Wzruszające pożegnanie i przeprosiny Szpakowskiego na antenie. Dziękujemy, legendo!

Krzysztof Gaweł
18 grudnia 2022, 21:13 • 1 minuta czytania
Dariusz Szpakowski finałem mistrzostw świata w Katarze pożegnał się z widzami. Nie sposób nie uronić łzy po jego słowach na antenie. – Przepraszam za wszelkie pomyłki, potknięcia, przejęzyczenia w czasie tych komentarzy z dwunastu finałów. Bycie w państwa domach – nie ukrywam – było zaszczytem, przyjemnością i też wyróżnieniem. Z finałów mistrzostw świata pożegnalne: "Halo Warszawa" – zakrzyknął po raz ostatni "Szpak".
Wzruszające pożegnanie i przeprosiny Dariusza Szpakowskiego. Dziękujemy, legendo! Fot. Screen / TVP Sport

Finał katarskiego mundialu i starcie Argentyny z Francją zapadnie nam w pamięci na lata. To był kosmiczny mecz i szczególny również dla polskich kibiców ze względu na postać Dariusza Szpakowskiego. 71-letni komentator po raz ostatni miał okazję relacjonować mecz w historii mistrzostw świata. Ten pojedynek, pełny dramaturgii, emocji i zwrotów akcji, był dla "Szpaka" symbolicznym pożegnaniem z mundialami i wielkimi imprezami. Nestor nie kończy kariery, ale już nie będzie mu dane komentować wielkich imprez na antenie.

W roli komentatora "Szpak" nie opuścił żadnego turnieju rangi mistrzostw świata od 1978 roku. Wyprawa na mundial do Kataru była dla Dariusza Szpakowskiego dwunastym turniejem MŚ w zawodowej karierze. Legenda TVP udzieliła wywiadu dla TVP Sport przed finałowym starciem.

Dziennikarz Mateusz Miga zapytał Szpakowskiego, czy uroni łzę? – Powtarzam, na pewno nie jest tak, że to mój ostatni mecz. Na pewno ostatni na mistrzostwach świata. A co dalej? Zobaczymy. Jestem człowiekiem emocjonalnym i czasami aż we mnie buzują – przyznał "Szpak".

I faktycznie w trakcie niemal trzech godzin transmisji z finału, który Dariusz Szpakowski relacjonował w duecie z Sebastianem Milą, wspomnień, emocji i wzruszeń nie brakowało. I dobrze, takie prawo człowieka, który w naszych domach był głosem mistrzostw i budował kolejne obrazy swoimi słowami. Gdy Argentyna wygrała finał po serii rzutów karnych, pełen emocji "Szpak" tylko zakrzyknął: – Vamos Argentina!

A potem pożegnał się, nie kryjąc wzruszenia, z kibicami po latach wspaniałej pracy.

Argentyno! Spełniasz swoje sny razem z Messim i jesteś po raz trzeci najlepszą drużyną świata. (...) Proszę państwa, żegnam telewidzów programu pierwszego. Mój ostatni finał mistrzostw świata, ale jeszcze nie odkładam mikrofonu. Dziękuję państwu za wspaniałe chwile podczas dzisiejszego finału i podczas dwunastu finałów mistrzostw świata – mówił wzruszony Dariusz Szpakowski na antenie.

Łza kręci się sama w oku, ale to nie był koniec pożegnania legendy. – Przepraszam za wszelkie pomyłki, potknięcia, przejęzyczenia w czasie tych komentarzy z dwunastu finałów. Bycie w państwa domach – nie ukrywam – było zaszczytem, przyjemnością i też wyróżnieniem. Z finałów mistrzostw świata pożegnalne: "Halo Warszawa" – zakrzyknął po raz ostatni Dariusz Szpakowski.

Legendę mikrofonu w Katarze można było usłyszeć podczas czterech spotkań grupowych. Dariusz Szpakowski skomentował mecze: Brazylia – Serbia, Hiszpania – Niemcy, Chorwacja – Belgia oraz Kamerun – Brazylia. Później komentował mecz 1/8 finału Brazylia – Korea Południowa, a ostatnio dramatyczny ćwierćfinał Chorwacja – Brazylia. Wreszcie okazało się, że dostał szansę relacjonowania finału. Kibice chcieli, by mógł się godnie pożegnać i władze TVP Sport dały mu taką właśnie okazję. Co dalej?

– Nie wiem, czy będę siedział na leżaku, ale na pewno nie będzie mnie na mundialu. Oczywiście, mogę dostać od Telewizji Polskiej propozycję śrubowania rekordu. W Katarze poznałem rekordzistę – Argentyńczyka, który ma za sobą siedemnaście mundiali. Byłem pod dużym wrażeniem tego starszego pana i od razu wysłałem sygnał do Marka Szkolnikowskiego, że jednak nie kończę. Ale to był żart – zakończył Dariusz Szpakowski. 

W finale piłkarskich mistrzostw świata w Katarze Argentyna pokonała Francję po rzutach karnych.  W niedzielę 18 grudnia 2022 roku obejrzeliśmy fantastyczny pojedynek mistrzów Ameryki Południowej z mistrzami świata na Lusail Iconic Stadium. Albicelestes prowadzili już 2:0, ale Kylian Mbappe niemal sam doprowadził do remisu. W dogrywce na 3:2 trafił Lionel Messi, ale znów wyrównał Mbappe. Wreszcie po rzutach karnych Argentyna ograła rywali 4:2 i sięgnęła po swój trzeci tytuł mistrzów świata w historii.

Legendo, dziękujemy!