawia się bowiem w ten sposób, że to im powinno przyjść łatwiej stworzenie nowej większości rządowej.
To zjawisko w rozmowie z Dorotą Kuźnik dla naTemat.pl komentował dr hab. Rafał Chwedoruk z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. – Wyniki Prawa i Sprawiedliwości są stabilne, ale na poziomie, który daje minimalne szanse szczęśliwego zbiegu okoliczności, dzięki któremu PiS mogłoby utrzymać władzę – wskazał politolog.
– Wiele wskazuje jednak na to, że takiego zbiegu okoliczności nie będzie, dlatego to opozycja przejmie władzę – ocenił.