Portugalia jest piekielnie mocna. Kolejny rywal odprawiony, gigant już ma awans
- Portugalia ograła w poniedziałek Urugwaj i ma awans do 1/8 finału MŚ
- Gole dla Selecao strzelił Bruno Fernandes, choć mógł być strzelcem CR7
- Cristiano Ronaldo trafienia nie uznano, choć już cieszył się z rekordu
- A Urugwaj po dwóch meczach jest na mundialu w bardzo ciężkiej sytuacji
Reprezentacja Urugwaju cztery lata temu w Soczi zamknęła Portugalii drogę do medalu mistrzostw świata, ogrywając ówczesnych mistrzów Europy 2:1 w 1/8 finału piłkarskiego mundialu. Po czterech latach Selecao mieli okazję do rewanżu za tamten mecz, a ich zwycięstwo nad Celestes postawiłoby rywali w bardzo ciężkiej sytuacji w grupie H. Zanosiło się na pyszny spektakl w Lusajl, jak zawsze gdy mierzą się dwaj futbolowi giganci.
Urusi mecz rozpoczęli bardzo dyskretnie, by nie powiedzieć, że bojaźliwie. Głównie się bronili, chowali na swojej połowie i czekali na to, co zrobią rywale. A ci rozgrywali kolejne akcje, próbowali strzelać z dystansu i szukali okazji na gola. Nie trafił Bernardo Silva, zablokowany został Joao Felix, a Cristiano Ronaldo z rzutu wolnego uderzył mocno w mur. Cały czas Selecao byli jednak pod bramką Los Charrúas.
Od piłek odcięty był Darwin Nunez, a Federico Valverde nie miał miejsca, by się rozpędzić czy spróbować szczęścia z dystansu. Za to mnóstwo pracy miał weteran Diego Godin, który pieczołowicie pilnował weterana Cristiano Ronaldo. Obaj zagrali przeciw sobie po raz 34., obaj doskonale się znają z czasów gry w Madrycie, a potem z pojedynków w Serie A. Na razie górą był Urugwajczyk, choć koledzy mu za bardzo nie pomagali.
Minęło pół godziny a kibice na Lusail Iconic Stadium zastanawiali się, czy Urusi w ogóle dojechali na ten mecz. I wtedy najlepszą sytuację na gola miał Rodrigo Bentancur, który znalazł się sam przed Diogo Costą. Strzelił jednak wprost w młodego golkipera Portugalii, który ocalił zespół przed utratą gola. Po drugiej stronie boiska chwilę oddechu miał Sergio Rochet, ale to był tylko jeden taki moment w meczu.
Tymczasem trener Fernando Santos miał spory ból głowy, bo nie dość, że z urazami walczą Otavio i Danilo Pereira, to jeszcze przed przerwą z grymasem bólu na twarzy zszedł z boiska Nuno Mendes, a potem mocno ucierpiał Ruben Neves. Selecao po przerwie atakowali coraz śmielej, świetnie wymieniali piłkę i byli coraz bliżej trafienia na Lusail Iconic Stadium. W 52. minucie wpadł przed bramkę rywali Joao Felix, ale uderzył tylko w boczną siatkę.
A już dwie minuty później Urugwaj przegrywał z Portugalią w szlagierze. Selecao rozegrali fantastycznie piłkę na lewym skrzydle, a tam Bruno Fernandes wrzucił piłkę dosłownie w bramkę rywali. Przed Sergio Rochetem wyskoczył w powietrze Cristiano Ronaldo, który czupryną musął piłkę i fetował gola. Dla gwiazdora piłki to byłoby 119. trafienie w drużynie narodowej i dziewiąty gol w finałach MŚ, co pozwoliłoby mu się zrównać z samym Eusebio.
FIFA dokładnie przeanalizowała jednak sytuację i uznała, że strzelcem był Bruno Fernandes, a nie Cristiano Ronaldo, który swojego gola tym samym stracił. Urugwaj miał inny problem, bo porażka po remisie 0:0 z Koreą Południową nie ułatwiała walki o 1/8 finału mundialu. Ruszyli do ataku Celestes, ale Darwin Nunez strzelił wprost w ręce bramkarza rywali. Chwilę później przedarł się w pole karne, ale stracił piłkę. I w 72. minucie spotkania zszedł z boiska.
Szansę dostał Luis Suarez, wszedł też na murawę Maxi Gomez, który niemal od razu ostemplował słupek portugalskiej bramki. Świetną okazję miał jeszcze Giorgian de Arrascaeta, ale stojąc przed bramką posłał piłkę obok słupka. Urugwaj grał coraz lepiej, wydawało się, że wkrótce wyrówna wynik meczu, ale wtedy los uśmiechnął się do byłych mistrzów Europy. Był już doliczony czas gry, sędzia podyktował rzut karny dla Portugalii.
Ręką piłkę zagrał w polu karnym Jose Maria Gimenez, który upadł, ale trącił jeszcze futbolówkę. Sędzia obejrzał zdarzenie na VAR i zaraz wskazał na rzut karny. Powinien go uderzać Cristiano Ronaldo, ale już od dziesięciu minut nie było go na murawie. Piłkę wziął więc Bruno Fernandes, wykonał pewnie jedenastkę i ustalił wynik meczu na 2:0. A mógł mieć hat tricka, ale z ostrego kąta strzelił wprost w bramkarza przeciwników. A w kolejnej akcji obił słupek...
Urugwaj ma jeden punkt na koncie, nie strzelił jeszcze gola w MŚ i piątek 2 grudnia musi pokonać Ghanę, by wskoczyć do 1/8 finału piłkarskich mistrzostw świata. Selecao zagrają wtedy z Koreą Południową, jeden punkt da im trumf w grupie H i teoretycznie łatwiejszego rywala w drodze do ćwierćfinału. Oba mecze rozpoczną się o godzinie 16:00 czasu polskiego. Rywalizacja na koniec fazy grupowej zapowiada się kapitalnie.
Portugalia – Urugwaj 2:0 (0:0) Bramki: Bruno Fernandes (54, 90+3) Żółte kartki: Ruben Neves, Joao Felix, Ruben Dias – Rodrigo Bentancur, Mathias Olivera Sędziował: Alireza Faghani (Iran) Widzów: ok. 88 000