Klony to clonazepam, rolki – relanium. "W liceum wstyd się nie znać na psychotropach"
Kamil (imię zmienione) jest nastolatkiem, który sprawiał "klasyczne" problemy wychowawcze. Palił skręty, wracał po nocach, a nawet rozbił samochód z wypożyczalni. Rodzice poszli z nim do psychiatry. Dostał leki psychotropowe w dawce większej, niż niejeden podopieczny MONAR-u, który wychodzi z długoletniego uzależnienia.
Efektami terapii rodzice są jednak zachwyceni. Chłopak co prawda przytył (efekt uboczny niektórych psychotropów), przeszedł na edukację w trybie indywidualnym i całe dnie przesiaduje przy komputerze, ale "wyszedł z toksycznego towarzystwa i nie sprawia już problemów wychowawczych". Rodzice w końcu przestali się o niego martwić
To zresztą niejedyny przykład z życia wzięty, który podaje psychoterapeutka i twórczyni konta na Instagranmie "Pani od narkotyków" dr Maria Banaszak.
Ręce mi opadły, gdy do poradni przyszła szesnastolatka, która brała silne leki uspokajające i przeciwpsychotyczne. Terapeuta zapytał, z jakiego powodu zostały jej przepisane. Odpowiedź była powalająca: bo przygotowuje się, by rzucić palenie elektronicznych papierosów i wiedząc, że towarzyszy temu nerwowość, rozchwianie emocjonalne i ogólny dyskomfort, postanowiła się na wszelki wypadek "zabezpieczyć"
O tym, że wiele konsultacji nie odbywa się zgodnie ze sztuką, mówi także psychoterapeutka, Cecylia Bieganowska. Jak tłumaczy, od pacjentów dowiaduje się, że przyjmowane leki przepisał im lekarz podczas wizyty, która trwała łącznie około pięciu minut.
– Z informacji przekazanych przez psychiatrów, z którymi współpracuję, wiem, że na wizycie, która trwa tak krótko, nie da się zdiagnozować pacjenta – komentuje.
Ale recepta na leki jest zwykle spełnieniem oczekiwań rodziców. W końcu jak ktoś wydaje na wizytę często setki złotych, oczekuje efektów, najlepiej od razu. To zresztą tyczy się również efektów terapii.
Niejednokrotnie rodzice przychodzą do gabinetu psychoterapeuty z listą oczekiwań i konkretnych "cech", które chcieliby , aby ich dziecko nabyło w przebiegu terapii. Są też oczywiście rodzice bardzo zaangażowani w proces leczenia, otwarci na współpracę i pracę nad sobą, choć ta bywa oczywiście trudna i bolesna. Jednak wielu rodziców wchodzi do gabinetu z chęcią "naprawienia" dziecka, najlepiej bez wymagania zbyt wielu zmian od siebie samych.
Klony, trampki i rolki, czyli młodzieżowy slang leków psychotropowych
Popularność leczenia psychiatrycznego i bycia w terapii jest coraz większa. Dowodem na to niech będzie przekazana przez Marię Banaszak informacja, że wśród młodzieży funkcjonuje nawet slang lekowy.
Klony to clonazepam, rolki – relanium, a trampki to tramadol. Dzieci zamiast o muzyce rozmawiają o psychotropach, które zażywają i o efektach swoich terapii. Jednocześnie eksperci dostrzegają coraz większą plagę "zombie", czyli dzieci funkcjonujących pod wpływem bardzo silnych leków.
Bardzo niedawno zetknęłam się z sytuacją, w której nauczycielka w jednym z dobrych liceów w Polsce zwróciła się do rodziców z pytaniem, jak ma rozmawiać z dzieckiem, które przez leki miało ewidentny problem z nawiązywaniem relacji społecznych, koncentracją i nauką. Mówiąc wprost było "przymulone". Usłyszała odpowiedź, że ma się nie wtrącać.
Psychotropy psychotropom nierówne
– Nie ma czegoś takiego jak "złe leki". Leki psychotropowe ratują ludziom życie. Zresztą znajdują zastosowanie nie tylko w psychiatrii, ale też np. w anestezjologii. Natomiast trzeba powiedzieć, że często terapia jest źle dobrana, w tym nieadekwatnie do potrzeb pacjenta. Spora ich część jest przepisywana bez potrzeby, w zbyt dużych ilościach i przede wszystkim na znacznie dłużej, niż realnie potrzeba – tłumaczy dr Maria Banaszak.
Jak wyjaśnia, leki psychotropowe to przepastny worek, w którym mieszczą się różne grupy, o różnym działaniu i przeznaczeniu. I stając przed sytuacją konieczności podjęcia leczenia, warto mieć na ich temat wiedzę.
Psychotropy można podzielić na kilka grup. W uproszczeniu, do tych najbardziej niebezpiecznych powinniśmy zaliczać benzodiazepiny i opioidy, czyli leki o silnym i bardzo skutecznym działaniu, ale przeznaczone do stosowania doraźnego i to w bardzo wybranych sytuacjach.
Te pierwsze, zwane potocznie "benzo", to szeroka grupa leków o działaniu przeciwlękowym, nasennym i przeciwdrgawkowym, wśród których są dobrze znane relanium, clonazepam, xanax i wiele innych. Choć są to substancje silnie uzależniające, niektóre źródła podają, że to drugie najczęściej przepisywane leki na receptę w Polsce.
Druga grupa to opiaty i opioidy, czyli grupa substancji silne przeciwbólowych, działających znieczulająco i hamująco na centralny układ nerwowy, jak również uspokajająco, nasennie i euforyzująco. Znajdziemy wśród nich morfinę, fentanyl, tramadol lub oksykodon. Są oczywiście silnie uzależniające. W końcu do tej samej grupy należy m.in. heroina.
Z drugiej strony mamy natomiast szeroką grupę antydepresantów, m.in. leki z grupy SSRI.
Nie musimy się ich bać. Są to leki, które są przeznaczone do długotrwałego stosowania, które nie uzależniają i nie zmieniają stanu świadomości. Wśród leków psychotropowych są jednak też takie, które co prawda nie uzależniają (lub mają bardzo niski potencjał uzależniający), ale szczególnie w większych dawkach mają znaczący wpływ na funkcjonowanie i percepcję. Mówiąc kolokwialnie – "zamulają". Tak działają przede wszystkim leki przeciwpsychotyczne (neuroleptyki) oraz leki uspokajające i nasenne inne niż benzodiazepiny.
Tymczasem na lekach i ich działaniu często lepiej od rodziców znają się dzieci. Wiedzę na ich temat zresztą pogłębiają aż nadto, szczególnie że psychotropy mogą nieźle "kopnąć". Zaczynają więc zażywać je jak narkotyki.
Są całe fora internetowe poświęcone informacjom o tym, jakie efekty dają substancje łączone w konkretny sposób, w konkretnych dawkach. Dochodzi do tego, że uczniowie szkół wzajemnie wymieniają się środkami, które przepisał im psychiatra, a nawet sprzedają je między sobą.
Psychoterapeutka Cecylia Bieganowska opowiada o interwencji, w której brała udział w jednej z podwrocławskich podstawówek.
Jedna z uczennic dokonała próby samobójczej przez zażycie dużej dawki leków psychotropowych. Kiedy próbowano ustalić, skąd w ogóle wzięła środki wyszło na jaw, że wśród uczniów w wieku 12-13 lat funkcjonowała zorganizowana grupa, która rozprowadzała leki psychotropowe, ukradzione rodzicom i dziadkom.
Ze względu na młody wiek sprawców, wszystko zakończyło się interwencją kuratora. Sytuacja pokazuje jednak skalę problemu.
"Moda na terapię"
Samo normalizowanie psychoterapii i dbania o swoje zdrowie psychiczne poprzez konsultacje ze specjalistami jest zdaniem dr Marii Banaszak zjawiskiem bardzo pozytywnym. Podkreśla ona jednak, że coraz częściej zdarza się, że zaczyna ono przybierać wypaczoną formę i staje się po prostu modą, a nie odpowiedzią na realne problemy.
"Moda na terapię" to jednak zdaniem Cecylii Bieganowskiej krzywdzące określenie. – Może to sugerować, że terapia jest czymś zbędnym, ale wszyscy korzystają, bo jest na to moda – sugeruje ekspertka i dodaje, że w odczuciu wielu dorosłych, w tym rodziców i bliskich dzieci z problemami psychicznymi, "terapia to fanaberia".
– Takie osoby często twierdzą, że młodzież wyolbrzymia swoje problemy, zamiast zająć się przyziemnymi, które zdaniem bliskich są ważniejsze – tłumaczy terapeutka.
Na warsztatach w szkołach bardzo często słyszę od uczniów, że bardzo źle się czują, bardzo potrzebują z kimś porozmawiać, bo sobie nie radzą z problemami, ale kiedy proszą rodziców, żeby ich zaprowadzili do terapeuty, to słyszą, że przesadzają i mają się zabrać za naukę, bo egzamin/sprawdzian/matura za pasem
Terapeutka dodaje, że sporo dzieci pozostawionych jest więc samym sobie, a po warsztatach, które prowadzi w szkołach, ustawia się cały wężyk osób, które błagają o pomoc, na którą ze strony rodziców nie mają żadnych szans.
Sama chęć udzielenia dzieciom pomocy ze strony rodziców to jednak nie wszystko. Wielu zamiast do terapeuty, idzie z synem czy córką do psychiatry i na wykupieniu recepty na psychotropy się kończy. Tymczasem jak podkreśla dr Maria Banaszak, w zasadzie nie ma zaburzenia psychicznego, które powinno się leczyć wyłącznie lekami psychotropowymi.
– Farmakoterapia bywa niezbędna i dobrze, że mamy możliwość z niej korzystać, ale powinna stanowić jedynie uzupełnienie pracy psychoterapeutycznej – wyjaśnia.
Cecylia Bieganowska dodaje do tego, że nawet rodzice, którzy zdecydują się pójść z dzieckiem do specjalisty, najczęściej nie mają świadomości tego, co powinna dać dzieciom terapia i leczenie.
– Chcieliby, żeby dziecko, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zostało "naprawione", Tymczasem właśnie świadomość tego, co mu dolega i jak to zmienić, jest podstawą sukcesu. Zwłaszcza że problem ze zdrowiem psychicznym wśród dzieci i młodzieży jest ogromny – tłumaczy.
Liczba samobójstw wśród dzieci i młodzieży w Polsce
Raport "Życie Warte jest rozmowy" dotyczący zachowań samobójczych w grupie do 18 roku życia pokazuje, ile dzieci i nastolatków w Polsce popełniło lub chciało popełnić samobójstwo.
Na przestrzeni dekady (2012-2021) policja odnotowała 5658 prób odebrania sobie życia, z czego 1181 przypadków skończyło się śmiercią samobójczą. Według danych KGP 1 z 6 prób samobójczych podjętych przez osoby poniżej 18. roku życia okazała się śmiertelna.
Statystyki pokazują, że problemem jest nie tyle rosnąca liczba samobójstwa wśród dzieci i młodzieży, ile brak skutecznych działań w ich zapobieganiu. Samobójstwa nie biorą się w końcu znikąd.
Dane Policji za 2021 rok pokazują gwałtowny wzrost zachowań samobójczych wśród młodych osób. W 2021 roku 1496 dzieci i nastolatków poniżej 18. roku życia podjęło próbę samobójczą, aż 127 z tych prób zakończyło się śmiercią. W stosunku do 2020 roku jest to wzrost odpowiednio o 77 proc. zachowań samobójczych oraz o 19% śmierci samobójczych.
Jak czytamy w raporcie, w Polsce więcej osób ginie w wyniku samobójstw, niż w wypadkach samochodowych. Co 10 lat z mapy naszego kraju znika jedno miasto zbliżonej wielkości do Ełku czy Bełchatowa. Na każdą 28-osobową klasę przypada średnio dwóch uczniów po próbie samobójczej. Każde samobójstwo i próba samobójcza wpływa nawet na 20 osób z najbliższego otoczenia. Znajdujesz się w trudnej sytuacji, przeżywasz kryzys, masz myśli samobójcze?
– Telefon interwencyjny dla osób w trudnej sytuacji życiowej Kryzysowy Telefon Zaufania – wsparcie psychologiczne: 116 123 czynny codziennie od 14:00 do 22:00 – Całodobowe centrum Wsparcia dla osób w kryzysie emocjonalnym: 800 70 22 22 – Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111 – Jeśli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej zadzwoń pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.