Prawica w emocjach, bo PE dotknął potężny skandal. Oto Eva Kaili, jej aresztowanie wywołało szok
- Eva Kaili została zatrzymana w Brukseli w związku z toczącym się śledztwem w sprawie korupcji, w którą uwikłane są również władze Kataru
- Zatrzymano też kilka innych osób, w tle są zarzuty dotyczące grupy przestępczej, korupcji i prania brudnych pieniędzy
- "'Standardy' greckiej socjalistki" – grzmi nie bez wyczuwalnej satysfakcji TVP Info
Europa przeżyła wstrząs. – Absolutnie jestem w szoku. Nigdy bym się tego nie spodziewała. To uderza w nas wszystkich. To jest straszne – mówi europosłanka Róża Thun.
Dodaje, że owszem, nie zawsze jest tak, że osoby zajmujące pewne stanowiska, powinny je piastować. – Nie dlatego, że są złe, tylko dlatego, że są niewystarczająco doświadczone czy znaczące. Mogłabym się więc spodziewać pewnego koniunkturalizmu niektórych osób, miękkości charakteru, czy np. braku zaangażowania w bardzo ważne tematy. Ale nie tego. W życiu nie spodziewałabym się łapówkarstwa czy korupcji. Dla mnie to jest absolutnie szok – podkreśla.
Z Evą Kaili były w innych grupach politycznych. Wiceprzewodnicząca PE, która została aresztowana i usłyszała zarzuty, należała do Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów. W PE była od 2014 roku. W styczniu 2022 roku została jego wiceszefową.
– Myślę, że dla socjalistów to jest straszny cios. To okropne, bo akurat oni bardzo walczą o praworządność, o przejrzystość. To jest ogromna grupa, tam jest bardzo dużo osób zaangażowanych, które walczą o to, żeby nie było korupcji, żeby przestrzegano prawa. Szczerze przyznam, że bardzo współczuję tej grupie, że akurat im się to przytrafiło – komentuje Róża Thun.
O co chodzi w aferze z udziałem Kaili
Eva Kaili, grecka socjalistka, została zatrzymana w Brukseli w związku ze śledztwem dotyczącym korupcji i rzekomego kupowania wpływów przez Katar, gospodarza piłkarskich mistrzostw świata. Sprawa w ciągu dwóch dni rozwinęła się błyskawicznie.
W domu Kaili belgijska policja znalazła "worki z gotówką". Parlamentarzystce postawiono zarzuty, ze skutkiem natychmiastowym została też zawieszona przez przewodniczącą PE. Oprócz niej zatrzymano jeszcze trzy osoby – jej ojca, partnera i asystenta. Tu pisaliśmy więcej o tym, że belgijska policja bada zarzuty, według których osoby pracujące w imieniu Kataru miały europejskim politykom dawać łapówki, aby wpłynąć na brukselską debatę polityczną.
Dla wszystkich sytuacja jest zaskakująca, niecodzienna i szokująca.
– Jestem zaskoczony. To dla mnie rzecz absurdalna, kuriozalna, niezależnie od tego, że również skandaliczna. Kompletnie tego nie rozumiem. Bardzo szybko trzeba wyciągnąć bardzo poważne konsekwencje. Parlament musi być wolny od takich podejrzeń – reaguje europoseł Andrzej Halicki.
Wszyscy teraz przypominają, jak w listopadzie wiceszefowa PE chwaliła prawa pracownicze w Katarze, które krytykowały organizacje praw człowieka. Mówiła, że Katar jest liderem w dziedzinie takich praw.
Od tej wypowiedzi już zdystansowała się jej partia w Grecji, PASOK. W ogóle, jak podaje portal dziennika "Kathimerini", Kaili została zawieszona i przez swoją partię, i przez grupę Socjalistów i Demokratów. W kraju zapadła też decyzja o zamrożeniu majątku i aktywów finansowych Kaili i osób z nią związanych.
Polska prawica o Kaili
"PE stanowczo sprzeciwia się korupcji" – podkreśliła mocno przewodnicząca PE Roberta Metsola. "Zero tolerancji dla korupcji" – grzmią w mediach społecznościowych Zieloni. A krytykujący UE przypuścili atak. Również w Polsce przypomniano sobie, jak w 2016 roku Kaili oceniła sytuację praworządności w naszym kraju.
"'Standardy' greckiej socjalistki" – grzmi nie bez wyczuwalnej satysfakcji TVP Info.
W sieci zagotowało się od komentarzy, łącznie z pozdrowieniami z Polski i nadzieją, że Greczynka "będzie miała przytulną i miłą celę".
"Zarzuty to: zorganizowana grupa przestępcza, korupcja i pranie brudnych pieniędzy. W tle walizka i 600 tyś. euro - brzmi znajomo? Atrybuty ich praworządności?" – zakpiła Beata Mazurek. Europosłanka PiS stwierdziła jeszcze, że "PE, KE i opozycja mają pełne usta frazesów o praworządności, a fakty pokazują ich hipokryzję i cynizm".
Emocje w PiS wywołał wpis, który Kaili zamieściła na swojej stronie w styczniu 2016 roku. I w którym oceniła, jak w ciągu zaledwie trzech miesięcy po wyborze, nowy polski rząd przyjął "alarmujący autorytarny zwrot".
"Będę pytał o praworządność w PE. Polskę chcą rozliczać ludzie, którzy są zatrzymani w sprawie korupcji" – już zapowiedział w rozmowie z portalem braci Karnowskich europoseł Dominik Tarczyński.
Sam portal też wytyka: "To są standardy zatrzymanej wiceszefowej PE! Kaili oskarżała Polskę i rozpływała się nad Katarem: Jest liderem praw pracowniczych".
Kim jest Eva Kaili
Przed weekendem pewnie nie każdy kojarzył jej nazwisko i twarz. Wcale nie jest też łatwo znaleźć polskiego polityka, który mógłby powiedzieć o niej coś więcej.
– Ja jej właściwie nie znałem – mówi nam jeden z europosłów. Ale może z czymś wcześniej ją kojarzył? – Z niczym. Że jest przystojną kobietą – odpowiada.
Andrzej Halicki: – Kompletnie merytorycznie jej z niczym nie kojarzę. Nie pamiętam jej wystąpień, czy spraw, które by prowadziła.
– Jesteśmy w innych komisjach, nie miałem zbyt dużo okazji do współpracy z panią poseł. Wiem, że była mocno zaangażowana w prace PE, z tego, co słyszałem, robiła bardzo dużo różnego rodzaju eventów w PE. I też prawdopodobnie nie przez przypadek została wiceprzewodniczącą – reaguje z kolei Krzysztof Hetman, europoseł PSL.
Róża Thun: – Jest młoda, efektowna, ładna, mówi dosyć dobrze po angielsku. Nie robi na mnie wrażenia osoby z misją czy żelaznym charakterem. Nie przypominam sobie, żeby angażowała się w tematy, które dziś są najważniejsze, ale mogę się mylić.
Dodaje: – Poruszała się w tematach cyfrowych. Ja jej nie pamiętam z zaangażowania w najważniejsze tematy dotyczące przestrzegania praworządności i nowych źródeł energii. Nie pamiętam, żeby bardzo walczyła w tych kwestiach.
Była w komisji do zbadania sprawy nielegalnych inwigilacji PEGASUSem i innymi systemami. Wyraźnie, ale nieskutecznie, starała się zmiękczyć nasze stanowisko dotyczące nadużywania podsłuchów w Grecji.
Była na liście "Spiegla" wpływowych ludzi roku
Eva Kaili, rocznik, 1978, była dziennikarką i prezenterką telewizyjną w Mega Channel, najstarszej prywatnej sieci telewizyjnej w Grecji, przez dwie kadencje zasiadała w greckim parlamencie z ramienia partii PASOK. W oficjalnych biogramach przeczytamy też, że w PE była aktywna w dziedzinie innowacji, cyfryzacji, ale także podatków.
Pochodzi z Salonik, ukończyła studia inżynierskie z architektury, stosunki międzynarodowe i dziennikarstwo. W 2002 roku została najmłodszą członkinią Rady Miejskiej swojego miasta. W 2004 roku była najmłodszą kandydatką w wyborach krajowych, a w 2007 roku została najmłodszą parlamentarzystką PASOK.
A w 2011 roku "Business Insider" pisał o niej: "Najpopularniejszy grecki polityk na świecie". To wtedy niemiecki "Der Spiegel" umieścił ją na liście wpływowych ludzi roku. Kaili była jedyną obywatelką Grecji, którą na niej uwzględniono – gdy Grecja pogrążona była w kryzysie, dyskutowano o referendum w sprawie kolejnej transzy pomocy, los premiera Jeorjasa Papandreu wisiał na włosku, a ona, członek rządzącej partii, ogłosiła, że go nie poprze.
11 lat później Kaili znów jest na świeczniku, choć w jakże odmiennej roli.
– Wszędzie mogą zdarzać się takie sytuacje. Szkoda, że zdarzyła się w PE. Niestety tam, gdzie pracują ludzie, nie jesteśmy wolni od takich zachowań lub zagrożeń. Na pewno nie będzie to zapisane jako sukces PE i wizerunkowo PE z pewnością na tym ucierpi. Co do tego, nie mam najmniejszych wątpliwości – uważa Krzysztof Hetman.
– To bardzo rzutuje na wizerunek PE. Ale jak się kradnie na kilometrach, to też na nim rzutuje. A trzeba przypomnieć, że pan Czarnecki też był wiceprzewodniczącym PE – przypomina Róża Thun.