Żyła o krok od katastrofy. Za to "Wiewiór" mógł zostać zdyskwalifikowany
- W konkursie na Schattenbergschanze zobaczyliśmy szóstkę Polaków
- Na podium stanęła dwójka: drugi Piotr Żyła i trzeci Dawid Kubacki
- Zdecydowanym liderem TCS jest Norweg Halvor Egner Granerud
Czwartek był dniem pełnym emocji dla polskich kibiców skoków narciarskich. Otwarcie 71. Turnieju Czterech Skoczni okazało się wyjątkowo szczęśliwe dla Biało-Czerwonych. Co prawda Halvor Egner Granerud wyraźnie zdeklasował konkurencję, ale można odnieść wrażenie, że całościowo zespół Thomasa Thurnbichlera może mieć powody do zadowolenia.
Drugie miejsce dla Piotra Żyły, trzecia pozycja dla Dawida Kubackiego i dziewiąty Kamil Stoch, pokazują spory potencjał Biało-Czerwonych. Do tego trzeba dołożyć jeszcze rezultat Pawła Wąska, który również zameldował się w drugiej serii konkursu, kończąc zmagania na przyzwoitym 19. miejscu.
Niewiele jednak brakowało, żeby Żyła z wielkiej euforii popadł w równie wielki smutek po zawodach na Schattenbergschanze. Jak się okazało, tuż po oddaniu drugiego skoku "Wiewiór" eksplodował radością, ściskając się z Kubackim.
Mniej więcej w tym momencie doszło do rozpięcia zamka kombinezonu Polaka, co jest niezgodne z regulaminem. Rzecz jasna sprawa dotyczy bezpośrednio momentu oddawania skoku, ale jak się okazuje, gdyby znalazł się ktoś nadgorliwy, mógłby oprotestować całe zdarzenie i Żyła zostałby zdyskwalifikowany.
Szczęśliwy kwadrans dla "Wiewióra"
O uniknięciu ew. konsekwencji dokładnie informuje w swoim tekście Sport.pl.
– Gdyby w ciągu piętnastu minut po konkursie wpłynął do mnie protest, musiałbym najpierw sprawdzić wszystko na obrazkach z transmisji, a potem przeprowadzić kontrolę. Przepisy są takie same dla wszystkich. Ale protestu nie było, a sam nie miałem możliwości tego zobaczyć, bo byłem wewnątrz pokoju kontroli, gdy to się wydarzył – przyznał Christian Kathol, odpowiedzialny za kontrolę sprzętu na zawodach PŚ z ramienia FIS.
Na szczęście obyło się bez konsekwencji dla Żyły. Dzięki temu Polak może mieć nadzieję na walkę z Granerudem nawet o zwycięstwo w TCS. Norweg ma dużą przewagę nad "Wiewiórem" oraz Kubackim, ale w trakcie trzech konkursów może się jeszcze wiele wydarzyć.
Przypomnijmy, że poza sytuacją z Żyłą, w drugiej serii sporo kontrowersji wzbudziła sytuacja, w której jedną z główny ról odegrał Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski, który tyle samo razy triumfował w TCS, musiał czekać na swój skok przeszło dziesięć minut.
Czekano na odpowiednie, bezpieczne warunki na skoczni. Można było jednak odnieść wrażenie, że taki scenariusz wybił z rytmu naszego wielkiego mistrza. Z tego też względu Stoch, zamiast walczyć o zwycięstwo w Oberstdorfie, musiał się zadowolić miejsce pod koniec pierwszej dziesiątki.
Już w sobotę 31 grudnia o godzinie 14:00 ruszą kwalifikacje do drugiego konkursu w grze o Złotego Orła. Tym razem na Grosse Olympiaschanze w Garmisch-Partenkirchen Biało-Czerwoni będą rywalizować ze światową śmietanką o kolejne, istotne punkty. Cały 71. Turniej Czterech Skoczni pokażą na swojej antenie Eurosport oraz telewizja TVN.