3-latek wpadł do studzienki. Uratowała go policjantka
- Strażacy otrzymali zgłoszenie o 3-letnim dziecku, które wpadło do studzienki obok szkoły
- Służby nie były w stanie wyciągnąć chłopca, ponieważ przepust prowadzący do studzienki miał ok. 30 centymetrów średnicy
- Z pomocą przyszła policjantka z Jasienicy, której udało się dostać w głąb studzienki
Do zdarzenia doszło w środę (2 listopada) w miejscowości Wieszczęta koło Bielska-Białej. Strażacy otrzymali zgłoszenie o 3-letnim dziecku, które wpadło do studzienki prowadzącej do separatora nieczystości odprowadzanych z kuchni przy szkole podstawowej.
3-latek utknął na głębokości blisko 3 metrów, był zanurzony po szyję. Według relacji strażaków i policjantów działających na miejscu chłopiec był przytomny, leżał na plecach, a głowa i część tułowia pozostawały widoczne w obrysie studzienki.
Utrudniona akcja ratunkowa
Przepust, który prowadził do studzienki miał niewiele ponad 30 centymetrów średnicy. Żaden ze strażaków nie był w stanie dostać się do środka. Dziecko również nie potrafiło wyjść na powierzchnię.
Jak relacjonowali policjanci, pierwsza z pomocą ruszyła matka chłopca. Próbowała spuścić linkę do wnętrza studzienki, jednak dziecko nie miało siły, aby podciągnąć się za pomocą liny spuszczonej w dół.
Policjantka zeszła do studzienki
Chłopca uratowała policjantka Agata Haluch-Willmann, dzielnicowa z Jasienicy. "Podjęła decyzję, że sama wejdzie w głąb rury, by uwolnić dziecko" – relacjonowali bielscy strażacy. Kobieta, aby się zmieścić, musiała zdjąć część umundurowania i wyposażenia. Strażacy zaopatrzyli ją w uprząż alpinistyczną i spuścili na linie głową w dół.
Chłopca udało się wydostać za pierwszym razem. Tuż po wyciągnięciu przekazano go zespołowi ratownictwa medycznego. Służby stwierdziły, że nie miał widocznych obrażeń, jego stan określono jako dobry. Został przetransportowany na diagnostykę do szpitala pediatrycznego w Bielsku-Białej. Przyczyny zdarzenia będą ustalać policjanci.
Agata Haluch-Willmann opowiedziała na antenie TVN24 do emocjach i adrenalinie, które towarzyszyły służbom w czasie trwania akcji. - Pierwsza myśl taka mi wpadła, że może ja tam wejdę. Zaczęłam ściągać polar i pas. Jak dodała, wszyscy wiedzieli, że sytuacja jest bardzo ciężka, a próby wyciągnięcia chłopca mogą skończyć się tragedią.
Jak relacjonuje radiobielsko.pl, matka dziecka, pod której opieką znajdowało się również drugie, starsze dziecko wyjaśniła, jak doszło do zdarzenia. Dzieci wybiegły z przedszkola, a po chwili usłyszała krzyki, że brat wpadł do studzienki.