Nie żyje Aaron Carter. 34-letni wokalista był bratem członka Backstreet Boys

Maja Mikołajczyk
06 listopada 2022, 11:27 • 1 minuta czytania
34-letni Aaron Carter został znaleziony martwy w swoim domu. Wokalista był bratem znanego z Backstreet Boys Nicka Cartera. Aaron od lat zmagał się z uzależnieniem od narkotyków i alkoholu.
Aaron Carter nie żyje. Był bratem członka Backstreet Boys. Fot. Star Shooter/ MediaPunch/ Associated Press/ East News

Aaron Carter nie żyje

Aaron Carter został znaleziony w swoim domu w Lancaster w Kalifornii. Portal TMZ, powołując się na liczne źródła, podał, że 34-latek utonął w wannie. Na miejscu w sobotę w ramach standardowej procedury dotyczącej zgonów mieli pojawić się detektywi z wydziału zabójstw, którzy jednak nie stwierdzili udziału osób trzecich w śmierci Cartera.

Aaron był młodszym bratem Nicka Cartera z popularnego w latach 90. boysbandu Backstreet Boys. Wokalista zaczął swoją karierę jeszcze jako dziecko i swój pierwszy debiutancki album wydał w wieku zaledwie dziewięciu lat. Chociaż w Polsce nie zyskał takiej sławy jak w rodzinnym kraju, jego płyta sprzedała się w milionie egzemplarzy.

Młodszy z braci Carter nagrał jeszcze trzy albumy. Jedną z jego najbardziej znanych piosenek jest "I Want Candy". Aaron pojawił się też gościnnie w serialu Disneya "Lizzie Mcguire", w którym w główną rolę wcielała się Hilary Duff.

Problemy brata członka Backstreet Boys

Sława przysporzyła jednak młodemu artyście sporej liczby problemów. Carter od 15. roku życia był uzależniony od narkotyków i alkoholu. Poza tym chorował na schizofrenię i zmagał się z zaburzeniami osobowości.

Aaron miał również problemy z prawem – w 2008 roku aresztowano go za posiadanie marihuany, a w 2017 została na niego nałożona grzywna oraz prace społeczne, gdyż był podejrzany o jazdę pod wpływem alkoholu. Co więcej, Nick w 2019 roku wystąpił do sądu o nałożenie na młodszego brata zakazu zbliżania się do niego i jego rodziny.

Aaron był związany z Melanie Martin, która w 2020 roku urodziła jego syna Prince'a. Carter jakiś czas temu stracił jednak prawo do opieki nad synem. Wokalista chciał je jednak odzyskać, więc we wrześniu zgłosił się na odwyk. Kilka dni temu jednak amerykańskie media donosiły, że Aaron ponownie był podejrzany o jazdę pod wpływem alkoholu. Ostatecznie okazało się, że był wtedy trzeźwy.

Takeoff nie żyje

Przypomnijmy, że niedawno ze światem pożegnał się również popularny raper Takeoff z popularnej grupy Migos, która dwa razy była headlinerem polskiego festiwalu Open'er. Występowali w Gdyni w 2015 i 2018 roku.

1 listopada, około 2:30 raper przebywał w lokalu i grał w kości na balkonie. To właśnie wtedy wywiązała się strzelanina. Portal TMZ podaje, że w czasie w gry wybuchła kłótnia i ktoś zaczął strzelać w głowę Takeoffa. Raper zginął na miejscu. Do sieci trafiły też zdjęcia i filmy, na których widzimy wołającego o pomoc Quavo (to on również zadzwonił na pogotowie).