"Wyłudzenie, szwindel na ogromną skalę". Szczerba i Joński o działce Morawieckiego od parafii

Rafał Badowski
21 grudnia 2022, 09:57 • 1 minuta czytania
Posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba oraz Dariusz Joński wystąpili na konferencji prasowej, na której przedstawili nowe ustalenia ws. działki Mateusza Morawieckiego. Według tego, co przekazali, Kościół miał przekazać bezprawnie Mateuszowi Morawieckiemu słynną działkę we Wrocławiu.
Dariusz Joński i Michał Szczerba przedstawili nowe okoliczności zakupu ziemi przekazania Mateuszowi Morawieckiemu działki od parafii. Fot. Krzysztof Radzki / East News

Jak ujawniła wcześniej "Gazeta Wyborcza", 700 tys. zł za grunty warte 4 mln zł miało być dla Mateusza Morawieckiego interesem życia. W 2002 roku obecny premier miał odkupić własność Kościoła na wrocławskim Oporowie. Tymczasem według najnowszych ustaleń działka ta nawet nie należała do Kościoła.


Joński i Szczerba: to było wyłudzenie, szwindel na ogromną skalę

– Zaczęła nas interesować kwestia przekazania działki przez Skarb Państwa samej parafii. Możemy wręcz mówić o wyłudzeniu – powiedział Dariusz Joński. Wraz z Michałem Szczerbą przedstawili na konferencji dokumenty, z których najstarsze pochodzą z 1998 roku. – To szwindel na ogromną skalę – mówił Michał Szczerba. – Od kiedy Morawiecki wiedział o tym bezprawiu? – pytał poseł KO. – Nigdy te działki nie powinny być wyprowadzane ze Skarbu Państwa, bo parafii te działki się po prostu nie należały – twierdził Szczerba.

Czytaj także: Kim jest ksiądz January Wątroba? Oto co dostał od niego Mateusz Morawiecki

Obaj posłowie pokazali slajdy. Parafie mogły otrzymać do 15 hektarów ziemi. Tak wynika z "zasad przyznawania ziemi kościelnej na ziemiach zachodnich". Jak się okazuje, parafia pod wezwaniem Świętej Elżbiety zawnioskowała jednak o 30 hektarów.

Posłowie mówili wprost: fałszowano dokumentację związaną z wnioskami w sprawie działki. I przedstawili dokumenty, które mają niezbicie o tym świadczyć. Jak powiedzieli, Morawiecki zakupił działkę od księdza, który był w przeszłości współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. – Sąd w Lublinie stwierdził, że okazał się kłamcą lustracyjnym – powiedział Michał Szczerba.

"Wyłudzenie 15 hektarów. Nie było dwóch parafii"

Jak przekonywali, chodzi o wyłudzenie 15 hektarów, gdyż we Wrocławiu nie było w istocie dwóch parafii. – To ewidentne wyprowadzenie 15 hektarów, ogromnych pieniędzy w świetnej lokalizacji. Te grunty są obok siebie. To nie przypadek – mówił Joński.

Okazało się, że z jednej parafii popłynęły dwa wnioski. Zawnioskowano w ten sposób o 30 hektarów. Według dokumentów przedstawionych przez parlamentarzystów parafia pod wezwaniem św. Elżbiety uległa przekształceniu 15 marca 1998 roku w parafię cywilno-wojskową. Tymczasem posłowie przekonywali, że w związku z procederem przekazania działek kościelnych ze skarbu państwa decyzją wojewody, wojewoda kreował zaświadczenia, twierdząc, że w tym miejscu znajdowały się dwie parafie: wojskowa garnizonowa i parafia rzymsko-katolicka św. Elżbiety.

– To sztuczny, bezprawny byt. To jedna parafia, która powinna być przedmiotem procedury związanej z pozyskaniem działki kościelnej – przekonywał Michał Szczerba.

– Złożono dwa wnioski, by dostać dwa grunty, a nie jeden. Kwestia, czy to 15, czy 30 jest szalenie istotna, biorąc pod uwagę, za ile Morawiecki sprzedawał działkę – dodał Dariusz Joński.

Joński i Szczerba: co najmniej jeden wniosek został sfałszowany

Jak przekonywali parlamentarzyści, co najmniej jeden z tych wniosków został sfałszowany. Ma to być widać po datach i adresatach. Twierdzą, że wniosek był pisany już po otrzymaniu decyzji o gruntach. Nie było już ponadto wojewody wrocławskiego, a dolnośląski, gdyż Polska była już wówczas podzielona na 16, a nie, jak wcześniej, na 49 województw.

Zdaniem Jońskiego, to dowód na to, że dokonano fałszerstwa przy otrzymaniu tej ziemi. Wniosek parafii garnizonowej miał pochodzić z 3 września 1998 roku. Wtedy było jeszcze województwo wrocławskie (do 31 grudnia 1998 roku).

Drugi wniosek o przyznanie ziemie, do wojewody dolnośląskiego, został już podpisany 9 września 1999 roku. – Wniosek miał datę późniejszą niż decyzja wojewody o przyznaniu tej działki – mówił Michał Szczerba na podstawie dokumentów, które zostały pokazane na slajdach.

Wniosek miał zostać złożony dokładnie półtora miesiąca po przyznaniu drugiej działki. Jak pokazali posłowie, wniosek ten nie miał żadnych pieczątek. Podpisała go... parafia wojskowa.

Oznacza to więc, że "ten sam proboszcz podpisał dwa oddzielne wnioski, mając w świadomości, że jedna parafia może pozyskać tylko 15 hektarów". Jak twierdzili parlamentarzyści, wojewoda w ogóle tych dokumentów nie analizował.

– Na Dolnym Śląsku grasowała mafia, byłych esbeków, nowej elity PiS – mówił Dariusz Joński. Pokazali wnioski, które nigdy nie zostały złożone, "antydatowane". Wskazywali, że żona Mateusza Morawieckiego sprzedała działkę za 15 milionów. – Wyprowadzono na "bezczela" działkę ze skarbu państwa, po to tylko żeby jedna rodzina się wzbogaciła. Ta działka śmierdzi bezprawiem. Tej sprawy nie odpuścimy – przekonywał Michał Szczerba.