Argentyna mistrzem świata! Messi jest boski jak Maradona, fenomenalny finał mundialu
- Finał MŚ w Katarze rozegrany został na Lusail Iconic Stadium w Lusail
- Argentyńczycy wcześniej zdobywali tytuł mistrzowski w 1986 roku
- Francuzi na mundial w Katarze przyjechali jako obrońcy Pucharu Świata
Niedzielny finał zapowiadany był przede wszystkim, jako starcie dwóch wielkich gwiazd. Lionel Messi, chcący powtórzy osiągnięcie Diego Maradony z mundialu z 1986 roku kontra Kylian Mbappe. Niezwykle utalentowany Francuz, który mając zaledwie 23 lata, stanął przed szansą zdobycia drugiego tytułu MŚ.
Obaj panowie byli też na czele klasyfikacji strzelców. Mbappe zdobył cztery gole, Messi w Katarze trafił aż pięciokrotnie. Argentyńczyk nie zdołał pokonać przed finałowym pojedynkiem, tylko... Wojciecha Szczęsnego. Ale w meczu z Polakami wyręczyli go koledzy. Za to Mbappe Biało-Czerwonym wbił dwa gole w spotkaniu 1/8 finału mundialu.
Dodatkowo naprzeciw siebie stanęła dwójka świetnych trenerów. Przed ogromną szansą zapisania się w historii stanął Didier Deschamps. Francuz wznosił puchar za MŚ jako zawodnik w 1998 roku. Przed czterema laty (2018) powtórzył ten sukces, już jako selekcjoner Francji. Gdyby Francuzi wygrali w niedzielę, Deschamps powtórzyłby sukces Vittorio Pozzo. Włoski szkoleniowiec wygrał z Italią na MŚ w 1934 i 1938 roku. A na obronę tytułu MŚ piłkarski świat czeka od 60 lat. Wówczas dokonała tego Brazylia, ale nie z jednym selekcjonerem.
Po drugiej stronie Lionel Scaloni. Selekcjoner "żółtodziub" w porównaniu z Deschampsem. Ale też człowiek, który dał nadzieję piłkarzom i kibicom Albicelestes. Wygrana w Copa America przed rokiem była jasnym sygnałem, że z Messim kadra może zdobywać trofea.
Co ciekawe, Scaloni jako piłkarz zagrał na mundialu w 2006 roku. Właśnie wtedy w kadrze na MŚ debiutował Messi. Historia zatoczyła zatem koło. Szesnaście lat później Messi po raz ostatni pojawił się na murawie podczas mundialu, zaliczając 26 mecz w tego typu turnieju. To absolutny rekord MŚ, Argentyńczyk wyprzedził Niemca Lothar Matthäusa z 25 występami.
Marciniak z gwizdkiem, Szpakowski po raz ostatni
Niedzielny finał miał również mocne polskie wątki. Pierwszym z nich była obsada sędziowska, na której czele stanął Szymon Marciniak. Na liniach arbitra z Płocka wspierali rodacy Paweł Sokolnicki oraz Tomasz Listkiewicz. Sędzią VAR był za to Tomasz Kwiatkowski.
Swój symboliczny moment miał również Dariusz Szpakowski. Legendarny komentator TVP oraz wcześniej Polskiego Radia skomentował finałowe starcie, w duecie z Sebastianem Milą. "Szpak" w Katarze zaliczył dwój dwunasty mundial w karierze, kończąc mundialową karierę w wieku 71 lat. Jak sam przyznał, na MŚ już komentować nie będzie, ale nie kończy pracy w zawodzie.
Co do wyjściowych składów, Deschamps postawił na sprawdzone rozwiązania sprzed półfinału mundialu. Do składu powrócili bowiem nieobecni w spotkaniu z Marokiem (2:0) obrońca Dayot Upamecano oraz pomocnik Adrien Rabiot.
W przypadku Argentyńczyków, w wyjściowym składzie zabrakło niespodziewanie Marcosa Acuni. Boczny obrońca pauzował za kartki w półfinale z Chorwatami (3:0). Na tyle dobrze zastąpił go Nicolas Tagliafico, że Scaloni ponownie zaufał drugiemu z wymienionych. Do składu Albicestes powrócił Angel Di Maria, doświadczony skrzydłowy.
Kwadrans otwarcia dla Argentyny
Mecz rozpoczął się od niezłej wymiany piłki Argentyny, Rodrigo de Paul próbował uruchomić w drugiej minucie Juliana Alvareza. Napastnik stanął sam na sam z Hugo Llorisem, ale chwilę wcześniej powędrowała chorągiewka w górę, sygnalizując pozycję spaloną.
Marciniak upomniał też de Paula, który w pierwszym zagraniu wyraźnie odepchnął Rabiota. Polak ukrócił takie praktyki Argentyńczyka, sugerując, ze następnym razem nie obejdzie się bez kartki.
W 5. minucie z dystansu uderzył Alexis Mac Allister, ale wprost w ręce Llorisa. To było jednak pierwsze cele uderzenie w finale. Albicelestes mieli jednak optyczną przewagę. W 7. minucie uderzył zza pola karnego de Paul, akcję napędził za to Messi. Trójkolorowi umiejętnie jednak zablokowali uderzenie pomocnika Atletico Madryt.
W 10. minucie Cristian Romero ostro potraktował Llorisa. Bramkarz Francuzów otrzymał cios łokciem od rywala w polu karnym, ale po interwencji służ medycznych, kapitan mistrzów świata zdołał wrócić do gry.
Pierwszy wycieczka Francuzów pod bramkę Argentyny to 13. minuta. Wymiana podań pomiędzy Rabiotem a Mbappe nie zakończyła się jednak niczym konkretnym. Zagranie bez przyjęcia przewidział bowiem bramkarz Albicelestes Emiliano Martinez.
Messi rozpoczął swoje show
Drugi kwadrans rozpoczął się od wymiany Albicelestes przed polem karnym. Messi uruchomił de Paula, ten zagrał idealnie do Di Marii. Skrzydłowy Juventusu Turyn kropnął mocno swoją słabszą, prawą nogą. Efekt? Piłka poleciała bardzo wysoko nad bramką.
W 19. minucie rzut wolny z bocznej strefy na wysokości pola karnego wykonywał Antoine Griezmann. Francuz nieźle dośrodkował na głowę Oliviera Giroud. Doświadczony napastnik oddał groźny strzał głową, ale zawisł przy nim na plecach rywala, co wychwycił Marciniak.
Wreszcie w 23. minucie kibice mogli się cieszyć z pierwszego gola. Błąd we własnym polu karnym popełnił Ousmane Dembélé, który niepotrzebnie faulował Di Marię.
Sędzia Marciniak mógł podjąć tylko jedną decyzję, wskazać na jedenasty metr. Pewnym wykonawcą okazał się Messi, trafiając po raz szósty w tym turnieju.
To jednak nie było koniec problemów Francuzów. Niespełna kwadrans później było już 0:2 z perspektywy obrońców tytułu. Tym razem gola zdobył Di Maria. Trzeba jednak oddać wielki kunszt Messiego, który uruchomił akcję na środku boiska, wypuszczając w bój Juliana Alvareza. Ten błyskawicznie zagrał do Mac Allistera, a pomocnik pognał w stronę bramki, po czym odegrał do Di Marii.
Doświadczony skrzydłowy dobrze wiedział, co zrobić z piłką, pakując ją do siatki obok zupełnie bezradnego Llorisa.
Deschamps postanowił nie czekać na dalsze wydarzenia i zarzucił "wędkę" na dwójkę swoich graczy. Tak mawia się bowiem na sytuację, w której błyskawicznie dochodzi do korekt. A tak było w przypadku Giroud i Dembélé, którzy zeszli w 41. minucie.
Na ich miejsce pojawili się odpowiednio Marcus Thuram oraz Randal Kolo Muani. Obaj sporo wnieśli w końcówce półfinału z Marokiem, ale do przerwy finałowej batalii nic nie uległo zmianie. To Albicelestes byli na w pełni zasłużonym prowadzeniu.
Trójkolorowi kompletnie wybici z rytmu
Najciekawszym pytaniem po przerwie było to, co działo się we francuskiej szatni. Mistrzowie świata byli wyraźnie stłamszeni przez świetną Argentynę. Nerwowe ruchy Deschampsa, brak wiary w sukces, to nie zwiastowało nic dobrego dla Europejczyków.
Scenariusz układał się idealnie dla Albicelestes. Każda groźniejsza próba ataku Francuzów kończyła się szybki faulem bądź skuteczną interwencją Argentyńczyków. Trójkolorowi byli przede wszystkim wybici z rytmu.
Argentyńczycy kontynuowali za to swoje granie, starając się wbić gola numer trzy. Swoje szanse mieli Alvarez i Messi. W pierwszym przypadku obronił Lloris, w drugim skutecznie nogę wsadził przed futbolówkę jeden ze stoperów Francji.
Po godzinie gry w statystyce strzałów celnych Argentyna prowadziła 5:0. Francuzi byli coraz bardziej sfrustrowani.
Rewelacyjny powrót Francuzów
Kingsley Coman czy Eduardo Camavinga zostali wypuszczeni w bój na ostatnie 20 minut spotkania. Francuzi nie sprawiali jednak wrażenia zespołu, który miałby zamiar wymyślić coś nowego w finale. Jak się jednak okazało, futbol ponownie pokazał, jak jest nieprzewidywalny.
To prądu Francuzów podłączył Nicolas Otamendi. Stoper Argentyny popełnił błąd, który dał Trójkolorowym rzut karny. Takiej sytuacji, podobnie jak Messi w pierwszej połowie, nie zmarnował Mbappe.
Co gorsza dla Albicelestes, po nieco ponad minucie było już 2:2. Mistrzowie poczuli krew i doszli do świetnej sytuacji, drugiej w meczu. Spory udział przy trafieniu mieli do spółki Rabiot oraz Thuram, a akcję sfinalizował potężnym strzałem Mbappe. Tym samym Francuz dołożył szóste trafienie, wyrównując dorobek Messiego na MŚ.
Najważniejsze jednak, że z 0:2 zrobiło się 2:2, czyli dokładnie taki sam scenariusz, jaki Argentyna przerabiała w ćwierćfinale z Holandią. Wówczas skończyło się na szczęśliwej serii jedenastek dla Albicelestes.
Messi miał jednak na nodze piłkę meczową. Kapitan Argentyńczyków w doliczonym czasie bardzo mocno uderzył na bramkę Llorisa. Futbolówka leciała pod poprzeczkę, ale kapitan Francuzów był w stanie sparować strzał na rzut rożny.
To była świetna okazja bardzo zmęczonych Argentyńczyków. Albicelestes co rusz doprowadzali do groźnych kontr rozpędzonych Trójkolorowych.
Warto również odnotować dobrą pracę Marciniaka. W przynajmniej dwóch sytuacjach mocno zagotowało się w polu karnym Argentyny. Francuzi próbowali wymusić rzut karny, ale Polak odpowiednio ocenił trudną sytuację, zwłaszcza spoglądając na wynik.
Messi i Mbappe trafili po razie
Dopiero w dodatkowych 30 minutach na głębsze zmiany zdecydował się selekcjoner Argentyny. Na boisku pojawił się Leandro Paredes i Lautaro Martinez. W 105. minucie świetną okazję miał ten drugi. Napastnik Interu Mediolan w ostatniej chwili został jednak uprzedzony w polu karnym bardzo dobrze blokującym obrońcą.
Na koniec pierwszej połowy szansę miał raz jeszcze Martinez. Ponownie lepszy był jednak defensor Upamecano. Argentyna wyraźnie złapała drugi oddech.
Okazało się jednak, że największe emocje były jednak przed nami. Po trafieniu zaliczyli bowiem zarówno Messi, jaki i Mbappe. Zaczął gwiazdor Argentyny.
Na dwie minuty przed końcem kolejną świetną decyzją popisał się jednak Marciniak. Duży błąd w polu karnym popełnił Montiel. Ten, który pojawił się na początku dogrywki, zagrał piłkę ręką w szesnatce Albicelestes.
Decyzja Marciniaka mogła być tylko jedna, rzut karny. Po raz drugi do "wapna" podszedł Mbappe i ponownie wytrzymał emocje, pokonując Martineza.
W końcówce świetne okazje mieli jeszcze m.in. Mbappe i Martinez, ale wynik nie uległ zmianie. O tym, kto zdobędzie mistrzowski tytuł miały zadecydowac rzuty karne.
Losowanie było korzystne dla Argentyny, bo Francuzi strzelali na bramkę, gdzie za plecami bramkarza był głośny sektor fanów Albicelestes. Pierwszą jedenastkę wykorzystał Mbappe (1:0). Wyrównał Messi (1:1). W drugiej serii Martinez obronił strzał Comana (1:1). Nie pomylił się za to Paulo Dybala (1:2). Pomylił się za to Aurelien Tchouaméni, strzelając obok bramki (1:2). Pewnie jedenastkę wykorzystał Paredes (1:3). Następnie trafił Kolo Muani (2:3). Decydującą jedenastkę wykorzystał Montiel (2:4), wymazując błąd, który popełnił w samej końcówce dogrywki.
Argentyna – Francja 3:3 (2:0, 1:1), rzuty karne: 4:2 Bramki: Lionel Messi (23-rzut karny, 109), Angel Di Maria (36) – Kylian Mbappé (80-rzut karny, 82, 118-rzut karny) Żółte kartki: Enzo Fernandez, Marcos Acuna, Gonzalo Montiel, Leandro Paredes, Emiliano Martinez (Argentyna) – Adrien Rabiot, Olivier Giroud, Marcus Thuram (Francja) Sędziował: Szymon Marciniak (Polska) Widzów: ok. 89 000
Argentyna: Emiliano Martinez – Nicolas Tagliafico (120+1. Paulo Dybala), Nicolas Otamendi, Cristian Romero, Nahuel Molina (91. Gonzalo Montiel) – Alexis Mac Allister (116. German Pezzella), Angel Di Maria (64. Marcos Acuna), Enzo Fernandez, Rodrigo de Paul (102. Leandro Paredes) – Julian Alvarez (102. Lautaro Martinez), Lionel Messi. Francja: Hugo Lloris – Jules Koundé (118. Axel Disasi), Raphael Varane (113. Ibrahima Konate), Dayot Upamecano, Théo Hernandez (71. Eduardo Camavinga) – Aurelien Tchouaméni, Adrien Rabiot (96. Youssouf Fofana), Ousmane Dembélé (41. Randal Kolo Muani), Antoine Griezmann (71. Kingsley Coman), Kylian Mbappé – Oliver Giroud (41. Marcus Thuram).