Wjechał corvettą w przystanek w Warszawie. Poza skasowanym autem jest biedniejszy o 5 tys. zł

redakcja naTemat
02 listopada 2022, 05:53 • 1 minuta czytania
Ogromną brawurą wykazał się kierowca sportowego chevroleta corvette, który we wtorek (1 listopada) wjechał z impetem w przystanek niedaleko skrzyżowania Wału Miedzeszyńskiego z ulicą Kadetów w Warszawie. Auto zostało całkowicie rozbite, a kierowca dostał mandat w wysokości 5 tys. zł.
Zdarzenie wyglądało bardzo groźnie. Zrzut ekranu z Facebook.com / Miejski Reporter

We wtorek (1 listopada) w Warszawie doszło do bardzo niebezpiecznie wyglądającego zdarzenia. Na Wale Miedzeszyńskim w kierunku Otwocka niedaleko skrzyżowania z ulicą Kadetów sportowy samochód (chevrolet corvette) wjechał z impetem w przystanek autobusowy.


– Zgłoszenie o otrzymaliśmy około godziny 13:00. W przystanek autobusowy Narodowa 01 w kierunku Otwocka uderzył samochód osobowy. Auto jest dość mocno rozbite. Nie ma osób poszkodowanych – poinformował tvnwarszawa.pl Wojciech Kapczyński z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.

Na miejscu pojawiła się policja i trzy zastępy straży pożarnej, które musiały zabezpieczyć i usunąć z drogi szczątki pojazdu oraz płyny eksploatacyjne. Przez parę godzin zablokowany był jeden pas ruchu w kierunku Otwocka.

Policja zbadała trzeźwość kierowcy chevroleta. Nie wykryto u niego alkoholu w wydychanym powietrzu.

– Na szczęście na przystanku autobusowym nikogo nie było. Był to szczyt bezmyślności, braku umiejętności, braku przewidywania. Kierowca nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze. Podczas zmiany pasa ruchu wpadł w poślizg, wpadł na przystanek autobusowy, skosił też wiatę – powiedział portalowi Marek Gajcy z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji.

Nagranie ze zdarzenia

W sieci pojawiło się nagranie z kamery w innym samochodzie, na którym widać całe zdarzenie. Kierowca zjeżdżał z Mostu Siekierkowskiego na Wał Miedzeszyński i chciał włączyć się do ruchu przed jadącym prawym pasem samochodem terenowym.

Niestety najprawdopodobniej źle ocenił prędkość i odległość, bo ledwo wystarczyło mu pasa rozbiegowego, a na jego końcu wpadł w poślizg, jego samochód obróciło i z impetem zarył w skarpę, a później w wiatę przystankową.

Kierowca został ukarany mandatem w wysokości 5 tysięcy złotych.